Technologiczne trendy roku 2014
Jako, że moim głównym polem zainteresowań jest rynek urządzeń mobilnych, to właśnie jemu poświęcę ten krótki felieton. W komentarzach zachęcam jednak do przedstawiania swoich wizji dotyczących dowolnej dziedziny.
W ostatnim czasie szczególne nasilenie nowinek zaobserwowałem w temacie – jak to określa język angielski – urządzeń klasy „wearables”. W rodzimym języku ciężko wprawdzie znaleźć równie chwytliwą i trafną zarazem nazwę tej gałęzi gadżetów, ale chodzi tu zwyczajnie o te urządzenia, które można na sobie nosić – czy to w formie zegarka, opaski, okularów, czy też odzieży (a wkrótce też może przeróżnych implantów – o zgrozo!). Zapewne spora część z Was w tym miejscu zaczęła rozpatrywać podsuniętą tematykę z perspektywy smartwatchy, a szczególnie modelu Galaxy Gear od Samsunga. To urządzenie niejako przetarło w końcu szlaki na optymistycznie zapowiadającym się rynku, a już na pewno mocno go spopularyzowało.
Zakładam, że w roku 2014, mimo stosunkowo słabych wyników sprzedaży Galaxy Gear, Samsung, jak i wielu innych producentów, sporą część swojej uwagi poświęci temu segmentowi. Niedawno na Conowego pisałem nawet o planach południowokoreańskiego producenta dotyczących nowego modelu – Galaxy Gear 2. Jednocześnie wyraziłem swoją niepewność odnośnie tego, czy Samsung zdecyduje się na wprowadzenie poważnych zmian. Porażka Galaxy Geara leży, moim zdaniem, głównie w tym, że producent tak naprawdę nie zrozumiał oczekiwań konsumentów względem tego segmentu urządzeń. Było to zresztą zadanie o tyle trudne, że ci, tak naprawdę, wcale nie mieli skonkretyzowanych wymagań, bo i nigdy wcześniej z tego typu gadżetami do czynienia nie mieli. Zadaniem prekursora rynku smartwatchy było odnalezienie sensownych zastosowań tych urządzeń. Takich, które użytkownicy uznaliby za sensowne, przydatne w codziennym życiu, w jakiś sposób odciążających ich od wykonywania różnych czynności, naturalne w użytkowaniu. Smartwatch Galaxy Gear nie podołał temu zadaniu w pełnym tego słowa znaczeniu. Zarzuca się mu, że jest to miniaturka smartfona o wybrakowanych możliwościach. Czy następca w jakikolwiek sposób zmieni ten stan rzeczy?
Czy smartwatche na zawsze pozostaną jedynie gadżetami life-style’owymi?
Na tę chwilę niemożliwe jest stwierdzenie tego z całą pewnością. Zapowiedzi Galaxy Gear 2 przybierają na razie formę plotek i domysłów, a o ewentualnej premierze mówi się dopiero w okolicach końcówki pierwszego kwartału. Z dotychczasowych raportów wynika jednak, że producent w dużej mierze skupi się na usprawnieniu tego, co już teraz funkcjonuje. Poprawi się zatem jakość wyświetlacza, czas pracy na baterii, wydajność, czy jakość aparatu. Jeżeli tak się stanie, wówczas można będzie stwierdzić, że Samsung zamiast naprawiać elementarne błędy, wsłuchać się w oczekiwania użytkowników, stara się przekonać ich do swojej wizji, raz obranego poglądu.
Ciężko jest mówić o innych inteligentnych zegarkach. Zapowiedzi tego typu urządzeń padały wprawdzie od różnych producentów, ale konkretów na razie brak. Najwyraźniej wielu z nich oczekuje rozwoju rynku i – być może – pragnie podłapać nieco pomysłów od konkurentów. Jest to, bądź co bądź, rynek o silnych perspektywach, ale jednocześnie niezwykle ryzykowny i trudny do rozgryzienia.
Nieco bezpieczniejszym segmentem gadżetów „do noszenia” będą dedykowane opaski dla sportowców – odpowiadać one będą za zdalne przesyłanie wyników pomiarów treningów do urządzeń mobilnych. Tego typu „wynalazki” mają się ukazać sygnowane logo m.in. Samsunga (Galaxy Band) i LG. Czy rzeczywiście okażą się strzałem w dziesiątkę? W dobie dedykowanych sportowcom smartfonów i zegarków (m.in. firmy Garmin) szczerze w to wątpię. Niemniej jeżeli marketingowcom uda się ukazać je jako modne, life-style’owe gadżety, mogą one na stałe przylec do ofert gigantów i nie tylko.
Oto prezentacja nowej opaski dla sportowców. Jak oceniacie ten gadżet?
Nieco bardziej „przyziemnym” tematem są smartfony i tablety. Te ostatnie, jak zdołałem zaobserwować, wchodzą ostatnią w fazę „dojrzałości”. Nowe modele wydają się już być wyzwolone od problemów wieku dziecięcego wczesnych modeli. Praca z nimi jest stabilna za sprawą nowych wersji systemów operacyjnych, podzespoły, nawet te „budżetowe”, oferują zadowalającą wydajność, a zatem płynność pracy. Coraz większą uwagę zwraca się na jakość wykonania i stylistykę, a modne w ostatnim czasie ograniczanie ramek bocznych wokół ekranów, wydaje się posunięciem nie tylko zgodnym z gustami estetycznymi, ale i praktycznym.
W ciągu najbliższych miesięcy nie spodziewałbym się szczególnie przełomowych zmian na rynku tabletów, a jedynie kontynuację obecnych od dłuższego czasu trendów. Chodzi tu przede wszystkim o popularyzację tego typu urządzeń drogą najtańszych, ale wciąż nieźle wyposażonych, modeli (np. z linii Nvidia Tegra Tablet), czy też wdrażanie do tabletów z wyższej półki układów 64-bitowych. Być może światło dzienne ujrzą też większe modele – 11-, 12-calowe.
Phablet przy uchu – absurd, czy naturalna kolej rzeczy?
Rosną tablety, ale i smartfony. Phablety (inaczej zwane tabletofonami) cieszą się obecnie potężnym zainteresowaniem, które jest, w moim odczuciu, wypadkową popularności tabletów. Wiele osób poszukując „złotego środka” zwraca się właśnie w kierunku 5-, 6-calowych smartfonów, które mają im zastąpić wygodę tabletu z jednoczesnym zachowaniem mobilności telefonu. O ile wcześniej, czyli kilka lat temu, segment ten był niemal w całości zdominowany przez Galaxy Note’a, uchodzącego za sprzęt biznesowy, „klasy premium”, tak teraz wyraźnie widać nagromadzenie wielokrotnie tańszych urządzeń. Mówi się nawet, że Apple, firma o konserwatywnym podejściu do wymiarów ekranów, również szykuje swój phablet. Akurat to doniesienie nie wydaje mi się szczególnie prawdopodobne, ale chyba warto będzie je mieć na uwadze. Szczególnie, że gigant z Cupertino zapowiada na ten rok spore zmiany i nowe linie produktów. Do tych ostatnich ma się zaliczać też smartwatch – iWatch.
Czego jednak z pewnością nie wykona Apple, a inni producenci z wielką ochotą, to opracowanie smartfona, a bardziej tabletu, z dwoma systemami (tzw. dual-boot). Połączenie Androida z Windowsem lub też Androida z „desktopowym” Linuksem, wydaje się rozwiązaniem idealnym i powszechnie pożądanym. Popularyzacja urządzeń typu dual-boot wydaje się tym bardziej prawdopodobna, że zainteresowani nimi wydają się być znaczący producenci – z Asusem na czele. W sieci coraz częściej niektóre urządzenia określa się też mianem „Tabletów PC”, które odwołuje się do urządzeń oferujących kombinacje właściwości tabletu i laptopa. Jasne, tego typu rozwiązanie jest obecne na rynku od kilku lat, ale teraz nabrały one na znaczeniu w dobie dotykowego Windowsa 8.1.
Teaser prezentacji Asusa z okazji nadchodzących targów CES. Zielono-niebieska tablica z czymś Wam się kojarzy? 😉
Na koniec pragnę zwrócić uwagę na zupełnie nowy rodzaj urządzeń, który osobiście określam mianem „składaków”. Być może słyszeliście już o koncepcji Motorola Ara, czy też Phoneblocks. Obydwa te projekty zakładają, że w przyszłości użytkownik będzie mógł wymienić wybrany element swojego urządzenia na inny, nowszy, szybszy, lepszy. Wszystkie podzespoły będą dostępne w sprzedaży osobno – użytkownik kompletując swojego smartfona, będzie miał prawo wybrać, czy zależy mu np. na szybkim procesorze, czy też zadowoli go słabsza, ale i tańsza jednostka. Jeżeli natomiast uzna, że przydałoby mu się więcej RAM-u, to nic nie będzie stało na przeszkodzie, by dokupić dodatkową ich „kość”, pozostawiając zarazem wszystkie inne podzespoły niezmienione. Jasne, rozwiązanie to nim wejdzie w życie będzie musiało uwzględniać setki barier i przeszkód, ale od dłuższego czasu pracują nad tym zespoły tęgich umysłów i już na ten rok przewiduje się, że światło dzienne ujrzą finalne efekty ich pracy. Trzymam kciuki za powodzenie tego przedsięwzięcia.
A Wy, drodzy Czytelnicy, na jakie zmiany w świecie technologii czekacie najbardziej?