Wojciech Cejrowski dla Conowego.pl

Tomasz Zielenkiewicz: Multipleks dla Telewizji Trwam wreszcie będzie – nadawać tam ma zacząć już w kwietniu, rok temu powiedział Pan, że to Pana ulubiona telewizja. Cieszy się Pan?
Wojciech Cejrowski: Po pierwsze na pewno nie rozmawialiśmy o tym, że to moja ulubiona telewizja, bo Telewizja Trwam jest chałowa, poza dwoma punktami: rozmowa dnia bywa dobra i wiadomości, które są genialne. To są najlepsze wiadomości ze wszystkich polskich, bo są robione w amerykańskim stylu, który pozwala widzom decydować, co się zdarzyło. Po pierwsze podają informacje, a nie komentarze, po wtóre, komentarz sobie wyrabiam w głowie, bo mi się podaje dwie wypowiedzi Donalda Tuska z zeszłego roku i z tego, zestawione obok siebie. A ja nie jestem debilem i nie potrzebuję, żeby dziennikarz mi tłumaczył, co Donald Tusk powiedział. Wystarczy, że usłyszę. Telewizja Trwam mi pozwala usłyszeć i pomyśleć. Mają zatem genialne wiadomości i czasem bardzo dobre rozmowy dnia, bo zapraszają nietypowych gości i zadają nietypowe pytania. Natomiast poza tym, to nie jest moja ulubiona telewizja poza tym pasmem, które wymieniłem. A czy się cieszę? Jak zobaczę, że zaistniała na multipleksie, że nie ma kolejnej podpuchy ubeka – spodziewam się, że Jan Dworak jest jakimś ubekiem, gdyż na moje cztery listy z moim bardzo prostym pytaniem czy był tajnym współpracownikiem nigdy nie odpowiedział. Zatem podejskrzewam, z braku odpowiedzi dedukuję wniosek, że był jakimś cholernym ubekiem i to ukrywa. Spodziewam się, że cholerny ubek, który to ukrywa, wykręci jakiś numer przed kwietniem. Ucieszę się z Panem razem, gdy ta telewizja wreszcie się w moim domu pojawi.
T.Z.: Ale przecież na takie listy nie miał obowiązku Panu odpowiadać.
W.C.: Miał obowiązek, gdyż to jest zapytanie dziennikarza, ma też obowiązek odpowiadać na każde zapytanie obywatela, gdyż bierze od nas forsę. Ma ustawowy obowiązek odpowiadać na każde pytanie każdego obywatela Rzeczypospolitej. Ma obowiązek i uchylił się od niego czterokrotnie. I będziemy drążyć, bo ja się chcę dowiedzieć czy to był tajny współpracownik, czy to był kapuś, czy to jest pracownik Putina – mam prawo to wiedzieć nawet, gdy skończy kadencję. Kim ten facet był? Bo jeśli był jakimś ubekiem sowieckim, to mamy obowiązek jako naród cofnąć wszystkie jego decyzje, gdyż nie działał w imieniu narodu, tylko swoich mocodawców.
T.Z.: Ale on wielokrotnie mówił na komisjach sejmowych, że przyczyną nieudzielenia koncesji były kwestie finansowe. W końcu SKOK Telewizji Trwam pieniądze zapewnił i dzięki temu jest też miejsce na multipleksie. Tak to przedstawiał.
W.C.: Tak to przedstawiał, ale dopóki nie uwiarygodni się odpowiadając na pytanie czy jest ubekiem czy nie, czy jest kapusiem czy nie – to nie wierzę jego słowom. Nie dowierzam we wszystkie jego kalkulacje, gdyż nie odpowiedział na kluczowe pytanie – komu służy? Czy był kapusiem i czy donosił na kolegów czyli był TW, czy też nie był kapusiem? Jak był kapusiem to mają haki na niego, jakieś papiery, ja chcę je wszystkie zobaczyć i on je powinien opublikować, bo wtedy wiem, że nie mogą go szantażować. Dopóki nie widzę jego życiorysu mam prawo podejrzewać, że być może ktoś go szantażuje, on się wstydzi swojej przeszłości i służy nie mnie. A ma służyć mnie! Dworak ma narodowi lizać buty, bo od narodu bierze pensję.
T.Z.: Skoro już jesteśmy przy ubekach, czy żałuje Pan, że lustracja Macierewicza i Korwin-Mikkego się nie udała w 1992 roku?
W.C.: Oczywiście, że żałuję. Przy najbliższej okazji kiedy będziemy być może odzyskiwać niepodległość trzeba otworzyć wszystkie archiwa i opublikować wszystkie kwity. Jeżeli ktoś zdradzał żonę i ma taki trudny epizod w życiorysie – trudno.  Prawda nas wyzwoli, a nie ukrywanie prawdy. Również takiego człowieka, który niczym nie zawinił, tylko na ubecji sobie zanotowali, że żonę zdradził raz. Również jego ta trudna prawda wyzwoli. To jest taki podstawowy argument przeciwników lustrowania, że być może tam są jakieś smutne czy tragiczne momenty w życiorysie, które są apolityczne. Po prostu ubecja coś spostrzegła, odnotowała sobie, żeby mieć na kogoś haka, ostatecznie nic się nie stało – nie możemy robić krzywdy po wielu latach tym rodzinom. Prawda nie jest krzywdą, prawda oczyszcza! Ja jestem rzymski katolik i uważam, że należy odtajnić archiwa wszystkie jak leci, kserować te papiery. Niech je ogląda kto chce, nie tylko dziennikarz. To będzie oczyszczające.
T.Z.: A choćby ktoś taki jak minister Boni, który się przyznał? Ten fakt według Pana powoduje, że może pełnić urząd państwowy?
W.C.: Absolutnie nie może! Powinien najpierw naprawić szkody, które wyrządził, a nie zrobił tego. Część szkód jest nienaprawialna, trudno, wyżej dupy nie podskoczy i powinien wyskoczyć z urzędu. Jeżeli ktoś służył obcemu mocarstwu, które panowało nad Rzeczpospolitą, czyli systemowi sowieckiemu, nie ma absolutnie kwalifikacji, żeby cokolwiek teraz robić na urzędach. Jeżeli wtedy był miękki, w młodości, kiedy był mocniejszy duchem (młodzież jest bardziej hop do przodu) jeżeli wtedy był miękki to mam słuszne podejrzenie, że teraz też będzie miękki. Przyjdzie jakieś inne mocarstwo i będzie go naciskać, a on się ugnie. Trudno, zrobiłem coś złego, ponoszę konsekwencje tego złego czynu z przeszłości, może to być mój krzyż, może to być moje nieszczęście, a może to być od Boga po prostu pewien nowy kierunek. Może Boni sprawdziłby się doskonale jakby miał wielką fabrykę butów. Tego nie wiemy. To, że on się pcha na urzędy jest niesmaczne i jak go widuję na Targach Książki, krzyczę „precz z komuną”! Kapuś! Po wojnie folksdojcz nie miał kwalifikacji do piastowania urzędów i ubecki kapuś teraz po kolejnych przemianach nie ma kwalifikacji moralnych do piastowania żadnego urzędu.
T.Z.: Z dotychczasowych ustaleń komisji Macierewicza jest Pan zadowolony?
W.C.: Tak. Temat trzeba wydrążyć do dna. Rząd kłamie, wielokrotnie przewracał się o własne sznurowadła. Klasyka, czyli pani Kopacz, która nie jest w stanie stwierdzić, że skłamała, tylko kombinuje co miała na myśli mówiąc, że przekopano ziemię na pół metra, albo, że była osobiście jak wykonywano sekcję zwłok. Więc jeżeli mam inicjalne kłamstwo, to już potem jest je bardzo trudno naprawić. Nawet jeśli po tych dwóch kardynalnych kłamstwach już cała reszta byłaby czyściusieńką prawdą, to ja i tak chciałbym dla porządku, żeby kontrola była krzyżowa. Tak jak urząd skarbowy, kiedy ma wątpliwość wobec jednego kwitka, to robi kontrolę krzyżową w tej firmie, która wystawiła fakturę i tej, która ją przyjęła. To wszystko w tym samym dniu i tej samej porze. Zamyka się firmę i przegląda dokumenty. Taką właśnie funkcję ma komisja Macierewicza. Ona, wolałbym żeby poległa. Dla państwa polskiego tak byłoby lepiej, żeby okazało się, że to nie był zamach. Jeśli to był zamach, to mamy poważny konflikt z NATO i Unią Europejską i natychmiast musimy się wypisać z tych organizacji oraz zerwać stosunki dyplomatyczne z Rosją. Świat ma wtedy poważny problem, bo dopuścił do tego, żeby jedno państwo drugiemu państwu pomimo licznych sojuszy i uwikłań strąciło samolot. Wolałbym zatem, aby Macierewicz ostatecznie poległ, ale musi wykonać swoją robotę do końca.T.Z.: Kilka lat temu, kiedy Donald Tusk jeszcze kandydował w wyborach parlamentarnych, podpisał 21 postulatów, które chce zrealizować. Chodziło o liberalizację, obniżenie podatków itp. Z tego raczej nic nie zostało zrealizowane. Czy możemy takie obietnice w jakiś sposób rozliczać? Czy zawsze będzie tak samo, kakofonia pięknych zapowiedzi, a potem brutalna rzeczywistość „partii u władzy”? Donald Tusk powiedział zresztą, że chciał zmniejszyć liczbę urzędników, ale „zderzył się ze ścianą”.
W.C.: Da się rozliczać urzędników, ale musi być wola po stronie narodu. W tej chwili jeszcze jej nie ma, ale widzieliśmy ostatnio wielkie manifestacje trzech central związkowych, które są ze sobą merytorycznie skłócone (bo przecież OPZZ ukradł majątek „Solidarności” i to są inicjalnie kolaboranci ze stanu wojennego). Mimo to, maszerowali przeciwko władzy Tuska w Warszawie wspólnie. Jest zatem takie napięcie w narodzie, które pozwoli rozliczać polityków. Każda obietnica polityka to jest kontrakt. Kontrakty ustne są ważne zgodnie z polskim kodeksem handlowym, nie trzeba pieczątek – pieczątka jest sowieckim wymysłem – ona nie jest obowiązkowa pod żadnym dokumentem, tak jak dokument nie jest obowiązkiem. Można się umówić. Dopóki dwie strony nie kwestionują tej umowy to ona jest ważna. Dlatego spisujemy je tylko i wyłącznie, bo czasem ktoś zapomni, albo się próbuje wyprzeć. Ale jeżeli mamy taśmę, na której Donald Tusk przed narodem zgłasza 21 postulatów to to jest kontrakt społeczny. Jeżeli się z tego kontraktu nie wywiązał, a powołał się na jakieś terminy, to po upłynięciu tych terminów możemy mu na przykład odebrać wszystkie pieniądze które wziął za pracę w tym okresie, w którym nie zrealizował kontraktu. To jest umowa o pracę. Każda obietnica wyborcza nią jest. Do tego odpowiedzialność karna za szkody, które wyrządził, bo jeżeli on coś obiecał, myśmy go wybrali i on zmarnował czas, gdyż w sprawie autostrad nic nie robił, to poza tym, że złamał kontrakt i ma oddać kasę (którą wziął za niewykonaną pracę) to jeszcze obowiązuje go odszkodowanie za poczynione szkody czy zaniechania. Możemy rozliczać. Przed wojną była instytucja odwołania posła. Jeśli na wiecu wyborczym obiecał załatwić sprawę aborcji, a nie załatwił, wyborcy mogli go odwołać. Niepotrzebne są referenda, w których uczestniczy więcej wyborców niż liczba, która ich wybierała. Wystarczy dwóch. Jeżeli dwóch głosuje na tak i nikomu nie chciało się przyjść i powiedzieć nie, to odwołuje dwóch.
T.Z.: Czy śledził Pan spór arcybiskupa Hosera z księdzem Lemańskim. Czy według Pana ksiądz postąpił dobrze odwlekając przez pewien czas swoją decyzję o zaprzestaniu wypowiadania się do mediów?
W.C.: Tego sporu nie znam szczegółowo, natomiast arcybiskup Hoser wzbudza moje całkowite zaufanie i poparcie. Media go nie cierpią. Zaryzykował mnóstwo, również pieniędzy, robiąc tą akcję na stadionie. Wszyscy się pukali w czoła, że nie go nie wypełni, że nie będzie miał czym zwrócić pozaciąganych zobowiązań. Biskup padł na kolana, zawierzył Duchowi Świętemu i udało się. To jest porządny facet i porządny gospodarz. Natomiast każdy ksiądz w jego diecezji jest zobowiązany wobec księcia być na służbie, w każdej chwili, każdym swoim oddechem. Biskup jest władzą, Kościół ma strukturę feudalną, pochodzi od Boga i co książę kazał to wasal ma obowiązek wykonać. Koniec kropka.
T.Z.: Jakie jest pańskie zdanie w sprawie ostatnich zarzutów o pedofilię w polskim Kościele? Czy możemy jako katolicy coś tutaj więcej zrobić prócz samej modlitwy? Media sprawę od razu wywlekają.
W.C.: Normalna procedura – najpierw dowód, a potem dopiero wyrok. Prokuratura może podejrzewać, ale dopóki nie było przewodu sądowego to dowody prokuratury są jedynie poszlaką, pewną promesą wyroku sądowego. Umówiliśmy się na taki system – ja go nie lubię – że dopóki ktoś nie jest skazany, to nie możemy nawet w mowie publicznej uznawać jego winy. Musi się odbyć przewód sądowy z obrońcą. Figurę obrońcy wymyśliła inkwizycja właśnie po to, aby zbrodnia została bez cienia wątpliwości skutecznie udowodniona. Musi być obrońca, który podrzuca argumenty przeciwnej strony. W kościele byśmy chcieli, aby nie było pedofilii, ale będą jak w każdej grupie społecznej. Nie ma się specjalnie czym przejmować, trzeba przestępców zwalczać. Natomiast jak będziemy się jakoś szczególnie przejmowali tym, że mamy pedofili to jesteśmy idiotami, bo oni są wszędzie. To przejmujmy się w takim razie z pełną energią tym, że są w szkołach, że wuefista jest pedofilem. Czemu ja codziennie nie słyszę w TVN informacji również na ten temat? Złapmy tych dwóch jedynych nauczycieli, którzy są pedofilami, tak jak złapaliśmy tych dwóch jedynych księży w całym polskim Kościele i przejmujmy się z równą mocą. A psycholog dziecięcy pedofil, który podprowadza swoich pacjentów? Czemu tym się nie zajmujemy z równą energią?
T.Z.: Do papieża Franciszka przekonał się Pan? Już wyrobił sobie Pan na jego temat pogląd?
W.C.: Mnie cały czas złości jego brak uszanowania dla majestatu sprawowanej funkcji. Nie twierdzę, że Franciszek robi to z premedytacją, podejrzewam, że nawet nie zdaje sobie z tego kompletnie sprawy, bo nie zna Europy, nie zna naszej estetyki, jest Latynosem, gdzie wszystko jest bardziej luzackie. Natomiast jak widzę go w niechlujnych butach, w szatach liturgicznych, kiedy sprawuje liturgię, jest namiestnikiem Jezusa Chrystusa na Ziemi, Króla Królów, to oczekiwałbym, żeby nie miał tych okropnych buciorów. Ja wiem, że święty Franciszek z Asyżu też szokował zachowaniami, na golasa ganiał. Jest to też najbardziej trwały zakon ze wszystkich, które mamy, zatem Pan Bóg szuka też takich wzorców. Mnie brudny bucior papieża Franciszka od Kościoła nie odstraszy, więc być może też Pan Bóg wiedząc o tym myśli sobie – trudno, niech zniesmacza i szokuje tę małą grupę – ona i tak nie odstąpi od Kościoła, ale te jego brudne buciory zachęcą wiele milionów innych. Być może to jest jakaś boska matematyka, o której ja nie wiem. Ja nie odejdę od Kościoła, aczkolwiek chciałbym, aby Jezus był uszanowany gestem, słowem, czynem, butami, strojem i tutaj Benedykt był jeszcze lepszy od Jana Pawła II. Ja oczekuję jeszcze, że wróci lektyka i tiara, że wykupimy jako Kościół z muzeum w Waszyngtonie tiarę, którą sprzedał moim zdaniem pochopnie Paweł VI. Tiara, czyli symbol tego, że władza kościelna jest nad władzą ziemską. Trzy korony w tiarze pokazywały, że władza ziemska nie ma żadnych praw w Kościele, a na odwrót. Ja uważam, że nie powinno być jurysdykcji państwowej nad księżmi, wyłącznie jurysdykcja kościelna. Czyli ksiądz powinien uzyskiwać w momencie święceń kapłańskich immunitet od przepisów prawa państwowego.
T.Z.: Nie sądzi Pan jednak, że Franciszek mówiąc wszystkim hierarchom na świecie żeby żyli skromnie, właśnie przekonuje ich do tego, aby oni do tej ziemskiej władzy i ziemskich dóbr materialnych się nie przyzwyczajali, a robili przede wszystkim to, do czego powołał ich Chrystus?
W.C.: Żyć skromnie nie oznacza ubierać się skromnie. To dwie różne rzeczy. Franciszek z Asyżu nie miał problemów z luksusowymi płaszczami. Zakładał luksusową pelerynę i mówił – do kogo ona należy. Czy ona należy do mnie? Czy noszę ją w imieniu sprawowanej funkcji? Więc można żyć skromnie pod bogatą peleryną.
T.Z.: Ale skromnie żyć należy.
W.C.: Ja z teologii jestem słabszy od Terlikowskiego i czytam go sobie, a on mówi, że Franciszek jest z teologii bardzo słaby. Nie każdy papież musi być mocny z teologii, natomiast ten jest po prostu kiepski. Doskonały z teologii był Benedykt, natomiast Franciszek jest lichy, ale może jest ekstra w jakiejś innej branży i akurat na te czasy Pan Bóg wskazał nam papieża, który jest dobry z miłości czy czegoś innego. Gadane ma słabe, kazania głosi dosyć puste z mojego punktu widzenia, miałkie. To są takie latynoskie kółka. Tak nic nie powiedział i nie dokończył… Kręci i kręci. Powiedz coś chłopie konkretnego! Ale może on do mnie nie mówi. Ja zostanę w Kościele pomimo drugiego Soboru, pomimo zmian liturgicznych, ja od Kościoła nie odejdę, więc może Pan Bóg machnął na mnie ręką – ty i tak w Kościele będziesz – więc teraz Franciszek.
T.Z.: Wiemy z programów co Pana wkurza. Jest w Polsce jeszcze coś co Pana raduje, cieszy?
W.C.: Ogólnie jestem pozytywnego nastawienia do życia, czego świadectwem jest choćby serial „Boso przez świat”. Inni dziennikarze wybierają sobie wojnę w Pakistanie, albo głodujące dzieci, po których chodzą muchy, a ja instynktownie poszukuję i kieruję się do miejsc, gdzie świat jest radosny i ulukrowany. Czy to jest bieda w najbiedniejszej dzielnicy w Brazylii, czy to są nielegalne wyręby drewna w Amazonii, to u mnie to jest świat radosny. Ja poszukuję facetów, którzy się cieszą tym co robią. Ludzi, którzy żyją dobrze i z radością pomimo tego, że mają… nic. W Polsce też mam taką optykę, że poszukuję rzeczy pięknych i fajnych, a jak są brzydkie to się odwracam i idę w inne miejsce, albo próbuję zwalczyć. Jak to jest Boni, to próbuję zwalczyć szkodnika, a jak to jest dziura w jezdni to próbuję naprawić, a nie zwalczyć. Polska to moja ojczyzna, moja matka, więc ją kocham i znajduję tu wiele piękna. Moja mamusia jest dla mnie piękna. Zarówno ta częstochowska i ta rodzona. Obie są piękne…
T.Z.: Dziękuję za rozmowę.
 

Zdjęcia: cejrowski.com