Pośpiech znów złym doradcą: Android 12 z dużymi problemami na OnePlusach

Nakładka miała być zwiastunem nowej ery w historii firmy, która w tym roku oficjalnie została submarką Oppo. Na razie jednak mamy do czynienia z falstartem. 

W tym tygodniu flagowe OnePlus 9 i OnePlus 9 Pro zaczęły otrzymywać “stabilną” wersję nakładki OxygenOS 12, bazującej na nowym Androidzie, jednak podobnie jak w przypadku składaków Samsunga pobranie i instalacja nowości stały się dla wielu użytkowników źródłem licznych utrapień. Na Reddicie, Twitterze i forach OnePlusa piszą oni m.in o braku charakterystycznych dla wcześniejszych wersji systemu opcji personalizacji interfejsu – od zmiany poszczególnych ikon po dostosowanie paska stanu, głosy krytyczne dotyczą też braku możliwości wyłączenia Google Feed. 

Czytaj też: Potężny przeciek w sieci! Taki będzie OnePlus 10 Pro!

Wątek na Twitterze puchnie od skarg na system, który użytkownicy określają mianem “najgorszego w historii”. Inne podkreślane problemy to m.in utrudnienie w wykonywaniu i odbieraniu połączeń, słaba jakość animacji czy spowolnione Wi-Fi. 

Podobnie jak w przypadku Samsungów warto więc poczekać z aktualizacją systemu – rekomendują to zresztą nawet eksperci OnePlusa, którzy na oficjalnych forach marki opublikowali poradniki, jak przywrócić go do poprzedniej wersji. Przed aktualizacją zalecają również przygotowanie kopii zapasowej naszych danych. 

W tym roku OnePlus ostatecznie trafił pod parasol Oppo, CEO firmy, Pete Lau, dołączył do zespołu firmy jako dyrektor produktowy i zapowiedział, że w przyszłorocznych flagowcach Oppo dojdzie do połączenia dotychczasowych systemów operacyjnych – Oxygen i ColorOS – w gładko działającą całość. Na razie jednak aktualizacja do nowego Androida przypomina podobne problemy z bazującym na Androidzie 11 i nafaszerowanym błędami Oxygenem 11, który trafił na smartfony z rodziny OnePlus 7 zaledwie kilka miesięcy temu i doczekał się już licznych (i niezbędnych) poprawek. Wyścigi producentów na jak najszybsze aktualizacje coraz częściej kończą się falstartem, stratą nerwów i wydłużonym czekaniem na hotfixy – chyba lepiej byłoby, żeby z ich publikacją wstrzymać się dłużej, niż dostarczać szkodliwy półprodukt.