AirPods Max – recenzja rzekomo przełomowego produktu od Apple

Apple to firma, która ma niesamowity dar: tworzy zwykłe produkty, które następnie „doposaża” w kilka funkcji i sprzęga w spójną ze swoim ekosystemem całość. Ot, prosty, skuteczny plan, który pozwala zarabiać sporo. Czy sprawdził się i przy okazji nowych AirPodsów Max?

Co trzeba wiedzieć o AirPods Max?

Są to tradycyjne słuchawki nauszne. Jak zawsze u Apple, trzeba docenić wykonanie ich z najwyższej jakości materiałów wykończeniowych. Tak, bez wątpienia czuć w tym produkcie pieniądz. Trudno zresztą się temu dziwić – słuchawki nauszne z logo nadgryzionego jabłka to wydatek przekraczający 2500 PLN.

Na co na pewno zwrócicie uwagę? Bez wątpienia na aluminiowe puszki oraz znaczącą (ale nie przesadnie dużą) wagę produktu. AirPodsy Max ważą o wiele więcej niż ich plastikowe odpowiedniki, bo niespełna 400 gramów. Precyzując: 386 gramów. 

Przetworniki to autorski wynalazek od Apple. Wspierają dźwięk przestrzenny, a także mają adaptacyjny tryb śledzenia ruchów naszej głowy. Na cały zestaw składa się dziewięć mikrofonów. Nawigacja, jak zawsze u Apple, jest banalnie prosta i na pewno poradzicie sobie z nią bardzo szybko.

Mamy fizyczny przycisk, który pozwala szybko włączyć tłumienie dźwięków otoczenia oraz koronkę. Tę można kliknąć (co pauzuje lub wznawia utwór) lub obracać w dowolnym kierunku – w ten sposób zwiększamy lub zmniejszamy głośność. W ustawieniach można wybrać kierunek obrotu – świetna sprawa, zwłaszcza dla leworęcznych.

Czytaj też: Jabra Elite 7 Pro – oszałamiająca jakość dźwięku w Twojej kieszeni!

Całość wieńczy oczywiście port ładowania Lighting. Niestety, ale nie mam dla Was dobrych wieści. Pełnego modułu ładowarki nie ma w zestawie. Smutne to, że wydając grubo ponad dwa tysiące na słuchawki, musimy jeszcze silić się finansowo na zakup owego akcesorium. 

Trudno powiedzieć coś dobrego o etui. No, może poza jedną rzeczą – jest designerskie. Wygląda niebanalnie. Tego na sto procent mu nie zabiorę. Z bólem serca stwierdzam jednak, że niemal nijak nie chroni ono aluminiowej ramy konstrukcji. Puszki są zabezpieczane, ale w mojej opinii to właśnie aluminiowa rama jest tutaj przysłowiowym słabym ogniwem. W praktyce, przenosząc słuchawki w małej torbie, na przykład do laptopa, trzeba bardzo uważać, aby ich przypadkowo nie uszkodzić. Mam wrażenie, że to ten element, który firma z Cupertino powinna w przyszłości znacznie poprawić, usprawnić.

Czas pracy na jednym cyklu ładowania, komfort pracy

Ile AirPodsy Max wytrzymają Wam z dala od ładowarki? “To zależy” 🙂 Jeśli – tak jak ja – uwielbiacie słuchać muzyki, a także chętnie izolujecie się od otoczenia, włączając aktywne wyciszenie tła, to podejrzewam, że będziecie musieli witać się z ładowarką mniej więcej raz na trzy dni. To poprawny rezultat, nie oczekiwałem znacznie lepszych wyników. To jednak zupełnie inna para kaloszy niż tradycyjne, douszne AirPodsy. 

Ładowanie po kablu to zawsze pewien problem. W moich tradycyjnych AirPodsach po prostu kładę cały zestaw na ładowarkę bezprzewodową i mogę o nim zapomnieć. Tutaj najpierw muszę znaleźć ładowarkę, okablowanie, a dopiero potem podpinam całość i staram się ustawić słuchawki na biurku w taki sposób, by jak najmniej mi przeszkadzały.

Czytaj też: Bose Noise Cancelling 700 – recenzja słuchawek z aktywną redukcją szumów

Komfort pracy? Tutaj nie jestem w stanie powiedzieć absolutnie żadnego złego słowa. Podkreślam jednak, że pisze to Wam gościu, który pracuje na ekosystemie od Apple: w kieszeni śmiga iPhone, a ten tekst piszę dla Was z MacBooka. 

Parowanie urządzenia z naszym ekosystemem sprowadza się w zasadzie do uruchomienia słuchawek i dodania ich do naszej listy sprzętów dwoma tapnięciami w ekran iPhone’a. Prościej się chyba nie da. W tym ujęciu inne firmy na pewno wciąż mogą się od Apple wiele nauczyć.

Jakość dźwięku

Jest bardzo dobrze. Bez chwili zawahania mogę powiedzieć, że są to jedne z najlepszych słuchawek, z jakimi miałem przyjemność pracować. Imponujący zestaw mikrofonów i bardzo dobre przetworniki robią robotę. Akcesorium świetnie oddaje zarówno tony niskie, jak i wysokie, a to wcale nie tak częste, jak mogłoby się Wam wydawać.

W praktyce, jako stary wyjadacz punka i punk-rocka, raczej nie jestem tym typem użytkownika, który zachwyca się każdym pojedynczym brzmieniem i głębią uderzenia w klawisz fortepianu czy dźwięków, jakie wydobywają z siebie skrzypce czy akordeon. 

Punk rock lubi solidnego kopa. Ma być głośno, a na pierwszy plan wysuwa się zwłaszcza wokal, czasem przy wsparciu perkusji i gitary prowadzącej. Miło mi odnotować, że AirPodsy Max sprawdzają się także i w tym nurcie muzycznym, który chyba swoje najlepsze czasy ma już za sobą, jednak (na szczęście) wciąż funkcjonuje wiele świetnych kapel. 

AirPods Max a wyciszenie tła

Nie ukrywam, że jedną z głównych cech, która przekonała mnie do zakupu tych słuchawek, było rzekomo świetne kamuflowanie dźwięków tła. W sieci można znaleźć wiele opinii, jakoby w tym aspekcie słuchawki od Apple były w ścisłej czołówce. No, a na dodatek, tradycyjne AirPodsy nie mają wyciszenia, co czasem bywało problematyczne. 

Muszę uczciwie przyznać, że w tym aspekcie firma z Cupertino spełniła oczekiwania z nawiązką. Jakość tłumienia i jego “głębia”, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, jest naprawdę świetna. Jeśli szukacie słuchawek, które pozwolą Wam wyłączyć się ze zgiełku biura lub komunikacji publicznej, to jesteście w dobrym miejscu. Warto. Tak po prostu.

Oczywiście to nie działa w taki sposób, że wyciszenie odcina Was od świata w stu procentach. Na moje oko to takie 85%. Jeśli ktoś coś do Was powie odpowiednio głośno, to taką osobę usłyszycie. Jej głos będzie stłumiony, ale uda Wam się odnotować ten fakt, że ktoś do Was mówi. Mimo wszystko, rozwiązanie oceniam bardzo pozytywnie. Apple dało tutaj czadu.

Apple AirPods Max a aktywność fizyczna

Aż prosi się, aby zabrać takie słuchawki na siłownię czy na szybki spacer, prawda? No cóż. Powinniście wiedzieć o tym, że idealnie przyleganie do uszu oraz duże, obszyte materiałem puszki, to także pewne wyzwanie logistyczne. Mowa tu o odprowadzeniu wody i potu.

W sieci można znaleźć wiele opinii, jakoby AirPodsy Max radziły sobie z tym dość kiepsko. Sprawdziłem. Wybrałem się na intensywny spacer, mając słuchawki na uszach. Niestety, ale muszę potwierdzić tę opinię – dystrybucja potu poza obszar roboczy słuchawek raczej nie zachwyca. Może to być problemem także z tego względu, że w specyfikacji na próżno szukać informacji o deklarowanej wodoodporności. Jeśli więc chcecie uprawiać w AirPodsach Max aktywność fizyczną, to co jakiś czas ściągajcie je i upewnijcie się, że materiał nie zamoknął… a najlepiej, odpuśćcie. 

Podsumowanie

Świetny, designerski produkt. To na sto procent. AirPodsy Max grają bardzo dobrze. Po stronie zalet wskazałbym też na tłumienie dźwięków tła i banalnie prostą konfigurację. Pod względem muzycznym, walory tego sprzętu docenią nawet przeciwnicy Apple. 

Są też pewne potknięcia. Wspomniana tendencja do gromadzenia potu w obszarze roboczym produktu, (tylko) przeciętne czasy pracy na jednym cyklu ładowania, czy brak modułu ładowarki w zestawie sprzedażowym. Dla osób, które budują ekosystem Apple i twierdzą, że słuchawki nauszne to dla nich świetne rozwiązanie, będzie to produkt ciekawy, wart uwagi.

W każdym innym razie, AirPodsy Max będą musiały mierzyć się z wieloma innymi słuchawkami od innych firm. A z tej rywalizacji niekoniecznie wyjdą zwycięsko.