Metawersum. No real estate
Po co wymyślono metawersum? Jak odpowiedziałby Ochódzki Ryszard – prezes Klubu »Tęcza«, na podobne pytanie: „Otóż to, nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta.”
W przypadku rynku nieruchomości obecnego w nierealnych światach, są tacy co wiedzą i mają w nosie, czy ktoś zapyta. Należą do nich niewątpliwie właściciele firm handlujących działkami w matawersum. Skojarzeń z wciąż aktualnym filmem Barei jest więcej. Jak pamiętamy z samego filmu, miś musiał być jak najdroższy. Wtedy ci, którzy go wymyślili mogli jak najwięcej zarobić. Taka to tradycja.
Póki co „Miś – metawersum”, rośnie w siłę aż miło, a zainteresowani zacierają ręce, bo zanosi się, że będą z tego powodu żyć dostatniej.
Im mniej do podziału, tym więcej miraży
Chcąc nie chcąc jesteśmy osadzeni w rzeczywistości opartej na konsumpcji. Przyrost naturalny jest wprost proporcjonalny do kurczenia się zasobów Ziemi, które można zaproponować, sprzedać i przy okazji zarobić. Wymyślono więc nowy, dziewiczy obszar, z którego postanowiono czerpać, aby zaspokoić potrzeby rzeszy wygłodniałych konsumentów, dla których nie wystarczyło towaru w realu. Z zadowoleniem, wynikającym z bycia trendy połkną oni haczyk po to, by poskromić nienasycony apetyt na złudne posiadanie czegokolwiek.
Prymitywny, pierwotny totalitaryzm odbierał ludziom własność. Przegrał. Nowoczesny odbiera w sposób bardziej wyrafinowany i daje w zamian iluzję posiadania. Czy wygra?
Wyposażony w dochód podstawowy, starczający na zapłacenie rachunków za ciągle drożejące media (prąd, gaz, woda), wszelkie subskrypcje i udziały, przebywający w wirtualnych odmętach Internetu konsument przyszłości nie będzie szwendał się po świecie (patrz: projekt 15-minutowych miast). Zestresowany możliwością zostawienia śladu węglowego, zmuszony do korzystania z produktów big farmy, aby nie paść ofiarą „śmiertelnych” wirusów, pozostanie w dobrowolnym zamknięciu.
Brrrr… co za spiskowa dystopia!
Ziemia na początek
Ponieważ budowanie dobrze rozpocząć od kupna działki, rynek sprzedaży parceli wystrzelił jako pierwszy. Zgodnie z obowiązującym, jak się okazuje, także w alternatywnym świecie powiedzeniem: grunt to ziemia.
Według inwestorów i firm analitycznych sprzedaż działek inwestycyjnych w metawersum przekroczyła w 2021 roku 500 milionów dolarów. Wszystko wskazuje na to, że suma ta może się w tym roku podwoić. Te informacje o sprzedaży nieruchomości na czterech głównych platformach metaświatów potwierdza dostawca danych cyfrowych MetaMetric Solutions. W samym styczniu bieżącego roku przekroczyła już 85 milionów dolarów. Wzrost sprzedaży został wywołany ogłoszeniem przez Facebooka 28 października, że firma zmienia nazwę na Meta, po to aby skupić się na budowie swojego metawersum. Według MetaMetric w listopadzie 2021 roku – tuż po ogłoszeniu tej wiadomości, sprzedaż nieruchomości wzrosła prawie dziewięciokrotnie, do 133 milionów dolarów. Od tego czasu zwyżka sprzedaży osłabła, ale łączna sprzedaż w tegorocznym styczniu jest ponad 10 razy większa niż w styczniu 2021 roku.
Raport brytyjskiej firmy badawczej BrandEssence Market Research wykazał, że w latach 2022–2028 rynek nieruchomości w metawersum będzie rósł w tempie 31 proc. rocznie.
„Istnieje duże ryzyko, ale potencjalnie też duże korzyści” – powiedziała Janine Yorio, dyrektor generalny Republic Realm, firmy inwestycyjnej specjalizującej się w cyfrowych transakcjach na rynku nieruchomości. To ten inwestor zapłacił rekordową sumę 4,3 miliona dolarów za ziemię na największej platformie cyfrowych nieruchomości, Sandbox. Firma rozwija 100 wysp, zwanych Wyspami Fantasy, z własnymi willami i powiązanym rynkiem łodzi i skuterów wodnych. Dziewięćdziesiąt wysp sprzedanych pierwszego dnia po 15 000 USD każda. Niektóre wystawiono za ponad 100 000 USD.
Fikcja droższa od rzeczywistości
Dla inwestorów głównym pytaniem jest to, jak przypisać wartość i ryzyko aktywom, których niedobór jest sztuczny, a przyszłość to wielka niewiadoma. Kilkanaście platform sprzedaje teraz nieruchomości w metawersum, a nowe pojawiają się prawie co tydzień. Do tej pory sprzedaż nieruchomości koncentrowała się na „Wielkiej Czwórce” — Sandbox, Decentraland, Cryptovoxels i Somnium. Na tych czterech platformach znajduje się łącznie 300 tysięcy działek o różnej wielkości.
Sandbox dominuje na rynku, z 62 proc. ziemi na czterech największych platformach i trzema czwartymi łącznej sprzedaży gruntów w 2022 roku. Tak wynika z raportu Republic Realm. Tylko w grudniu ubiegłego roku sprzedano 170 tysięcy działek o wymiarach niecałych 100 na 100 metrów.
Decentraland ma ponad 90 tysięcy parceli o wymiarach 16 na 16 m sprzedawanych średnio za równowartość 14 440 dolarów za sztukę w walucie Ethereum. To przewyższa w wielu przypadkach cenę „zwykłej” ziemi w USA.
Czytaj także: NFT forpocztą metawersum?
Lokalizacja ma znaczenie
Napływ inwestorów (firm i marek) nakręca spiralę szaleństwa związanego z zakupem cybergruntu. Kupujący mają nadzieję, że dzięki temu dostaną się na poziom kolejnego cyfrowego Manhattanu lub Monako. Yorio powiedziała, że wartość terenu w metawersum będzie determinowana przez to, co właściciele zrobią z nieruchomością. Na przykład zaprojektowanie popularnej atrakcji, muzeum lub funkcji – a nie przez samą lokalizację. „Możesz się teleportować w dowolne miejsce, więc lokalizacja nie jest tak ważna” – powiedziała dyrektor zarządzająca Republic Realm.
Inni inwestorzy twierdzą jednak, że tak jak w prawdziwym świecie, w przypadku nieruchomości, lokalizacja jest wszystkim. Ceny działek w pobliżu planowanego partnerstwa i wirtualnego świata Snoop Dogga w Sandboksie są wyższe. Podobnie jak działki „położone” w pobliżu kasyn utworzonych w wirtualnym mieście przez kultową w ubiegłym wieku markę Atari.
Andrew Kiguel, dyrektor generalny Tokens.com, spółki z siedzibą w Toronto, zajmującej się inwestowaniem w aktywa Web3, niedawno zebrał 16 milionów dolarów na inwestycje w nieruchomości metaversum. Prawie wszystkie zostały przeznaczone na zakup ziemi i zatrudnianie pracowników. Firma wydała ostatnio 2,4 miliona dolarów na grunty w dzielnicy mody Decentraland, gdzie planuje organizować pokazy mody i sklepy detaliczne.
Kiguel powiedział, że niedługo ogłosi podpisanie umów z dwiema północnoamerykańskimi markami odzieżowymi. Wynajmuje im powierzchnię na swojej nieruchomości, aby rozwijać dział witryn sklepowych. Według niego prawdziwszą szansą w alternatywnym świecie jest działalność stricte komercyjna. Wynajmowanie powierzchni i organizowanie wydarzeń dla firm, które chcą reklamować się wśród młodszej cyfrowej publiczności. Oświadczył, że prowadził rozmowy z firmami księgowymi, bankami i funduszami inwestycyjnymi, aby zbudować ich obecność w metawersum.
„Rozmawiamy nawet z firmami o umieszczaniu cyfrowych billboardów w wirtualnych salach konferencyjnych, w których ludzie mogą się spotykać” – powiedział.
Tokens.com kupił niedawno 12 nieruchomości na nabrzeżu w Somnium. Zarząd firmy jest przekonany, że szybko zwiększą swoją wartość ze względu na ich atrakcyjność wizualną oraz ogólny, ogromny popyt.
Nie wszyscy wierzą w metawersum
Są tacy co całemu zamieszaniu „…wbijają szpilki, to nie ludzie, to wilki”. Twierdzą oni, że „metaverse land” to tylko najnowsza projekcja kryptowersji schematu Ponziego (piramidy finansowej). Wabiący nieświadomych inwestorów do projektów, które mogą ostatecznie okazać się bezwartościowe. Podczas gdy prawdziwa ziemia w atrakcyjnych lokalizacjach jest coraz trudniejsza do kupienia, wirtualny ląd można łatwo stworzyć za pomocą kodu. Nie ma ograniczeń co do liczby nowych platform metawersum, które można uruchomić. Nawet duże istniejące platformy mogą stworzyć większe połacie ziemi, tak jak zrobił to Sandbox, kiedy zdecydował się zwiększyć rozmiary swoich działek.
Hola, hola! Ale jak to, przecież podstawową zasadą handlu jest, wszakże to, że wartość mają te dobra, których jest mało. Niektórzy dostrzegają ten paradoks.
„Sprzedaż ziemi w metaversum jest co do zasady piramidą finansową i trwa od ponad 20 lat” – powiedział Edward Castronova, profesor mediów na Uniwersytecie Indiana. Znany specjalista zajmujący się przestrzenią wirtualną. Castronova oświadczył kanałowi informacyjnemu TRT World, że „obecny rynek nieruchomości wirtualnych jest rynkiem spekulacyjnym”. „Taki boom ma miejsce co cztery, pięć lat od początku XXI wieku”. Dodał, że chociaż „możliwe są krótkoterminowe zyski spekulacyjne”, to „nigdy nie widział długoterminowej wartości wyłaniającej się z wirtualnego produktu tego typu”.
Castronova, który najwyraźniej nie jest zachwycony gorączką panującą na rynku nieruchomości w metawersum, wierzy, że jesteśmy świadkami „powolnego rozpadu naiwnie zainwestowanych pieniędzy”. Dokładnie tak, jak w przypadku „day trading” (krótkoterminowego inwestowania dużego ryzyka) i hazardzistów obstawiających zakłady sportowe”.
Dziadersom w metawersum działki nie wciśniesz
Zgodnie z tym, co twierdzi cytowany wcześniej Kiguel, podczas gdy starsi inwestorzy mogą kpić z zakupów wirtualnej ziemi, młodsi od razu dostrzegają atrakcyjność takiej oferty.
„Problemem wielu ludzi jest to, że istnieją pokolenia, które mają trudności z przypisywaniem wartości dobrom cyfrowym. Tym dobrom, których nie można dotknąć i które nie są rzeczywiste” – powiedział. „Młodsze pokolenie nie ma z tym problemu. Podobnie jak w przypadku NFT, blockchain pozwala na to, aby coś było cyfrowe, niezastąpione i rzadkie. Możesz to trzymać, przechowywać, wyświetlać i sprzedawać”.
I tutaj dochodzimy do sedna problemu. Powód, dla którego starsi inwestorzy dostrzegają (o, zgrozo!) słabe strony „nieruchomościowej gorączki złota” w metawersum jest oczywisty. Nazywa się on „doświadczeniem”. Osoba doświadczona poparzeniem ręki w ognisku, nie włoży jej tam ponownie. Nawet jak wokół stoją „niezależni eksperci” powtarzając jak mantrę zaklęcia o tym, że jest to nowe ognisko, z nieznanym dotąd potencjałem biznesowym. A ten, kto pierwszy wsadzi tam rękę uzyska niespotykane dotąd nieograniczone możliwości zarobienia pieniędzy.
Zaczęliśmy od „Misia” i „Misiem” skończymy. W jednej ze scen wnuczek mówi do babci, że w zbliżających się jasełkach (przedstawieniu bożonarodzeniowym w kulcie chrześcijańskim) chciałby wcielić się w rolę króla Heroda. „Za młody jesteś na Heroda” – zauważa przytomnie babcia. „A co? Herod nigdy nie był młody?” – ripostuje błyskotliwy wnuczek. Skojarzenie ze sprzedażą działek w Nibylandii jest oczywiste. Babcia wie, że aby przedstawienie miało sens Herod musi być stary, bo był stary, gdy narodził się Jezus. Wnuczek kwestionuje zdanie babci…
Czytaj także: Powstaje esportowe metawersum