FCAS versus NGAD, czyli kto kogo obroni?
Wojna na Ukrainie skłoniła europejską opinię publiczną (a raczej świadomą jej część) do zadania sobie pytania o stan sił zbrojnych poszczególnych krajów. Jak można wywnioskować z przebiegu pomocy oferowanej naszemu wschodniemu sąsiadowi, w większości nie jest on zadowalający. Czy jest to wynik niewłaściwego zdefiniowania zagrożeń, interesów ekonomicznych, czy być może uwarunkowań politycznych?
Patrząc jednak na kondycję zachodnioeuropejskiej energetyki, w większości uzależnionej od dostaw surowców z Rosji, możemy chyba być mocno zaniepokojeni poziomem przewidywania rządzących tymi państwami także w innych dziedzinach. Szczególnie jeśli chodzi o tak podstawowy obszar jak nasze (europejskie) bezpieczeństwo militarne.
Na całe szczęście ton polityce obronnej nadaje NATO. A tam, czy to się komuś podoba, czy nie, pierwsze skrzypce grają Stany Zjednoczone. Czyżby miała powtórzyć się sytuacja znana z historii? USA znowu uratują Stary Kontynent, wbrew chyba nie do końca uświadomionych samobójczych skłonności jego mieszkańców?
Przyjrzyjmy się The Future Combat Air System (FCAS), czyli projektowi nowego systemu bojowego, w skład którego obok samolotu szóstej generacji Next Generation Fighter (NGF), mają wchodzić również współpracujące z nim systemy dronów. Przedsięwzięcie jest efektem współpracy trzech dużych europejskich krajów: Francji, Niemiec i Hiszpanii. Jak ma się on do amerykańskiego odpowiednika, czyli Next Generation Air Dominance (NGAD)?
Rdzeniem europejskiego systemu, ma być samolot określany jako Next Generation Fighter (NGF), wspierający maszynę załogową bezzałogowy aparat latający – Remote Carrier oraz łączącą obydwa komponenty Combat Cloud, informatyczny system w chmurze.
Historia projektu FCAS
Korzenie pomysłu sięgają 2012 roku, kiedy to Wielka Brytania i Francja zawarły porozumienie w sprawie budowy nowej platformy bojowej. Do projektu zaproszono uznane marki BAE Systems, Rolls-Royce, Dassault Aviation i Safran.
Firmy podpisały porozumienie o współpracy w celu realizacji projektu. Niestety, na skutek zbyt licznych rozbieżności pomiędzy obydwoma państwami, nigdy nie doszło do sfinalizowania planów.
Pomysł powrócił w 2017 roku, kiedy to rządy Francji i Niemiec uzgodniły budowę wspólnej platformy. Porozumienie nie precyzowało czy nowa konstrukcja ma być maszyną załogową, czy jak wcześniej, bezzałogową. Głównymi podmiotami zaangażowanymi w projekt miał być ze strony francuskiej ponownie Dassault a z niemieckiej, tamtejszy oddział Airbus Defence. Porozumienie francusko-niemieckie nie przekreślało ponownego dołączenia do projektu Wielkiej Brytanii. Udział Brytyjczyków stanął jednak pod znakiem zapytania w momencie ogłoszenia przez ten kraj, planów zbudowania własnej maszyny szóstej generacji, znanej jako BAE Systems Tempest. Dodatkowo udział Anglików przekreślił Brexit.
W 2018 roku podpisano tajne porozumienie precyzujące oczekiwane przez obydwu partnerów wymagania operacyjne. Jednym z elementów porozumienia była całkowita niezależność eksportowa przyszłej konstrukcji. Oznaczało to uniezależnienie procesu potencjalnego eksportu nowego samolotu od wpływu i decyzji krajów trzecich. Chodziło o USA, które narzucają takie ograniczenia w przypadku użycia do budowy samolotu komponentów produkcji amerykańskiej.
3 grudnia 2018 roku o prawo wstąpienia do projektu na zasadach pełnoprawnego członkostwa wystąpiła Hiszpania. Hiszpańska minister obrony skierowała list intencyjny w tej sprawie do swoich odpowiedników w Niemczech i Francji. 14 lutego 2019 roku w Brukseli podpisano porozumienie o udziale Hiszpanii w projekcie na prawach równorzędnego partnera, mającego wpływ na przyszłą konfigurację FCAS.
Podczas odbywającego się w Paryżu, w czerwcu 2019 roku Międzynarodowego Salonu Lotniczego, zaprezentowano makietę samolotu NGF. Prezentacja miała uroczystą oprawę, w której wzięli udział prezydent Francji oraz ministrowie obrony Niemiec, Francji i Hiszpanii. W trakcie paryskich pokazów, hiszpański minister obrony podpisał kolejne porozumienie ramowe włączające Hiszpanię do prac nad nowym samolotem.
Spory wygasiły entuzjazm
14 maja 2021 roku, Niemcy, Francja i Hiszpania doszły, po licznych sporach i nieporozumieniach, do porozumienia w zakresie partnerstwa przemysłowego. Zaangażowane w program firmy uzgodniły między sobą podział praw w zakresie własności intelektualnej. Tym samym otwarta została droga do zabezpieczenia rządowego finansowania programu. Ministrowie obrony Francji, Hiszpanii i Niemiec, podpisali porozumienie obejmujące opracowanie, budowę i testy technologii mającej zostać wykorzystanej przy budowie nowego wielozadaniowego myśliwca.
W czerwcu zeszłego roku entuzjazm wyraźnie osłabł. Niemcy zaczęły oskarżać Francję o nadmierne faworyzowanie swojego przemysłu, a także o małą innowacyjność przedstawionych rozwiązań technologicznych.
Dyrektor generalny francuskiej firmy lotniczej Dassault Eric Trappier powiedział, że opracowywany w ramach projektu samolot będzie kilkadziesiąt lat w tyle za czołowymi zagranicznymi konkurentami, jeśli chodzi o wejście do służby. Oczekuje się, że program myśliwców, który jest obecnie opracowywany, zastąpi Eurofightery czwartej generacji i Rafale we flotach krajów partnerskich i będzie oferowany na eksport. „Cel do 2040 roku już minął, ponieważ stoimy w miejscu, a dyskusje na temat następnej fazy z pewnością również będą długie”. Powiedział Trappier. „Raczej dążymy do lat 50. XXI wieku”.
Europa w tyle bez piątej generacji
Rządy państw Zachodniej Europy nie zainicjowały żadnych programów myśliwców piątej generacji. W tej chwili na świecie produkowane są jedynie chińskie J-20 i FC-31, amerykańskie F-35 i rosyjskie Su-57 tej generacji.
Przejście bezpośrednio z myśliwców czwartej do szóstej generacji bez wsparcia kraju z doświadczeniem w piątej generacji, takiego jak Stany Zjednoczone, jest powszechnie uważane za bardzo złą propozycję. Szczególnie biorąc pod uwagę przestarzały charakter europejskich konstrukcji czwartej generacji, z których wszystkie są stosunkowo lekkie i mają krótki zasięg.
Używają także stosunkowo słabych silników, a Eurofightera był jednym z ostatnich na świecie, który zastosował elektronicznie skanowane radary. W obliczu spadającej konkurencyjności europejskiego przemysłu lotnictwa bojowego inne kraje coraz częściej szukają amerykańskich myśliwców. Eurofighter i Rafale konsekwentnie przegrywają przetargi na całym kontynencie na rzecz amerykańskiego F-35.
Nawet Niemcy w kwietniu skłoniły się do zakupu F-35 pomimo znacznej presji w kraju, aby skierować zamówienia do Eurofightera, który słabo radzi sobie na rynkach eksportowych.
Oczekuje się, że Chiny i Stany Zjednoczone wprowadzą myśliwce szóstej generacji do 2030 roku. Rosyjskie Siły Powietrzne otrzymały swój pierwszy myśliwiec piątej generacji w 2020 roku. Rozwijają szeroko zakrojone inwestycje w integrację technologii szóstej generacji. Chiny i Stany Zjednoczone są postrzegane jako dwie największe gospodarki i sektory obronne świata, znacznie wyprzedzając konkurentów w rozwoju. Tymczasem pierwszy europejski myśliwiec szóstej generacji prawdopodobnie wejdzie do służby 20–25 lat za nimi. Do tego czasu obie potęgi opracują kolejną generację samolotów.
Opóźnienia w programie FCAS tylko zwiększą atrakcyjność F-35 wśród europejskich klientów. Gdyby Stany Zjednoczone zaoferowały na eksport swój konkurencyjny odrzutowiec szóstej generacji, opóźnienia w europejskim FCAS mogłyby również pozwolić mu na znacznie większą penetrację rynków europejskich.
Tymczasem w USA
Stany Zjednoczone cały czas pracują nad prototypem myśliwca szóstej generacji, który ma być dostępny pod koniec tej dekady. Amerykański sekretarz sił powietrznych Frank Kendall zapytany przez dziennikarzy o więcej szczegółów na temat systemu NGAD (Next Generation Air Dominance) odmówił komentarza. Ze względu na tajny status całego programu.
Jednak to, co już wiadomo, to to, że myśliwiec szóstej generacji będzie wyposażony w nowe technologie, nowe możliwości uzbrojenia, nowe systemy czujników oraz będzie posiadał autonomiczne dowództwo i prowadził będzie wspólne misje z bezzałogowymi statkami powietrznymi.
Amerykanie opracowali już pełnowymiarowy prototyp, ale podobno nie jest to ostateczna koncepcja, ale punkt wyjścia do rozwoju samolotu szóstej generacji. W 2020 roku, US Air Force przeprowadziło testy tego prototypu, czego nie dało się ukryć przed opinią publiczną. Zajmujący się bezpieczeństwem narodowym, asystent sekretarza Sił Powietrznych USA William B. Roper wypowiedział się na ten temat, podkreślając, że prototyp „pobił” rekordy i spełnił oczekiwania.
Która firma zajmuje się opracowaniem i produkcją myśliwca nowej generacji, jest również tajną informacją. Eksperci sugerują, że na podstawie wypowiedzi kręgów politycznych w Waszyngtonie wykonawcą jest ktoś z trójki: Lockheed Martin, Boeing i Northrop Grumman.
NGAD, nie FCAS
Jeśli porównamy dwa niezależne projekty – europejski FCAS i amerykański NGAD widzimy jak na dłoni różnice. W podejściu do kierunku rozwoju, szybkości działania, skali, a przede wszystkim potencjału i zaawansowania technologicznego.
Czyli nie zanosi się, jak na razie, że to Europa będzie bronić USA, będzie odwrotnie. Jak zawsze.
Czytaj także: NGAD – myśliwiec 6. generacji – co o nim wiemy?