Mirosław Hermaszewski – pilot Pirx epoki PRL-u
Był 27 czerwca 1978 roku. W Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej trwały już wakacje, było ciepło i słonecznie. Tego dnia o godzinie 17:27 z kosmodromu Bajkonur położonego w Kazachstanie, będącym wtedy częścią imperium sowieckiego, wystartował statek kosmiczny Sojuz 30.
Na pokładzie, oprócz sowieckiego dowódcy Piotra Klimuka, obecny był major Ludowego Wojska Polskiego Mirosław Hermaszewski. W ten sposób zapisał się na kartach historii jako pierwszy Polak, który poleciał w kosmos. Spędził tam 7 dni, 22 godziny, 2 minuty i 59 sekund, będąc jak do tej pory jedynym przedstawicielem naszego narodu, który spoglądał na matkę – Ziemię z kosmicznej perspektywy.
„Drgnęło. Poczułem ruch. Mimo woli, wbrew instrukcji, powiedziałem po polsku: »Ruszyliśmy, jedziemy«. Za chwilę Piotr oficjalnie, akcentując każde słowo, zameldował: »Ja Kaukaz – jest padjom, samopoczucie załogi dobre«. Zegary wskazywały dokładnie godzinę 16:27’21’’ czasu moskiewskiego 27 czerwca 1978 roku. Ruszyliśmy w nieznane w największą przygodę życia”. Tak po latach wspominał start.
Polak potrafi (w kosmosie też)!
Start rakiety z Polakiem na pokładzie był wielkim wydarzeniem w tamtym czasie. Niewesoła, szara rzeczywistość końcówki „dekady Gierka” powodowała, że mieszkańcy PRL-u spragnieni byli poczucia udziału w światowych wydarzeniach. W kilka lat po lądowaniu na Księżycu Amerykanów, pomyślne wystrzelenie w kosmos rodaka było niewątpliwie wydarzeniem. Nie tylko medialnym, także tematem rozmów zwykłych obywateli.
Słabo zaopatrzone sklepy, choć jeszcze nie osiągnęły dna w porównaniu z tym, jak wyglądały kilka lat później, oklejone były wielkimi plakatami. Przedstawiały uśmiechniętych Klimuka I Hermaszewskiego w kosmicznych skafandrach na tle napisu „Interkosmos”. Z prawie każdej sklepowej witryny, spełniającej wtedy rolę mediów społecznościowych, tych dwóch bohaterów socjalistycznej, kosmicznej technologii starało się nam przekazać podprogowy komunikat: „dogoniliśmy Amerykanów, liczymy się w wyścigu kosmicznym”.
Dla ówczesnej władzy był to niewątpliwy powód do dumy. Nareszcie materialny i namacalny dowód na propagandowe komunikaty mówiące, że jesteśmy w pierwszej dziesiątce uprzemysłowionych krajów świata. Że powszechna niechęć do wielkiego Związku Radzieckiego jest niemądra, wsteczna i niepostępowa. To dzięki Wielkiemu Baratu i przy jego pomocy Polak potrafi polecieć w kosmos! A to nie jest jeszcze nasze ostatnie słowo!
Nasz nowy narodowy bohater był połączeniem pilota Pirxa z książek Lema i Janka Kosa z czołgu Rudy 102, który u boku towarzyszy radzieckich wyzwalał nasz kraj spod niemieckiej okupacji. A to wszystko w dziedzinie, w której tylko największe mocarstwa miały coś do powiedzenia.
Interkosmos – początki
Wszystko zaczęło się latem 1976 roku. Wśród radzieckich towarzyszy pojawił się pomysł na stworzenie programu kosmicznego, który będzie odpowiedzią na cora bardziej widoczną dominację Zachodu. Tak powstał program Interkosmos, polegający na wysyłaniu w latach 1978 – 1985 przedstawicieli zaprzyjaźnionych państw bloku sowieckiego w przestrzeń kosmiczną. W celu prowadzenia badań i doświadczeń naukowych, oczywiście pokojowych, służących rozwojowi ludzkości.
Najbardziej zainteresowane programem były Czechosłowacja i NRD jako państwa najbardziej zaawansowane technologicznie oraz mające relatywnie największy wkład w prace Interkosmosu. Przywódca NRD Erich Honecker naciskał, aby to jego krajowi przyznano palmę pierwszeństwa. W tym czasie bowiem po drugiej stronie żelaznej kurtyny wyznaczono zachodnioniemieckiego fizyka Ulfa Merbolda na pierwszego nieamerykańskiego kandydata na astronautę. Honeckerowi zależało, aby to obywatel Niemiec Wschodnich jako pierwszy znalazł się na orbicie.
W ten sposób rozpoczął się wyścig wewnątrz socjalistycznego obozu o to kto dostąpi zaszczytu wystrzelenia w kosmos swojego przedstawiciela jako pierwszy.
Nastąpiła interwencja przedstawicieli PRL. Powołano się na argumenty ekonomiczne (Polska była głównym partnerem handlowym ZSRR) i historyczne (sojusznik w walce z III Rzeszą). Ostatecznie Moskwa zadecydowała, że jako pierwsi w kosmos polecą przedstawiciele Czechosłowacji i Polski.
Polityczna decyzja
Decyzja miała charakter polityczny. W obu krajach sytuacja społeczna była niekorzystna dla władz (ruch dysydencki Karta 77 w Czechosłowacji oraz ciągłe niezadowolenie i protesty z powodu ogłoszonych podwyżek cen w Polsce). Potrzebowano wydarzenia, które odwróciłoby uwagę opinii publicznej.
Z początku w przygotowaniach do lotu brał udział także drugo Polak – ppłk Zenon Jankowski. Trening w Centrum Wyszkolenia Kosmonautów im. J. Gagarina rozpoczął 4 grudnia 1976. Od lipca 1977 jako kosmonauta-badacz przechodził szkolenie w załodze dowodzonej przez Walerija Kubasowa. Decyzja o tym, że ostatecznie załoga ta została rezerwową zapadła krótko przed datą wyznaczonego startu. Podczas misji Sojuza 30 w dniach od 27 czerwca do 5 lipca 1978 pełnił funkcję konsultanta kierownika lotu. Później wrócił do służby wojskowej, którą zakończył w stopniu pułkownika.
Ostatecznie Hermaszewski został wybrany głównym kosmonautą a Jankowski został zmiennikiem. Nasz pierwszy przedstawiciel zabrał w kosmos, oprócz symbolicznych artefaktów (polską flagę, nagranie hymnu narodowego, miniaturowe wydanie „Pana Tadeusza”), prywatnych drobiazgów (zdjęcia żony i dzieci, maskotki, odznaczenia) prawdziwe socjalistyczne relikwie: fotografie Edwarda Gierka i Leonida Breżniewa, wydanie Manifestu PKWN („biblia” polskich komunistów) i proporzec „Huty Katowice”.
Po udanym starcie 28 czerwca 1978 o godzinie 19:08, w czasie osiemnastego okrążenia Ziemi, przeprowadzono cumowanie z zespołem orbitalnym Salut 6 – Sojuz 29.
Do przeprowadzenia w czasie lotu zaplanowano 27 eksperymentów przygotowanych przez polskie i sowieckie ośrodki naukowe. Strona polska postanowiła jak najlepiej wykorzystać czas swojego badacza w kosmosie. Eksperymenty zostały przygotowane przez Centrum Badań Kosmicznych PAN, Instytut Fizyki PAN, Wojskowy Instytut Medycyny Lotniczej oraz Instytut Geodezji i Kartografii.
Pięć eksperymentów zostało przygotowanych wyłącznie przez Polaków. Kolejne cztery we współpracy z innymi krajami uczestniczącymi w programie Interkosmos, a dwa zaplanowano bez polskiego udziału.
Polskie eksperymenty:
- „Syrena” była doświadczeniem badającym krystalizację półprzewodników w stanie nieważkości. Badano dwa stopy w dwóch różnych piecach. W jednym umieszczono w kwarcowym naczyniu stop HgCdTe, który następnie roztopiono i skrystalizowano. W drugim sprawdzano krystalizację z fazy gazowej półprzewodników opartych na ołowiu, selenie i tellurze. Tu odparowaną mieszaninę krystalizowano na płytce. Utworzone w obu eksperymentach kryształy zbadano na Ziemi, gdzie okazało się, że wydajność ich uzyskiwania w kosmosie była znacznie wyższa. Z 15 proc. wynik podniósł się do 50 proc. Oba typy półprzewodników były wykorzystywane przy budowie laserów działających w podczerwieni.
- „Smak” badał zmiany w odczuwaniu smaku wywołane przebywaniem w stanie nieważkości. Polscy badacze zbudowali narzędzie (Elektrogustometr), które wytwarzało na języku smak metaliczny lub słony przepuszczając przez ciało prąd o różnym natężeniu. Jedną elektrodę umieszczało się na języku, drugą trzymało w dłoni. Badano jakie natężenie daje określony efekt na Ziemi, a jakie w stanie mikrograwitacji.
- „Relaks” sprawdzał, jaki rodzaj wypoczynku najefektywniej regeneruje kosmonautów. Wojskowy Instytut Medycyny Lotniczej wraz z Telewizją Polską przygotowały programy relaksujące, a kosmonauci notowali swoje spostrzeżenia w dziennikach pokładowych.
- „Kardiolider” badał zmiany tętna kosmonautów w różnych fazach lotu. Na potrzeby tego eksperymentu zbudowano urządzenie Kardiolider-D01 – 200-gramowy miernik tętna z własnym zasilaniem. Pierwsza faza eksperymentu odbyła się 2. dnia lotu, gdy kosmonauci pozostawali jeszcze w kombinezonach ciśnieniowych. Druga faza, prowadzona podczas 3. dnia lotu, polegała na pomiarze pulsu podczas ćwiczeń fizycznych na stacjonarnym rowerze. Celem tego eksperymentu było opracowanie metod zapobiegania problemom z układem krążenia podczas długich lotów kosmicznych.
- „Zdrowie” było eksperymentem wykorzystującym lot Hermaszewskiego, ale nieprowadzonym w kosmosie. Chodziło o pomiar wydolności organizmu przed startem i po powrocie na Ziemię.
Powrót z gwiazd
Po wykonaniu programu badawczego statek wylądował 5 lipca o godz. 16 .31, 300 km od Celinogradu, w stepach Kazachstanu.
Hermaszewski: „(…) usłyszałem huk odpalanych silników rakietowych tzw. »miękkiego lądowania« i potworne trzepnięcie, zawirowanie, coś spadło mi na głowę, lądownik przekoziołkował kilkanaście razy i znieruchomiał, wtem poczułem, że spadochron wlecze kapsułę. Natychmiast odstrzeliłem jedną taśmę spadochronu. (…) Klimuk uśmiechnął się, klepnął mnie po kolanie i rzekł: »No to my w domu«”.
Jak potoczyły się dalsze losy Mirosława Hermaszewskiego, to temat na osobny artykuł, niekoniecznie związany z tematyką naszego serwisu.
Generał brygady Mirosław Hermaszewski – polski lotnik i kosmonauta, pierwszy i jedyny w dotychczasowej historii Polak, który odbył lot w kosmos odszedł wczoraj, 12 grudnia 2022 roku w Warszawie, w wieku 81 lat.
Czytaj także: Czy eksploracja kosmosu nam się opłaca?