Kryzys na rynku półprzewodników – czy jest szansa na przełom w 2022 roku?

Od dłuższego czasu świat zmaga się nie tylko z koronawirusem, ale i z kryzysem na rynku półprzewodników, który trzęsie gospodarką na całym świecie. Zapotrzebowanie na układy scalone niezbędne przy produkcji elektroniki (zarówno tej konsumenckiej, jak i przemysłowej) jest większe, niż obecne możliwości produkcyjne ich dostawców. Przekłada się to na problemy w wielu sektorach i wzrost cen. Czy jest szansa na to, by w najbliższym czasie sytuacja się zmieniła i wszystko zaczęło wracać do normy?

Geneza kryzysu

Kryzys będący tematem dzisiejszego tekstu wywołany został przez kilka dość istotnych czynników. Na pewno tym najbardziej znaczącym jest pandemia koronawirusa. To właśnie ograniczenia gospodarek, czyli tzw. lockdowny, w różnych krajach przyczyniły się do przestojów w fabrykach i przedsiębiorstwach dostarczających nam półprzewodniki. Niedobór komponentów z kolei wywołał załamanie się łańcuchów dostaw. Producenci zmuszeni byli do dostarczania partnerom produktów ze swoich zapasów magazynowych, które szybko ulegały wyczerpaniu.

A popyt na elektronikę wzrastał. W końcu większość z nas została przez lockdowny zamknięta w domach, lub też zmuszona do pracy w trybie home office. Potrzebne nam były nie tylko nowe źródła rozrywki, ale i sprzęt mogący nam pomóc produktywnie wykonywać obowiązki służbowe w domu. Na taką sytuację rynek nie był przygotowany i wkrótce sprzętu w sklepach zaczęło brakować. Pod koniec ubiegłego roku kryzys zawitał także do branży motoryzacyjnej. Klienci na nowo zainteresowali się zakupem fabrycznie nowych samochodów i na skutek niedoboru komponentów stanęły wielkie fabryki gigantów rynku.

Czytaj też: Elektronika noszona to za mało! Czas na inteligentne maseczki?

Oprócz pandemii COVID-19 przyczyn kryzysu upatruje się także w dwóch pomniejszych zdarzeniach. Pierwsze z nich to konflikt gospodarczy na linii USA – Chiny wywołany przez administrację Donalda Trumpa. Drugi to natomiast susze na Tajwanie. W pierwszym przypadku sankcje objęły największego chińskiego producenta układów scalonych, SMIC. W drugim natomiast koncern TSMC napotkał na problemy z wytwarzaniem chipów przez niedobór dużych ilości wody destylowanej do oczyszczania wafli krzemowych i innych elementów w procesie produkcji.

Kryzys na rynku półprzewodników trwa po dziś dzień i trudno tak naprawdę prognozować, kiedy ulegnie poprawie (choć niektórzy analitycy wskazują na pesymistyczny wariant – koniec 2023 roku).

Które branże najbardziej ucierpiały?

Na pewno przeglądając serwisy informacyjne Internecie, czy też oglądając je w telewizji niejednokrotnie docierały do Was wieści związane z kryzysem na rynku półprzewodników. Dotknął on wiele branż. Fani nowych technologii zwracają jednak szczególną uwagę na kilka z nich. W ich przypadku kryzys jest dla nas najbardziej odczuwalny ze względu na rosnące ceny czy problemy z dostępnością produktów.

Skutki kryzysu odczuwają użytkownicy komputerów. O ile Intel i AMD nie notują większych problemów z regularnym dostarczaniem procesorów do partnerów, to problem pojawia się już w przypadku kart graficznych. Te są bardzo trudno dostępne między innymi dlatego, że coraz chętniej kopiemy za ich pośrednictwem kryptowaluty. W związku z wykupywaniem dostępnych w sklepach kart przez „górników”, podzespołów tych brakuje dla pozostałych użytkowników, a ich ceny rosną w absurdalnym tempie (karty kosztujące wcześniej niewiele ponad 1000 złotych to dziś wydatek już niemal 3000 złotych).

Czytaj też: NVIDIA z problemami? Produkcja GeForce RTX 3090 Ti wstrzymana!

Na skutek kryzysu ucierpiał także mocno rynek konsol. Wystarczy przypomnieć, że PlayStation 5 od Sony notuje ogromne problemy z dostępnością w sklepach, a ceny owej konsoli osiągają poziom absurdu. Ostatnio pojawiły się głosy, że zabraknąć może także konsol poprzedniej generacji, czyli PlayStation 4. Sony już zwiększyło produkcję tej drugiej by na półkach sklepowych brakowało jej jak najrzadziej. Także Microsoft od czasu do czasu notuje problemy z dostępnością konsol Xbox Series S/X, ale można odnieść wrażenie, że Amerykanie lepiej przygotowali się na czas kryzysu.

Ostatnią ważną gałęzią przemysłu o której warto wspomnieć w kontekście kryzysu jest branża motoryzacyjna. Na pewno słyszeliście, że w drugiej połowie ubiegłego roku wiele fabryk zajmujących się produkcją samochodów wstrzymało pracę. Postój został wymuszony właśnie przez brak półprzewodników niezbędnych w procesie produkcji aut. Dziś samochody to nie tylko nasze środki transportu na co dzień, ale prawdziwe, mobilne komputery na kołach. Trudno więc się dziwić, że produkcja stanęła, a pracownicy zostali wysłani do domów na płatne bądź bezpłatne urlopy. Niektórzy producenci natomiast nie wstrzymali produkcji w fabrykach a jedynie ją ograniczyli – do modeli wyposażonych w mniejszą ilość elektroniki na pokładzie.

Czy jest szansa na zażegnanie kryzysu w najbliższym czasie?

Ciężko w tej chwili prognozować, kiedy skończy się kryzys. Tak naprawdę wiele zależy od tego, czy pandemia wkrótce zacznie wygasać a kluczowe dla produkcji układów gospodarki wrócą do regularnego funkcjonowania. Tak jak wcześniej wspomniałem, analitycy zakładają, że problemy z półprzewodnikami mogą występować nawet do końca 2023 roku. Warto pamiętać też o tym, że nawet gdy kryzys zostanie już zażegnany to minie trochę czasu zanim fabryki nadrobią zaległości i będą mogły wrócić do regularnej pracy i terminowego dostarczania komponentów dla swoich odbiorców.

Mam nadzieję, że kryzys nie będzie przedłużał się w nieskończoność. Panująca obecnie stagnacja na rynku półprzewodników nie służy nikomu – producentom chipów, producentom urządzeń na nich bazujących, ani też konsumentom, którzy mają problemy z dostępem do wymarzonego sprzętu i nowych samochodów. Możemy być pewni tego, że producenci nieustannie czynią starania ku temu, by kryzys był dla nas jak najmniej odczuwalny. Póki co jednak trudno o wymierne efekty tych działań.