Mniej niklu z Rosji – droższe elektryki

Dla tych, którzy liczyli na oszczędności przy zakupie pojazdu elektrycznego w związku ze skokiem cen ropy i gazu po ataku Rosji na Ukrainę, mamy niestety złe informacje.

W związku z tym, że nikiel – niezbędny do produkcji baterii w pojazdach elektrycznych jest produkowany w znacznym stopniu w Rosji, drożeje szybciej niż ropa.

Ważny producent niklu jest w stanie wojny i zaczynają dotykać go międzynarodowe sankcje ekonomiczne. Nic dziwnego, że rynek zareagował nerwową zwyżką cen surowca. Na Londyńskiej Giełdzie Metalu jeszcze 25 lutego za tonę niklu trzeba było zapłacić ok. 24 tysięcy dolarów. Wczoraj cena wyniosła już 80 tysięcy dolarów a momentami osiągał ponad 100 tysięcy za tonę.

Rosja dostarcza 6% światowej produkcji niklu i zajmuje trzecie miejsce po Indonezji i Filipinach.

Trudno dziwić się zaniepokojeniu producentów samochodów elektrycznych. Elon Musk, dyrektor Tesli, napisał na Twitterze pod koniec lutego, że jego firma planuje przejście na technologię z katodą żelazną. Trudno jednak powiedzieć, jak długo ten proces potrwa.  

Dla producentów aut produkcja baterii jest wielkim wyzwaniem. Jeśli nikiel i inne metale będą drożeć, rozpocznie się wyścig we wprowadzeniu zupełnie nowej technologii. Jeśli zmiany nie nastąpią szybko sytuacja może spowodować, że pojazdy elektryczne staną się niedostępne dla większości chętnych. A to może zniweczyć wysiłki z szerszym wprowadzeniem tej technologii na rynek.

Czytaj także: Sony z Honda – elektryczna konsola na kółkach?