To koniec miejskich aut? Winne unijne przepisy!

Jeszcze kilka lat temu każdy szanujący się producent samochodów posiadał w swojej ofercie niewielkie i bardzo zgrabne samochodziki miejskie. Auta tego typu były bardzo popularne ze względu na gabaryty oraz atrakcyjne ceny. Z czasem na rynku zaczęły się pojawiać nawet autka miejskie klasy Premium oraz niewielkie crossovery. Jak się okazuje, w trzeciej dekadzie XXI wieku producenci zaczną od nich masowo odchodzić – między innymi ze względu na nadchodząca elektryfikację gam modelowych producentów i wyśrubowane pro-ekologiczne normy.

Eko-polityka zabija tanie auta miejskie!

Nie da się ukryć, że polityka Unii Europejskiej w zakresie ochrony klimatu jest bardzo rygorystyczna. Warto jednak pamiętać o tym, że destrukcyjny wpływ człowieka na środowisko niejako wymusza na organach unijnych wprowadzanie nowych przepisów mających na celu ochronę naszego środowisko. Jeśli Ziemia ma być naszym domem przez następne, nadchodzące stulecia, musimy zadbać o jej kondycję, która niestety drastycznie się pogorszyła wskutek industrializacji i rozwoju transportu.

Dlatego też w ostatnich latach szczególną uwagę przykłada się do promowania odnawialnych źródeł energii oraz dążenia do zwiększenia ilości samochodów elektrycznych poruszających się po drogach Wspólnoty. Przyjęte zostały nawet przepisy nakazujące koncernom motoryzacyjnym sprzedaż wyłącznie samochodów z napędem elektrycznym w Europie od 2035 roku. Takie przepisy oraz zaostrzające się normy emisji spalin w Europie w najbliższych latach spowodują na rynku motoryzacyjnym prawdziwe trzęsienie ziemi.

W sieci pojawiły się już nawet pierwsze wieści wskazujące na to, że na nadchodzących zmianach bardzo ucierpi segment niewielkich samochodów miejskich. Samochody tego typu były bardzo cenione za atrakcyjne ceny oraz kompaktowe wymiary. Zmiany konstrukcyjne wymuszone eko-przepisami będą jednak tak kosztowne, że małe miejskie samochody – zarówno te standardowe, jak i Premium – w wielu przypadkach przestaną być opłacalne w zakupie.

Popularne miejskie samochody znikają z rynku!

Wielu producentów już podjęło decyzję o wycofaniu ze swojej oferty niewielkich aut miejskich. Segmentowi nie pomogły nawet nowoczesne, niewielkie crossovery, które są nadal bardzo atrakcyjne dla kierowców ze względu na wszechstronność przez nie oferowaną. Małe miejskie samochody znikają z oferty Skody, Seata, Peugeota, Citroena. Wkrótce pożegnamy Renault Twingo. Audi natomiast zamierza zrezygnować z produkcji modeli A1 i Q2.

Warto w tym momencie przytoczyć słowa Luki de Meo – szefa Renault. Poinformował on, że norma Euro 7, która wkroczy na rynek UE już za cztery lata, w potężny sposób wpłynie na ceny nowych samochodów segmentu B. Według zapowiedzi de Meo na rynkach Unii Europejskiej niewielkie samochody podwoją swoją cenę do 2025 roku. Ciężko sobie wyobrazić taką sytuację, w której za samochody pokroju Toyoty Aygo, czy Peugeota 208 kosztować będą ponad 100 tysięcy złotych, prawda?

Oczyszczenie silnika spalinowego kosztuje określoną kwotę. Renault Clio za 15 tys. euro i Mercedes Klasy S za 120 tys. euro będą potrzebowały tego samego filtra cząstek stałych, który będzie musiał zawierać platynę, rod i inne drogie materiały. Jasne, że filtr w Klasie S będzie trochę większy, ale nadal będzie stanowił znacznie mniejszą część ceny całego auta i klient nie odczuje różnicy w wydatku. Co innego w przypadku małych aut.

Być może już wkrótce nowy samochód będzie dobrem luksusowym, na które nie każdy będzie mógł sobie pozwolić. Przełoży się to z pewnością na zwiększoną sprzedaż samochodów używanych (do Polski trafiało będzie jeszcze więcej złomu z Zachodu).

Jeśli nie samochód to co?

Jeśli nowe samochody w najbliższych latach faktycznie mocno podrożeją, to konieczne będzie postawienie na rozwój komunikacji miejskiej oraz kolei. Potrzeby transportowe będą stale rosły. Oczywiście, jak już wspomniałem, gro osób skusi się na zakup bitego, używanego samochodu z Zachodu – podobnie jak to wygląda obecnie.

Zwiększy się jednak także obłożenie środków komunikacji zbiorowej. Dlatego właśnie władze miast muszą zadbać o odpowiedni rozwój sieci tramwajowych oraz systemów szybkiej kolei miejskiej. Na pewno warto będzie także zainwestować w ekologiczne, elektryczne autobusy, które coraz częściej widzimy na ulicach dużych polskich miast.

W przemieszczaniu się na terenach miejskich na pewno dużą rolę odgrywały będą rozmaite wypożyczalnie rowerów i hulajnóg elektrycznych. Zapewne nadejdą też żniwa dla usług przewozowych takich, jak Uber czy Taxify. Od jakiegoś czasu intensywnie rozwija się także carsharing. Warto pamiętać jednak także o tym, że przez wyższe ceny samochodów zwiększy się na pewno zainteresowanie kolejowymi przewozami pasażerskimi.

Infrastrukturę kolejową mamy wystarczającą. Konieczna będzie jednak na pewno modernizacja w wielu przypadkach bardzo przestarzałego taboru. Z pewnością zmianom ulegną także rozkłady jazdy. Pociągi będą musiały kursować częściej, żeby spełnić zapotrzebowanie podróżnych.

A może nie będzie tak źle?

Jest jeszcze jedna opcja. Być może w nadchodzących latach pojawią się rozwiązania pozwalające na zmniejszenie kosztów produkcji samochodów spełniających normy Euro 7 oraz opracowywanie nowych technologii związanych z elektryfikacją gam modelowych producentów. Mogłoby się to przełożyć na zapobieżenie drastycznym podwyżkom cen nowych samochodów.

Póki co jednak to tylko pobożne życzenie. W obliczu kryzysów z jakimi boryka się bądź w najbliższym czasie będzie się borykać europejska i światowa gospodarka – ciężko być optymistą. Pozostaje nam uzbroić się w cierpliwość, obserwować poczynania wielkich koncernów motoryzacyjnych i czekać na to, co będą miały nam do zaoferowania za kilka lat.