Hyundai Nexo – czy samochód wodorowy wymiecie z ulic elektryki?

To auto zaskakuje pod wieloma względami. Po pierwsze jest zasilane wodorem, po drugie ma silnik elektryczny, po trzecie oferuje większy zasięg od elektryków, a po czwarte, zastanawiam się dlaczego wodór nie wyparł baterii w elektrykach.

O samochodach na wodór trochę się mówi, trochę słyszy, ktoś tam widział, a ktoś nawet zna, kogoś kto stał obok. A tu powstała stacja wodorowa na Ursynowie, a tam MZA kupiło autobusy na wodór. Pojazdy na wodór są takim trochę Yeti, albo kosmitą, w którego istnienie kilka osób wierzy, ale nikt go nigdy nie widział. Jest w tym odrobina prawdy, bo samochody wodorowe nie unoszą się w powietrzu, nie jarzą się jak radioaktywne pierwiastki, nie jeżdżą bokiem, tylko wyglądają jak każde inne auto. Mają cztery koła, kierownice i wbrew pozorom nie są jakoś szczególnie oznakowane. Testowany przez nas Hyundai Nexo ma napis na klapie bagażnika Fuel Cell, co w zasadzie oznacza  ogniwo paliwowe (kojarzone przez nas z baterią), „więc skąd ci biedni ludzie mają wiedzieć, że” ten samochód jest wodorowy?! A wodór staje się coraz bardziej popularny, choć robi to małymi kroczkami. O tym, że samochodów tego typu jest mało, już wiemy, a co ze stacjami, gdzie tankować wodór? Okazuje się, że w Polsce jest już i aż dostępnych ponad 30 takich stacji. Jeszcze w tym roku wodór do pojazdów zatankować będzie można na powstającej stacji ORLEN w Katowicach, w Bielsku-Białej, Gorzowie Wielkopolskim, Wałbrzychu, Krakowie, Włocławku, Gdyni, Pile i Warszawie, będą oddawane do eksploatacji sukcesywnie w kolejnych latach. Praktycznie przy zasięgu Nexo 600 km, spokojnie możemy podróżować po całym kraju.

Wodór też w MZA

Na warszawskim Ursynowie w 2024 roku otwarto pierwszą ogólnodostępną stację tankowania wodoru. Stacja ta, zlokalizowana przy ulicy Tango 4, jest podobno jedną z najnowocześniejszych w Europie i umożliwia szybkie tankowanie zarówno samochodów osobowych, jak i autobusów. Dzięki temu właściciele samochodów wodorowych, takich jak Hyundai Nexo  czy Toyota Mirai, mogą bez problemu uzupełniać paliwo w Warszawie. Dodatkowo, Miejskie Zakłady Autobusowe (MZA) w Warszawie rozpoczęły testy autobusów napędzanych wodorem. Przykładem jest Autosan Sancity 12 LFH, który jest zeroemisyjny i zasilany czystym wodorem, emitując jedynie parę wodną. Autobusy te są testowane na różnych trasach w mieście, co pozwala na ocenę ich efektywności i przydatności w codziennym ruchu miejskim.

Przeczytaj też: VOLVO EX 30 – elektryczny crossover z przyszłości

Skąd H2

Obecnie 96% światowej produkcji wodoru pochodzi z paliw kopalnych, głównie w wyniku tzw. reformingu parowego gazu ziemnego. Jest to najtańsza obecnie technologia produkcji wodoru. Reforming parowy to proces chemiczny, w którym para wodna o temperaturze 750 – 950 °C jest doprowadzana do metanu. W Polsce wodór jest pozyskiwany głównie z tego samego procesu. Co ciekawe, Polska jest trzecim co do wielkości producentem wodoru w Europie, zaraz po Niemczech i Holandii. Jednak coraz większy nacisk kładzie się na produkcję zielonego wodoru, który jest wytwarzany przy użyciu odnawialnych źródeł energii, takich jak energia słoneczna i wiatrowa, w procesie elektrolizy wody. Aktualna cena wodoru to ok. 69 zł za litr. Napełnienie do pełna baku mieszczącego 7 kg tego paliwa to koszt 483 zł i daje nam zasięg maksymalny do 666 km. Nie jest to najtańsze rozwiązanie, bo nowe, ale szczerze mówiąc, to jak dla mnie, jest to rozwiązanie idealne.

Elektryk bez baterii

Hyundai Nexo to tak naprawdę samochód elektryczny, to znaczy z silnikiem elektrycznym,  zasilany wodorem. Wodór jest przechowywany w specjalnych, wysokociśnieniowych zbiornikach w samochodzie, następnie jest dostarczany do stosu ogniw paliwowych, gdzie zachodzi reakcja chemiczna. W ogniwach paliwowych wodór reaguje z tlenem z powietrza, tworząc wodę i energię elektryczną. Proces ten nie wymaga spalania, więc nie emituje szkodliwych substancji, a jedynym produktem ubocznym jest woda. Energia elektryczna wytworzona w ogniwach paliwowych zasila silnik elektryczny, który napędza pojazd. Takie rozwiązanie charakteryzuje się zerową emisją spalin, wysoką efektywnością energetyczną oraz szybkim czasem tankowania, porównywalnym do tradycyjnych samochodów spalinowych. No i tym bardziej zastanawiam się dlaczego samochodów wodorowych jest mniej niż elektryków? Oto jakie odpowiedzi znalazłem na to pytanie:

  1. Przede wszystkim, infrastruktura do tankowania wodoru jest znacznie mniej rozwinięta niż sieć stacji ładowania dla samochodów elektrycznych. W wielu krajach stacje wodorowe są rzadkością, co ogranicza praktyczność korzystania z takich pojazdów.
  2. Koszty produkcji i technologii odgrywają dużą rolę. Produkcja ogniw paliwowych i magazynowanie wodoru są droższe w porównaniu do technologii akumulatorów litowo-jonowych stosowanych w samochodach elektrycznych.
  3. Rynek samochodów elektrycznych rozwija się dynamicznie dzięki wsparciu rządów i inwestycjom w infrastrukturę ładowania, co dodatkowo zwiększa ich popularność.

Jak dla mnie to te odpowiedzi są nieaktualne, bo infrastruktura rozwija się w miarę potrzeb i jak będzie trzeba i jak będzie klient, to stacji wodorowych będzie więcej. Po drugie koszty produkcji elektryków też były kiedyś wyższe, a teraz potaniały, i wreszcie ad3. Dlaczego rządy nie zainwestują w wodór, który jest zdrowszy dla środowiska, efektywniejszy od baterii, szybszy od ładowania i oferuje lepsze zasięgi?! Fakt, że są na rynku dostępne samochody i autobusy  wodorowe świadczy o tym, że producenci pokazali, że są gotowi i czekają tylko na znak lub odpowiednią chwilę, by ruszyć z produkcją pełną parą.

Przeczytaj też: Honda ZR-V e:HEV Sport – perfekcyjne połączenie stylu i technologii | CoNowego.pl

Taki sam, ale inny

Hyundai Nexo jaki jest każdy widzi. To przede wszystkim wysokiej klasy SUV z napędem elektryczno-wodorowym na przednią oś. Sylwetka jest bardzo zgrabna. Przód samochodu zdobi charakterystyczny kaskadowy grill, który płynnie łączy się z wąskimi, poziomo umieszczonymi światłami LED do jazdy dziennej. Reflektory LED są umieszczone niżej, co nadaje pojazdowi unikalny wygląd. Boczne linie nadwozia są gładkie i opływowe, co nie tylko poprawia estetykę, ale także zmniejsza opór powietrza. Zwisy są bardzo krótkie, co wpływa na stabilność auta. Ukryte klamki drzwi, które wysuwają się po naciśnięciu przycisku, dodają nowoczesnego charakteru i poprawiają aerodynamikę. Interesującym zabiegiem w Hyundai Nexo jest zastosowanie aerodynamicznych przelotów powietrza. Te przeloty, umieszczone w okolicach słupka C i D, mają na celu poprawę przepływu powietrza wokół pojazdu. Dzięki temu zmniejsza się opór powietrza, co przekłada się na lepszą efektywność paliwową i stabilność pojazdu przy wyższych prędkościach. Dodatkowo, takie rozwiązanie wpływa na estetykę samochodu, nadając mu nowoczesny i dynamiczny wygląd. Tył samochodu zdobią zespolone tylne światła z błyszczącymi soczewkami, które zapewniają świetną widoczność i estetyczny wygląd. Całość dopełnia długi spojler tylny oraz ukryta wycieraczka tylna. A wracając na sekundę do aerodynamiki, to Nexo posiada felgi aluminiowe o rozmiarach 17” i 19”, które zostały zoptymalizowane aerodynamicznie, aby umożliwić niezakłócony przepływ powietrza nad kołami.

Wewnątrz przeżyłem szok

W dużym skrócie, jeżeli chodzi o wygląd zewnętrzny Nexo, to jest to przede wszystkim średnich rozmiarów, wysokiej klasy, komfortowy SUV miejski i nic nie zdradza jego wyjątkowego napędu i możliwości. Natomiast w środku przeżyłem szok. Kokpit jest najbardziej rozbudowaną deską rozdzielczą jaką  kiedykolwiek widziałem i bardziej przypomina kokpit z Boeinga niż samochodu. W dużym stopniu jest to nawiązanie do lat 90, w których to drogie i ekskluzywne marki stosowały tego typu zabiegi, ale z tą małą różnicą, że materiałami wykończeniowymi były: drewno, aluminium, stal, szkło oraz skóra. Natomiast w Nexo cały kokpit jest z tworzywa sztucznego. Ale nie plastik szokuje, bo to w dzisiejszych czasach jest standardem. Szokuje ilość przycisków na centymetrze kwadratowym. Gdy usiadłem za kierownicą, to długo wpatrywałem się „tablicę rozdzielczą” z tysiącem przełączników i pokręteł. Zabieg ten jest o tyle oryginalny i zaskakujący, że samochód wodorowy, kojarzący się nam z rozwiązaniem z przyszłości, powinien stawiać na minimalizm, który widzimy w najnowszych Teslach albo Volvo EX 30. Czyli zero fizycznych przełączników i tylko jeden wielki ekran na środkowej konsoli. Tymczasem Hyundai Nexo serwuje nam iście analogową konsolę, a ekran dotykowy swoją drogą też ma. Połączenie technologii dotykowej z przełącznikami analogowymi uważam za całkiem dobry pomysł. Zastrzeżenia mam jedynie do rozmiarów konsoli między przednimi siedzeniami. Jako, że jest to elektryk i nie ma żadnego tunelu pomiędzy fotelami, to przestrzeń tą można by zagospodarować bardziej efektywniej, co wpuściłoby więcej powietrza do kabiny. Nie mówię, że jest ciasno, ale brakuje przestrzeni, w końcu to samochód, a nie samolot bojowy lub bolid.

9 do setki

Hyundai Nexo jest wyposażony w silnik elektryczny zasilany wodorem, który wykorzystuje technologię ogniw paliwowych. Silnik ten generuje moc 221 KM i moment obrotowy wynoszący 395 N. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje około 9,5 sekundy. Nexo może pochwalić się zasięgiem maksymalnym do 666 km na jednym tankowaniu wodoru według normy WLTP i w przeciwieństwie do elektryków, do których jak wsiadamy to pokazują zasięg 450 km, a po przejechaniu kilku metrów pokazują już zasięg 350 km, Nexo trzyma zasięg. Oczywiście delikatne wahania są, jak to jest w silnikach spalinowych, zależą one od sposobu prowadzenia i prędkości, jednak w dalszym ciągu różnice są porównywalne do benzyny i diesla. Maksymalna prędkość pojazdu wynosi około 179 km/h, ale nie sprawdzaliśmy, a tankowanie do pełna trwa około pięciu minut.

Wrażenia z jazdy

Zapewne najważniejsze i najbardziej wyczekiwane dla wszystkich są wrażenia z jazdy. Sam nie mogłem się doczekać testów, na które czekałem od wielu tygodni. Nie będzie zaskoczeniem jeżeli powiem, że Hyundai Nexo prowadzi się jak elektryka, bo de facto jest to elektryk, tylko bez baterii. Samochód ma niezwykle czuły silnik, który potrafi ruszać delikatnie i płynnie, co w korkach jest niezwykle komfortowe. Z kolei, gdy wdepniemy mocniej w podłogę to reaguje szybko i dynamicznie dzięki momentowi obrotowemu wynoszącemu 395 N. Kabina jest dobrze wyciszona i choć w trakcie jazdy po mieście za dnia nie usłyszymy żadnych podejrzanych odgłosów, to jadąc w nocy możemy odkryć zupełnie nową paletę dźwięków. Przyspieszając, w zależności od stopnia wciśnięcia gazu, słychać jest cichy świst przypominający uwalnianie podtlenku azotu w samochodach sportowych… i to w zasadzie tyle. Zasilanie wodorem nie wpływa znacząco inaczej na samo prowadzenie auta. Ale jest za to jedna, bardzo niezwykła sprawa. Po wyłączeniu silnika i po opuszczeniu pojazdu przywita was ogłuszający świst podobny do silników odrzutowych. Spokojnie, nie trzeba uciekać. Źródłem hałasu jest system chłodzenia, który nadal pracuje przez krótki czas po wyłączeniu silnika, aby schłodzić ogniwa paliwowe i inne komponenty oraz system zarządzania wodorem, który wyrównuje ciśnienia w zbiornikach. Trwa to nie dłużej niż minuta, ale dla osób postronnych nie znających tematu wodoru bywało to stresujące. Reasumując, jak dla mnie samochód wodorowy jest genialnym rozwiązaniem, które daje doskonałe zasięgi, szybkie tankowanie i jest zero emisyjne.

Cena: ok 288 000 zł