Graliśmy w Diablo IV – pierwsze wrażenia z bety
Jedenaście lat czekaliśmy na czwartą część najlepszej gry hack’n’slash w historii gier komputerowych, ale czy było warto?
Blizzard udostępnił Diablo IV na dwa dni w ramach otwartych testów wersji beta. Gracze z całego świata, którzy zapisali się do testów, dziennikarze i osoby, które zakupiły już grę w przedsprzedaży, miały okazję zagrać w prawie finalną wersję legendarnej siekanki. Na tym etapie Blizzard dopracowuje detale, pakiety językowe i zbiera raporty z komputerów testerów. Gra została udostępniona do pobrania już 15 marca, jednak uruchomić można było ją dopiero 17 marca o godzinie 17:00. Ale tylko w teorii, bo nam udało się zalogować dopiero w sobotę o 8:00 rano.
Kolejka do piekła
Długo wyczekiwana chwila wreszcie nadeszła. Punktualnie, czyli godzinę wcześniej odpaliłem aplikację Battle.net i zerkałem co chwila na niebieski przycisk z napisem GRAJ, aż ten stanie się bardziej niebieski, czyli aktywny. Niestety dopiero o 17:38 Blizzard uruchomił grę, ale żeby nie było tak różowo, to wymyślił sobie, że uruchomi tylko część serwerów. To spowodowało gigantyczną kolejkę, w której trzeba było czekać do 78 minut tylko po to, żeby przeczytać komunikat o błędzie serwera. Gra nie chciała wpuścić, kolejne próby po kilka minut, potem co 30 minut, potem co godzina nic nie dały, tak więc wróciłem rano. Sobota, 8:00 wciskam przycisk GRAJ i znowu kolejka… ale już tylko 5 min. 😊 Za trzecim razem serwer wreszcie otworzył wrota piekieł i się zaczęło.
Kim grać
Gra powitała nas epickim intro, z którego Blizzard zasłynął z poprzednich części. Graficznie filmiki stoją absolutnie na najwyższym poziomie, a mimika twarzy występujących postaci jest do tego stopnia prawdziwa i wiarygodna, że czasem zastanawiałem się, czy to, aby nie jest prawdziwy aktor. Wszelkie mikro ruchy oka, to jak pracuje skóra twarzy, wszystko to ogląda się bardzo przyjemnie. Grę zaczynamy od wyboru i edycji postaci. Do wyboru mamy Barbarzyńcę, Nekromantę, Czarodzieja, Łotra i Druida. Potem możemy wybrać płeć i przechodzimy do edytora postaci, który jest mocno rozbudowany i pozwala zmieniać twarz, ciało, włosy i akcesoria. Potem szybka decyzja poziomu trudności (w becie dostępne były tylko dwa) i kolejny film wprowadza nas w fabułę.
Ilość 3D w 3D
Filmów spodziewajcie się więcej niż w poprzednich częściach. Pojawiają się częściej niż tylko przy zmianie aktów, spodobało mi się płynne przejście z filmu do ekranu gry. Po animacji pojawia się panel w dolnej części ekranu i przygodę możemy zaczynać. To co widać na pierwszy rzut oka to grafika w grze, która jest bardzo ładna i plastyczna. Zarówno na postaciach jak i w otoczeniu dostrzec można najdrobniejsze detale. Oświetlenie lokalizacji, dynamiczne cienie i oświetlenie reagujące na zmiany dziejące się w okolicy robią bardzo dobry klimat znany choćby z Diablo III. Jednych ten fakt zaboli, a inni powiedzą, że to jest dobra decyzja producenta, chodzi mianowicie o ilość grafiki 3D w grafice 3D. Bowiem Diablo IV nie rzuca na kolana jakimś niewiarygodnym rozwojem grafiki w grze i bardzo przypomina III, w którą zresztą aktualnie cały czas gram w kolejne sezony. Prawdę mówiąc to Diablo Immortal, zaprezentował dużo większy przeskok na grafikę 3D, tymczasem czwórka oferuje podrasowaną i bardziej szczegółową i doświetloną grafikę 3D, ale w tym dobrym tego słowa znaczeniu. Mimo tego gra wykorzystuje zasoby karty graficznej i procesora, bo gdy odłączyłem gamingowego laptopa z zasilania, to framerate dramatycznie spadł i ekran zaczął skakać.
Idzie nowe
Na scrollu myszy pojawiła się możliwość zoomu, w trójce też była taka opcja, ale znajdowała się na klawiaturze, na Z jeżeli dobrze pamiętam. W prawym górnym rogu wyświetla się mini mapa, a na dole ekranu, mamy tradycyjnie dwie bańki a między nimi miejsca na umiejętności dodatkowe. Klawisze skrótów trochę się zmieniły, bo teraz C otwiera okno postaci, a Q leczy. Teraz nasza postać może mieć tylko 4 flakony w kieszeni, a po wyczerpaniu można je napełnić w mieście i dzieje się to automatycznie. Najważniejsze jest okno postaci, bo to tu mamy dostęp do ubrania, do atrybutów i do umiejętności. Drzewko rozwoju pozwala na odblokowanie jednej umiejętności albo czaru, po każdym zdobytym levelu postaci. Ja grałem czarodziejką i doszedłem do 15 poziomu, wybierając czary, które można dowolnie ustawiać na pasku skrótów, przeciągając ikonki i upuszczając na dowolne sloty. Pod TAB i M mamy dostęp do Mapy, Kolekcji, w której mamy Wyzwania, czyli zdobywając kolejne doświadczenia odblokowujemy umiejętności w systemie procentowym. Potem mamy zakładkę KLAN i to tu możemy zakładać drużyny z kumplami oraz ostatnia zakładka GRA, jest zwykłym wyjściem do menu gry. Mimo tych kosmetycznych zabiegów, szybko i łatwo jest się do tego przyzwyczaić.
Good news
Z nowych rzeczy w Diablo IV jest teraz możliwość poruszania się wielopoziomowego na planszy. Oznacza to tyle, że można skakać między skałami, przechodzić po linie na sąsiedni dach, czołgać się pod przeszkodami, schodzić ze skały, albo z wysokiego dachu. To dobra wiadomość, takie rozwiązanie sprawia, że gra jest bardziej osadzona w rzeczywistości, ale jest też zła wiadomość tego rozwiązania. Twórcy gry nie pozwalają nam decydować o tym, w którym miejscu możemy wspiąć się po murze, skale albo skoczyć nad przepaścią na drugą skałę. Wybrane miejsca są oznakowane symbolem świecących stóp. Czyli nie dość, że są to tylko wybrane miejsca, to jeszcze producent prowadzi nas za rękę wskazując je, co pozbawia grę elementu zaskoczenia. Zamiast szukać przejścia z lokacji, dostajemy drogowskaz. Kolejną dużą zmianą jest możliwość poruszania się na koniu. Gdy uzbieramy odpowiednią ilość złota, to możemy zakupić sobie wierzchowca, który śmiga po mapie całkiem konkretnie.
Więcej nowości
Diablo IV pozwala na dużo więcej interakcji z innymi graczami. Teraz dostępne jest menu kołowe, które aktywuje się najeżdżając i klikając myszką na innego gracza. Pojawia się koło fortuny, na którym są takie opcje jak: powitanie, zaproszenie do drużyny, rozmowa i kilka innych akcji. Jest też możliwość personalizacji koła i zmiany przycisków, których używamy najczęściej. Miasta są rozlokowane na mapie dużo częściej niż w III i są dużo większe. Na szczęście najważniejsze punkty, takie jak kowal i handlarz zwykle sąsiadują ze sobą, albo są nawet w tym samym budynku. No właśnie zapomniałem powiedzieć, że teraz wszystkie punkty obsługi są w domkach. Tak jak pisałem wcześniej filmy pojawiają się tu częściej, czasem nawet przed konkretnym zadaniem. Mapy są dość rozległe i są na nich rozmieszczone teleporty, które podobnie jak w innych częściach trzeba odwiedzić, żeby działały. Świat w Diablo IV jest bardziej otwarty, ponieważ możemy go eksplorować w szerz i wzdłuż. W III zwykle trzeba było zrobić Quest, żeby odblokować nowe rejony, tu można chodzić wszędzie, choć jak udałem się za daleko, to gra wyświetliła wiadomość na ekranie, że jestem za daleko i mam wrócić. Zaczęło się nawet odliczanie, więc szybko wróciłem. Ale nie wiem czy to kwestia bety czy mapa jest zablokowana. W każdym razie tu mamy na początku dużo więcej do zwiedzania.
Uwaga Boss
Jeżeli graliście w Diablo III to wiecie, że było ono podzielone na pięć aktów, w każdym akcie było jedno miasto, kilka- do nastu głównych potworów oraz masa questów. Teraz mapa jest ogromna i do końca nie wiem jaki zastosowano podział gry. Natomiast miasta są rozsiane dość często i podróż z jednego do drugiego zajmuje kilka minut. Co do bossów, to pojawiają się na mapie w różnych miejscach i podobnie jak w Diablo Immortal, trzeba ich pokonać, żeby wykonać quest, ale jest ich więcej niż w III. Walka z nimi łatwa nie jest, ale to bardzo dobrze, bo żeby wygrać, trzeba się trochę pomęczyć. Zwykłe, bezmyślne klikanie nic nie da. Trzeba stosować uniki, uskoki, trzeba atakować z tyłu. Mi udało się zginąć trzy razy podczas walki z jednym z bossów. Za postępy danym regionie mapy dostajemy podsumowanie i nagrody. System zlicza, ile wrogów ubiliśmy, ile zadań pobocznych wykonaliśmy i w zależności od osiągów, przydziela nam odpowiednią ilość punktów umiejętności i złota.
Podsumowanie
Tak w wielkim skrócie wyglądały nasze pierwsze wrażenia z gry z wersji Beta, nie wchodziłem specjalnie w szczegóły, żeby nie zdradzić z fabuły zbyt wiele. Z jednej strony gra zaskoczyła mnie kilkoma nowymi rozwiązaniami, takimi jak np. wielopoziomowa rozgrywka czy koń, ale z drugiej strony czy tego spodziewałem się po dziesięciu latach czekania? Trudno jest ocenić to ostatecznie na podstawie Bety, bo nie jest to wersja ostateczna. Choć wiemy, że większość z rzeczy już Blizzard nie zmieni to ostateczną recenzje zawsze możemy zrobić dopiero z gry finalnej. Wszystko zależy od dwóch ważnych rzeczy. Po pierwsze, ile godzin gry zaplanował dla nas producent w kampanii solo i jak będzie wyglądała ostateczna wersja w multi. Mimo zapowiedzi, że w Diablo IV będą mikropłatności, to w tej wersji nie było takiej możliwości. Diablo Immortal został mocno zbesztany za płatności i nazwano go maszynką do zarabiania kasy dla Blizzarda. Diablo IV jest w tej formie grą poprawną, bardzo w klimacie III, a więc bardzo dobrze, ale wciąż zastanawiam się co Blizzard robił z grą przez 11 lat.