Polski gaz łupkowy – czy warto spróbować jeszcze raz?
Polityka energetyczna Unii Europejskiej spowodowała niespotykany wzrost cen surowców energetycznych na Starym Kontynencie. Rozsądne głosy wzywające do weryfikacji założeń planu Fit For 55, zwracające uwagę na jego nierealność i koszty społeczne tonęły w propagandowych połajankach i ideologicznych zaklęciach.
Efekt? Jak zwykle łatwy do przewidzenia. Kryzys, wzrost cen, panika, wezwania do oszczędzania skierowane do zwykłych ludzi, przerzucenie na ich barki odpowiedzialności za nieodpowiedzialne posunięcia eurokratów.
Szybujące w górę koszty używania gazu, przypomniały niektórym o pomyśle, który przed dekadą rozgrzewał, niczym płonący gaz wyobraźnię marzycieli. O tym, że w przyszłości będziemy mogli pozwolić sobie na samowystarczalność w tej dziedzinie.
Chodzi o gaz łupkowy, czyli zwykły gaz ziemny, który spalamy w piecykach i kuchenkach. Nazwa pochodzi od miejsca, w którym zazdrosna natura ukryła jego złoża. Te miejsca to skały macierzyste, głównie skały łupkowe.
Wydobycie gazu ze złóż, na których leży nasz kraj miało zapewnić mu szczęście, bogactwo i wywindować Polskę do roli energetycznego mocarstwa.
Łupkowa gorączka ogarnęła zarówno rządzących, jak i zwykłych obywateli. Dochodzące informacje o sprzedaży działek pod wydobycie wielkim, światowym koncernom tylko ją podsycały.
Jak wygląda sytuacja dzisiaj, kiedy opadł już kurz po marzeniach stania się drugim Kuwejtem? Czy padliśmy ofiarą sprytnego politycznego PR-u, czy nie potrafiliśmy wykorzystać szansy, jaką dała nam geologia? Wreszcie, czy temat jest aktualny i co trzeba zrobić, żeby móc podjąć go w miejscu porzucenia i spróbować jeszcze raz?
Gaz łupkowy – geneza
Pierwsze próby wydobycia gazu z łupków podejmowano już w XIX wieku, jednak ze względu na niewielką przepuszczalność skał, pod którymi się ukrywał, nie udało się wykorzystać tego źródła gazu.
Pozyskiwanie gazu ze skały o niskiej przepuszczalności wymaga zabiegów zwiększających jej przepuszczalność. Początkowo gaz łupkowy wydobywano z łupków z naturalnymi szczelinami. W ciągu ostatnich lat opracowano technologię kruszenia hydraulicznego, w celu stworzenia sztucznych pęknięć w okolicy odwiertów. Dla szybów łupkowych często stosuje się otwory kierunkowe, o długości odgałęzień do około 3 km, w celu zwiększenia powierzchni obsługiwanej przez odwiert.
Łupki są bogate w materiał organiczny (0,5% do 25%). Są zwykle skałami macierzystymi ropy naftowej, w których wysoka temperatura oraz ciśnienie doprowadziły do konwersji ropy naftowej w gaz ziemny. Zwykle są one także wystarczająco kruche i twarde, aby po szczelinowaniu pozostawać otwartymi. Na niektórych obszarach najbardziej produktywnymi okazują się łupki o wysokim promieniowaniu gamma. To dlatego że jego natężenie związane jest z wysoką zawartością węgla.
W skale łupkowej część gazu znajduje się w naturalnych szczelinach. Część w niepowiązanych ze sobą porach w skale, a część jest adsorbowana w materiale organicznym. Gaz ze szczelin wydobywany jest natychmiast, gaz z substancji organicznych uwalnia się z opóźnieniem wraz ze spadkiem ciśnienia w odwiercie.
Wśród innych niekonwencjonalnych źródeł gazu ziemnego wymienić można także metan z pokładów węgla, gaz zamknięty (tight gas), gaz głębinowy (deep gas) oraz hydraty metanu.
Światowe złoża
W produkcji gazu z łupków przodują Stany Zjednoczone Ameryki. Wielki sukces gospodarczy złoża Barnett Shale w Teksasie zachęcił do poszukiwania innych złóż w USA i Kanadzie. Duże złoża gazu łupkowego odkryto też w Argentynie, Chinach, a także w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie.
Eksploatację złóż łupkowych, od czasu pierwszych prób na większą skalę okrzyknięto od razu jako cichą rewolucję gazową. W 2002 w USA rozpoczęto komercyjną eksploatację złóż, a już w roku 2009 ten kraj stał się największym wydobywcą gazu ziemnego (745,3 mld m³). Ponad 40% przypadało na źródła niekonwencjonalne (pozyskiwanie ze złóż węgla oraz łupków).
W pierwszej dekadzie XXI w. średnie wydobycie gazu z łupków w USA wyniosło 51 mld m³ rocznie. Taka ilość wydobywanego gazu, w roku 2010 zagroziła bezpośrednio największemu do tej pory graczowi na światowym rynku, rosyjskiemu Gazpromowi.
Gaz łupkowy w Polsce
Pierwszy „polski” gaz łupkowy zaczął być wydobywany 21 lipca 2013 r. z odwiertu Łebień LE-2H w pobliżu Lęborka. Wykonała go firma Lane Energy Poland, kontrolowana przez amerykański koncern ConocoPhillips. Z otworu w ramach testu produkcyjnego uzyskano się ok. 8 tysięcy metrów sześciennych gazu na dobę. Był to pierwszy tak dobry rezultat w historii rozpoznawania łupkowych złóż na kontynencie europejskim.
W 2012 Państwowy Instytut Geologiczny wydał raport, w którym oszacował, że wielkość polskich złóż z największym prawdopodobieństwem mieści się w przedziale 346–768 miliardów m³. Przy szacunku minimalnym 38 mld m³ i maksymalnym rzędu 1,92 bln m³. Dla porównania szacowane zasoby gazu ze złóż konwencjonalnych są oceniane na 145 mld m³[19].
Do sierpnia 2011 wydano 97 koncesji na poszukiwanie złóż gazu niekonwencjonalnego. ConocoPhillips ogłosił plany poszukiwań gazu z łupków w Polsce. Podobne plany zgłaszała również firma Lane Energy. Koncesję na wydobycie gazu łupkowego zdobył też koncern Marathon Oil.
Pierwszy odwiert w Polsce przeprowadzony przez PGNiG w Markowoli (woj. mazowieckie) nie dał pozytywnego wyniku, natomiast złoża w okolicy Lubocina (woj. pomorskie) zakończyły się sukcesem i uznane zostały za obiecujące. We wrześniu 2011 PGNiG poinformowała, że w 2014 roku na rynek gazu trafi surowiec z pierwszych sześciu odwiertów w Lubocinie. W czerwcu 2011 firma 3Legs Resources poinformowała, że przeprowadziła w okolicach Łebienia odwiert poziomy w poszukiwaniu gazu łupkowego i odnalazła surowiec.
Kolejne wiercenia na Lubelszczyźnie także przyniosły obiecujące rezultaty. Gaz łupkowy odkryto we wrześniu 2011 roku w rejonie wsi Krupe i Krynica w powiecie krasnostawskim. Odwiert wykonała tam spółka ExxonMobil.
Koncesje i co z nich wyniknęło?
„Pas łupkowy”, obejmujący ok. 37 tys. km², tj. 12% obszaru Polski, rozciąga się od północnych obszarów kraju (basen bałtycki), przez regiony centralne (basen podlaski), po wschodnie (basen lubelski). Ostatnie prace poszukiwawcze zdają się potwierdzać, że najbardziej obiecująca jest formacja bałtycka i to na tym obszarze koncentruje się obecnie większość projektów i badań.
Do sierpnia 2012 r. Ministerstwo Środowiska wydało 111 koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego w Polsce. Najwięcej koncesji otrzymały: spółka Skarbu Państwa PGNiG (15), Petrolinvest (14), Marathon Oil Company (11), 3Legs Resources (9), Orlen Upstream Sp. z o.o. (7) i BNK Petroleum (6). Do września 2012 r. zdołano wykonać w całości ok. 25 odwiertów, a kolejnych 12 jest w fazie realizacji. Jak ocenia PMR, do końca 2012 r. rozpocznie się jeszcze blisko 20 odwiertów. Ostatnie projekty koncentrują się przede wszystkim na uzyskaniu nowych profili danych, które pozwolą opracować dalsze plany rozwoju sektora.
W 2013 roku wycofanie się z wydobycia gazu w Polsce zapowiedziały firmy Talisman, Marathon Oil i ExxonMobil. Jako powody wskazując wysoką cenę wydobycia, chaotyczne regulacje prawne oraz przewlekłość procedur koncesyjnych. Na koniec stycznia 2016 roku obowiązywało 31 koncesji.
Według raportu NIK z końca 2013 roku szeregu zaniedbań dopuściło się Ministerstwo Środowiska, które od 2011 roku nie potrafiło dokończyć ustawy o wydobyciu gazu łupkowego ani powołać pełnomocnika rządu do spraw rozwoju wydobywania węglowodorów. Był to obowiązek wynikający z przepisów rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 22 czerwca 2012 roku.
Do 2017 roku firmy poszukiwawcze wykonały w Polsce 72 odwierty, z czego 25 z pełnym szczelinowaniem. Żadna z firm nie podjęła się wydobycia komercyjnego i wszystkie do końca 2017 roku oddały koncesje na poszukiwanie i wiercenia. PGNiG zaprzestało prac przy odwiertach, ale zapewniało, że może do nich wrócić. Jednocześnie PGNiG prowadziło prace nad wydobyciem gazu przez odwierty i szczelinowanie pokładów węgla.
Polski gaz łupkowy – wnioski
W efekcie tych prac dotychczas nie zostało udokumentowane żadne złoże gazu ziemnego lub ropy naftowej na terenie naszego kraju. Tym samym można domniemywać, że podjęte próby uzyskania ciągłych, komercyjnych przypływów węglowodorów nie dały pozytywnych efektów, mimo początkowo obiecujących wyników. Innymi słowy, dotychczasowe próby pozyskiwania gazu łupkowego w Polsce napotykały barierę w postaci nieopłacalności.
Inny punkt widzenia zaprezentowały niektóre zachodnie media, podnosząc ostatnimi czasy temat polskiego gazu łupkowego. Spekulowały, że Rosja sponsorowała organizacje proekologiczne w celu zablokowania wydobycia gazu w Polsce. Doniesienie te nie zostały oficjalnie potwierdzone, ale w obliczu działań Rosji w obszarze energetycznym w innych państwach Europy, w szczególności biorąc pod uwagę Nord Stream, nie można ich wykluczyć.
Zatem, czy mamy gaz łupkowy, czy nie? Jeśli tak, to jak dużo i czy opłaca się nam go wydobywać? Czy brak opłacalności kilka lat temu jest dalej aktualny, wobec tego co dzieje się na rynku gazu obecnie?
Pytań jest wiele. Jako odpowiedź na część z nich może służyć niedawna wypowiedź dla Radia RMF24 dr Andrzeja Sikory z Instytutu Studiów Energetycznych, której udzielił w rozmowie z Tomaszem Weryńskim.
„Geolodzy, szczególnie dwa pokolenia do tyłu, mówią, że powinniśmy być gigantem naftowym, że te struktury geologiczne, które pozwoliły na odkrycia właśnie w obszarze Morza Północnego Wielkiej Brytanii to są te same struktury, które są w Polsce, tylko o kilometr lub dwa kilometry głębiej.
To oznacza, że trzeba trochę głębiej podrążyć, sprawdzić, wykonać te badania i sprawdzić, czy to okno ropne, okno gazowe rzeczywiście się otwiera – to tak ładnie się nazywa, jeżeli chodzi o ciśnienia, temperatury. Tak jak powiedziałem – zrobiliśmy na tym polu za mało i nie możemy dzisiaj potwierdzić tej wiedzy. Zawsze mówię o olbrzymiej pokorze, która musi cechować naukowców.
Służba Geologiczna Norwegii w 1953 roku zaleciła rządowi, żeby już więcej nie wiercić, że to, co Norwegowie zrobili do tego czasu daje wystarczające dowody na to, że tam już nic nie będzie. A dzisiaj Norwegia jest głównym dostawcą gazu do Unii Europejskiej. Te badania są kosztowne i ryzykowne, bo nikt nie może zagwarantować, że to się uda. Ale na tym polega geologia. To jest taka nauka, która ma założenie pieniędzy, pokory, wiedzy i umiejętności.”
Weźmy pod uwagę co mówi naukowiec, może warto spróbować jeszcze raz?
Może Cię zainteresuje także: Magazynowanie energii – czy znaleźliśmy już św. Graala?