Nowe etykiety energetyczne w służbie oszczędności

Czy inwestycja w żarówkę za 60 zł jest opłacalna? Tak. Zakup jednej żarówki z najbardziej energooszczędną normą oznacza co najmniej kilkadziesiąt złotych oszczędności rocznie.

W tym roku zmieniają się etykiety oznaczające klasy energetyczne sprzętu RTV AGD. Od marca poziom energooszczędności przedstawiany jest w skali od A do G, nie zaś jak wcześniej literą A z kolejnymi plusami. Od września nowe etykiety dotyczą również oświetlenia.

Oznaczenia dotyczące klasy energetycznej artykułów gospodarstwa domowego rozpoznaje ponad 90 proc. konsumentów, a ponad 70 proc. z nich bierze je pod uwagę przy zakupie sprzętu. Tak mówią badania Euroberometru z 2019 r. Były to jeszcze czasy, gdy producenci stosowali klasę A z jednym potem z kolejnymi krzyżykami. W tym roku wchodzą w życie nowe przepisy dotyczące etykietowania energetycznego i ekoprojektu. Unijne przepisy mają przyczynić się podniesienia efektywności energetycznej produktów, a jednocześnie do poprawienia czytelności samych oznaczeń.

Więcej plusów trudno dostrzec

Niewątpliwie dotychczasowe oznaczenia stawały się coraz mniej czytelne i coraz trudniej już na pierwszy rzut oka upewnić się, czy produkt przy indeksie „A” ma trzy czy cztery gwiazdki. Nowe oznaczania mają na celu poprawienie przejrzystości i czytelności w zakresie informowania o klasie energetycznej produktu. W przypadku pralek, lodówek, zmywarek, zamrażarek i telewizorów nowa norma obowiązuje teoretycznie od marca tego roku. W praktyce dopiero od niedawna na rynku pojawiają się produkty z wymienionych grup, co ciekawe, najczęściej są to urządzenia z indeksem F lub E. Jaka jest wymierna korzyść z zakupu pralki czy lodówki droższej z niższym indeksem?

Sprawa jest dość skomplikowana, bo na klasę energetyczną mają też wpływ takie czynniki jak koszt wyprodukowania i utylizacji urządzenia. Są też bardziej i mniej wymierne przyczyny, dla których sprzęt jest droższy w zakupie i tańszy w eksploatacji.

Pralka z silnikiem inwerterowym będzie zauważalnie droższa w zakupie, niż analogiczne pod względem wydajności urządzenie z tradycyjnym silnikiem szczotkowym. Inwestycja w droższy model to nie tylko oszczędność zużytej energii. Silnik inwerterowy jest bardziej niezawodny i cichy, co również przekłada się na koszty , choć mniej wymierne i komfort użytkowania – tłumaczy Piotr Jakubowski, szef serwisu RTV AGD Mixremedia.

Drogowskaz w stronę oszczędności

W przypadku dużego AGD nie jest łatwo określić skalę realnych czy potencjalnych oszczędności. Inaczej ma się rzecz w przypadku oświetlenia. Od 1 września wchodzą w życie wspomniane nowe zasady etykietowania energetycznego również dla żarówek. Tu w przeciwieństwie do lodówek czy pralek, oszczędności wynikające z zastosowania żarówek najwyższej klasy są widoczne jak na dłoni.

Prześledźmy różnicę w rachunku jaką zobaczymy na skrajnym przykładzie. Według statystyk, żarówka jest używana przez 5 godzin dziennie. W przypadku tej najbardziej tradycyjnej o mocy 60 W z żarnikiem wolframowym to roczny koszt wyniesie ponad 80 zł. (Przy założeniach: moc żarówki 60W, czas użytkowania średnio 5h dziennie w ciągu roku, cena za 1kWh 0,76 zł).

Najbardziej elektrooszczędne żarówki pobierają zaledwie 6 W, czyli dziesięć razy mniej. W praktyce oznacza to odwrócenie relacji ceny produktu do kosztu jego użytkowania. Zwykła żarówka kosztuje 3 zł, a jej roczna konsumpcja energii – 83 zł. Z kolei najnowsze konstrukcje, np. od Philipsa, o których pisaliśmy szerzej we wczorajszym artykule pt „Energooszczędna żarówka na pół wieku” pobierają 60 proc. energii wymaganej przez typowe LED-y tej mocy. Jak wiadomo, 60-watowy LED pobiera 10-12 W. Najnowsza konstrukcja Philipsa kosztuje niemal 60 zł, ale roczny koszt poboru energii to zaledwie 8 zł.

Jak widać, inwestycja 60 zł w jedną żarówkę zwraca się już po niespełna roku, a każdy kolejny oznacza bardzo wymierne oszczędności, pomnożone przez liczbę żarówek. Warto dodać, że w przypadku typowych żarówek LED bywa, że ich żywotność dobiega końca zanim inwestycja w nie zacznie być opłacalna. Według deklaracji producenta w przypadku najnowszej konstrukcji jest inaczej. 6-watowe żarówki mają działać bezawaryjnie ponad 50 tys. godzin, czyli co najmniej kilkanaście lat.