Samsung Galaxy Note 20 – dla kogo jest flagowiec z rysikiem?

Słysząc “Samsung Galaxy Note” na myśl od razu przychodzą nam świetnie wyposażone i doskonale wykonane smartfony klasy biznesowej, prawda? Jest to bardzo trafne skojarzenie. Przez nasze redakcyjne ręce przewinął się ostatnio Samsung Galaxy Note 20. Tańsza wersja flagowca z Korei była w momencie premiery dość mocno krytykowana m.in. za materiały, którymi została wykończona, czy za gorszej jakości – w porównaniu do wersji Ultra – stylus S-Pen. Moim zdaniem jest to smartfon pełen sprzeczności. Z jednej strony jest dobrym wyborem dla melomanów, bo ma głośniki stereo, ale z drugiej strony nie ma wejścia słuchawkowego. Nie ma najmocniejszego procesora, ale nie jest to zauważalne dla przeciętnego użytkownika. Obiektywy nie idą w dziesiątki megapikseli, a mimo to Galaxy Note 20 zdjęcia robi świetne. A jaki jest na co dzień? Zapraszam Was do zapoznania się z recenzją!

Ekran

Ekran Samsunga Galaxy Note 20 to prawdziwy majstersztyk. Producent postawił w tym przypadku na matrycę o przekątnej 6,7” wykonaną w technologii Super AMOLED Plus i oferującą nam rozdzielczość Full HD+. Zabrakło niestety odświeżania 120 Hz, ale nie była to funkcja, przez której brak odczuwałbym dyskomfort z użytkowania flagowca z Korei. Ekran jest płaski, co jest obecnie rzadko spotykane w przypadku smartfonów Samsunga. Kąty widzenia są perfekcyjne. Wycięcie na frontową kamerę (ekran Infinity-O) także nie będzie dla użytkownika uciążliwe. Nie mamy co natomiast liczyć na to, że takiego giganta obsłużymy jedną ręką. Na szczęście jest stylus S-Pen, który ze swoich zadań wywiązuje się znakomicie. I szczerze mówiąc – jeśli w przypadku modelu Ultra jest jeszcze bardziej czuły i szybszy, to musi być prawdziwą “petardą”. Już bowiem w przypadku podstawowego Note 20 jego praca nie budziła moich najmniejszych zastrzeżeń.

Podzespoły

Producent w przypadku tego flagowca postawił na ośmiordzeniowy procesor Samsung Exynos 990. Wspiera go układ graficzny Mali-G77 MP11 oraz 8 GB pamięci RAM. Testowany przeze mnie egzemplarz wyróżniała ponadto wbudowana pamięć na dane użytkownika – 256 GB. Można hejtować Samsunga za to, że nie daje w Europie możliwości zakupienia wersji tego smartfona z procesorem Snapdragon 865+. Zapewniam Was jednak, że podczas dwutygodniowych testów nawet przez chwilę wydajność Exynosa nie spadła poniżej akceptowalnego poziomu i nie pojawiły się najmniejsze zacięcia. Smartfon natomiast dość mocno nagrzewał się w czasie gry bądź nagrywania wideo w wysokiej rozdzielczości. Na Pokładzie Galaxy Note 20 uruchomimy bez problemu praktycznie wszystkie gry i aplikacje dostępne w Sklepie Play i żadna nie powinna się przycinać. Testowany przeze mnie smartfon wyposażony był w modem 5G, jednak nie było dane mi go sprawdzić, gdyż w mojej bezpośredniej okolicy infrastruktura sieci nowej generacji jeszcze nie działa. Czytnik linii papilarnych został umieszczony pod ekranem i działa diabelnie szybko. Nie powinniście mieć więc obaw o to, czy Note 20 będzie można odblokować w szybki i wygodny sposób. Nie zabrakło NFC oraz złącza USB-C. Nie otrzymujemy natomiast do dyspozycji złącza słuchawkowego, przez co jesteśmy zmuszeni do korzystania z słuchawek podłączanych przez Bluetooth, USB-C bądź przez specjalną przejściówkę z USB-C na mini-jack. Ciekawostką jest obecność głośników stereo (choć nie powinno ich zabraknąć w przypadku flagowców) oraz zwiększona odporność na zachlapanie i zapylenie (IP68). Całość pracuje pod kontrolą Androida 10 z autorską nakładką producenta One UI 2.5.

Zawartość pudełka i jakość wykonania

Samsung Galaxy Note 20 trafia do nas w schludnie zaprojektowanym pudełku. Oprócz papierologii znajdziemy w nim dedykowane słuchawki (firmowane logo AKG), kabel USB-C oraz wtyczkę ładowarki. Sam smartfon wykonany został z dobrej jakości materiałów, które prezentują się nad wyraz dobrze. Plecki wykonane są z plastiku, ale urządzenie sprawia wrażenie dobrze spasowanego – nic tu nie trzeszczy i nie skrzypi. Fala hejtu, która wylała się na urządzenie z powodu braku tylnego panelu wykonanego ze szkła jest według mnie mocno przesadzona. Urządzenie moim zdaniem na tym nie traci, ale mimo wszystko w tak wysokiej cenie mamy prawo wymagać od Samsunga więcej. Tym razem producent nie postawił na cukierkową, gradientową kolorystykę – egzemplarz, który trafił w moje ręce prezentował się nad wyraz elegancko. Dolna krawędź urządzenia skrywa złącze ładowania, wysuwany rysik S-Pen oraz głośnik. Na prawej krawędzi mamy przyciski regulacji głośności oraz blokowania i włączania smartfona.

Odtwarzanie muzyki oraz wideo

Na pokładzie Samsunga Galaxy Note 20 komfortowo będziemy oglądać rozmaite materiały wideo. To zasługa świetnego wyświetlacza. Smartfon bez problemów radzi sobie z Netflixem, Iplą czy HBO GO. Po podłączeniu do tego smartfona porządnych słuchawek (sprawdzane na Sony, Genesis czy Xblitz) także nie byłem zawiedziony. We wspomnianych kwestiach urządzenie radzi sobie naprawdę dobrze i nie ma się czego wstydzić – także w odniesieniu do konkurencji. Wideo odtwarzane jest płynnie nawet w wysokiej rozdzielczości. Oczywiście smartfon bezproblemowo współpracuje także z Chromecastem – sprawdzone info! Mimo obaw względem ekranu Infinity-O, wycięcie na kamerkę na środku nie było uciążliwe w trakcie konsumpcji multimediów. Spotkało mnie natomiast jedno rozczarowanie. Chodzi o bezprzewodowy tryb DeX. Jest to świetna funkcja, która może zamienić nasz smartfon w małe, mobilne biuro. O ile w połączeniu ze Smart TV sprawdza się on bardzo dobrze, to zapomnijcie o połączeniu smartfona z klasycznym telewizorem, bądź monitorem przez Chromecasta – jest to niemożliwe.

Funkcje fotograficzne

Funkcjami fotograficznymi Samsunga Galaxy Note 20 nie sposób się nie zachwycać. Producent postawił na trzy obiektywy:

  • główny – 12 MP,
  • szerokokątny – 12 MP,
  • teleobiektyw – 8 MP (hybrydowy zoom 3x oraz cyfrowy zoom 30x),

Aparat spisywał się naprawdę świetnie. Radził sobie przyzwoicie zarówno ze zdjęciami nocnymi, jak i tymi wykonywanymi przy intensywnym świetle w bezchmurny, jesienny dzień (a wiemy wszyscy, że wtedy promienie słoneczne potrafią mocno razić). Zdjęcia zawsze są ostre i wyraźne – co widać na załączonych przeze mnie fotografiach. Nieźle spisuje się tryb Pro, z którym bardziej obyci z fotografią użytkownicy są w stanie zdziałać cuda. Aparat do selfie i rozmów wideo charakteryzuje rozdzielczość 10 MP. Wideo nagramy w rozdzielczości maksymalnie 8K. Możemy liczyć na udogodnienia takie, jak tryb poklatkowy czy slow-motion. Do stabilizacji podczas nagrywania ujęć nie mogłem się przyczepić. Działa ona perfekcyjnie i nie “smuży” jak EIS w tańszych urządzeniach. Wideo nie jest natomiast stabilizowane, gdy decydujemy się na nagrywanie w maksymalnej rozdzielczości – we wspomnianym wcześniej 8K.

Bateria

Bateria o pojemności 4300 mAh pozwala na komfortowe korzystanie ze smartfona w rozmaitych zastosowaniach przez jeden dzień. Nie ma dramatu, ale uważam także, że Samsunga stać na więcej, skoro w serii Galaxy M montuje ogniwa o pojemności 6000-7000 mAh. Urządzenie oferuje wsparcie dla funkcji Fast Charging, ale warto wspomnieć też o tym, że szybkie ładowanie można wyłączyć w ustawieniach. Nie zabrakło także funkcji bezprzewodowego ładowania zwrotnego, dzięki której smartfonem naładujemy słuchawki, zegarek, bądź opaskę sportową.

Podsumowanie

Dla kogo jest Samsung Galaxy Note 20? Zdecydowanie dla osób poszukujących piekielnie mocnego smartfona mogącego jednocześnie pełnić funkcję mobilnego biura. Ponadto zadowoleni będą fani mobilnej fotografii – główny aparat urządzenia mimo rozdzielczości 12 MP wykonuje naprawdę fenomenalne zdjęcia. Może być więc potężnym narzędziem we wprawionych w tej dziedzinie dłoniach. Ponadto, nowy “Notatnik” jest dla wszystkich osób, które wykorzystają potencjał drzemiący w rysiku S-Pen, który działa fenomenalnie (mimo, że jest to teoretycznie słabszy stylus, niż w modelu Ultra). Jeśli natomiast nie widzicie dla takiego rozwiązania zastosowania na co dzień, to rozsądniejszym wyborem będzie zakup Samsunga Galaxy S20. Zaoferuje Wam on naprawdę zbliżone możliwości w cenie niższej o niemal 1000 zł. Wybór należy do Was!