Od ponad półtora roku Huawei zmaga się ze skutkami amerykańskich sankcji nałożonych na koncern przez administrację Donalda Trumpa. To właśnie przez nie sprzedaż urządzeń mobilnych tego znanego producenta poza Chinami leci na łeb, na szyję. Powodem jest tutaj brak dostępu do usług Google, a co za tym idzie – bardzo ograniczona baza dostępnych aplikacji. Czy w takiej sytuacji wybór smartfona Huawei to rozsądna decyzja? Jakimi usługami możemy zastąpić te od koncernu z Mountain View? Wprawdzie celem niniejszej publikacji jest test smartfona, ale w przypadku tego urządzenia samo narzuca się pytanie: czy smartfon bez usług Google ma sens? Postaram się odpowiedzieć w tej recenzji, ale po kolei. Szanowni czytelnicy, pozwólcie sobie przedstawić – Huawei P40 Pro.

Ekran

Huawei zastosował w przypadku swojego flagowca wybornej jakości ekran. Ową matrycę charakteryzuje przekątna 6,58”, rozdzielczość 2640 x 1200 pikseli oraz częstotliwość odświeżania na poziomie 90 Hz. Do jakości wyświetlanego obrazu w żaden sposób nie można się przyczepić, a zawartość przeglądarki internetowej oraz aplikacji można komfortowo przeglądać także w słabych warunkach oświetleniowych dzięki dedykowanym trybom oszczędzającym nasz wzrok. Oczywiście kąty widzenia w tej sytuacji nie pozostawiają wiele do życzenia i w czasie testów korzystało mi się z urządzenia naprawdę komfortowo. Co ciekawe, w przypadku testowanej nowości nie uświadczymy wcięcia na aparat, do którego wielu producentów zdążyło nas już przyzwyczaić. Zamiast niego Huawei postawiło na “kapsułkę” w narożniku ekranu, w której ukryto dwa aparaty oraz czujniki. Czytnik linii papilarnych osadzono pod ekranem i muszę przyznać, że przez cały okres testów spisywał się on wybornie!

Podzespoły

Pod względem specyfikacji flagowcowi Huawei niczego nie brakuje. Producent postawił bowiem na wydajny procesor HiSilicon Kirin 990 5G wspierany przez układ graficzny Mali-G76 MC16 oraz 8 GB pamięci RAM. Taki zestaw bez problemu poradzi sobie z obsługą najbardziej wymagających gier i aplikacji. W trakcie testów nie zdarzyło się, by smartfon złapał zadyszkę choć na chwilę. Nie odnotowałem, by jakoś specjalnie się nagrzewał – nawet gdy pracował dość intensywnie. Tutaj najwyraźniej Kiriny mają dość sporą przewagę nad Exynosami od Samsunga. Na dane użytkownika wygospodarowano 256 GB pamięci wewnętrznej rozszerzalnej dzięki charakterystycznym dla Huawei kartom Nano Memory. Urządzenie oferuje funkcję Dual SIM oraz dostęp do łączności 5G. Nie zabrakło NFC oraz złącza USB-C. Nie uświadczymy natomiast obecności złącza słuchawkowego, które coraz częściej jest prawdziwym ewenementem w segmencie najdroższych, flagowych smartfonów. Możemy natomiast liczyć na zwiększoną odporność na zachlapanie i zapylenie (IP68). Całość pracuje pod kontrolą Androida 10 z autorską nakładką producenta EMUI 10.1.

Zawartość pudełka i jakość wykonania

Huawei P40 Pro trafia do nas w eleganckim, białym pudełku. Oprócz papierologii znajdziemy w nim dedykowane słuchawki, kabel USB-C oraz wtyczkę ładowarki. Sam smartfon wykonany został z dobrej jakości materiałów, które prezentują się nad wyraz dobrze. Plecki wykonane są ze szkła, więc musimy uważać, by nie zniszczyć ich, gdy urządzenie przypadkowo nam upadnie. Dobrą decyzją będzie zakup jakiegoś solidnego etui, które dodatkowo będzie chroniło pokaźnych rozmiarów “wyspę” aparatów. Kolorystyka smartfona nie jest krzykliwa. Powiedziałbym nawet, że jest to sprzęt bardzo elegancki. Dolna krawędź urządzenia skrywa złącze ładowania, tackę kart SIM i karty pamięci oraz głośnik. Na prawej krawędzi mamy przyciski regulacji głośności oraz blokowania i włączania smartfona.

Odtwarzanie muzyki oraz wideo

Flagowiec Huawei sprawia wrażenie urządzenia wybitnie multimedialnego. Celowo użyłem tego sformułowania, gdyż dostępność aplikacji z oficjalnego źródła, jakim jest AppGallery jest bardzo ograniczona. W momencie pisania recenzji nie znalazłem w sklepie moich ulubionych aplikacji – YouTube Music, Netflixa czy Spotify. To spory problem, przez który skazani jesteśmy praktycznie na korzystanie albo z webowych wersji serwisów, albo z tych nielicznych, już dostępnych w AppGallery. W tym momencie możemy pobrać apkę Tidala oraz zapisać się na listę osób oczekujących na klienta Netflixa. Możemy też oczywiście instalować pliki aplikacji z zewnętrznych źródeł, ale nie oszukujmy się – od smartfona za kilka tysięcy złotych mamy prawo wymagać dużo więcej i żadne sankcje ze strony dowolnego kraju nie mogą być tutaj wymówką. Muszę natomiast pochwalić koncern Huawei w innej kwestii – aplikacje systemowe odpowiedzialne za odtwarzanie muzyki i treści wideo spisują się naprawdę świetnie. Są przejrzyste i funkcjonalne.

Funkcje fotograficzne

Jeśli mowa o funkcjach związanych z robieniem zdjęć i rejestrowaniem materiałów wideo – chylę czoła przed inżynierami koncernu Huawei. Obiektywy, w które został wyposażony model P40 Pro są GENIALNE. Mogę śmiało przyznać, że nigdy wcześniej nie miałem w rękach smartfona którym fotografowało by się tak przyjemnie. Aparat świetnie łapie ostrość i rozmywa tło, gdy chcemy ukazać urok fotografowanych obiektów. Nieźle radzi sobie także z fotografią krajobrazu – tutaj bardzo przydatne są zarówno obiektyw szerokokątny, jak i możliwość stosowania bezstratnego zoomu 5x. Efekty wykonywania takich zdjęć możecie obejrzeć w powyższej galerii. Nadmienię również, że za pośrednictwem Huawei P40 Pro możemy także kręcić materiały wideo w maksymalnej rozdzielczości 4k przy 60FPS. Jeśli robicie dużo zdjęć, lubicie uwieczniać chwile, to Huawei P40 Pro mógłby być dla Was wyborem idealnym!

Bateria

Mimo, że Huawei P40 Pro oferuje nam baterię o pojemności 4200 mAh, to oprogramowanie tego smartfona potrafi naprawdę korzystnie zarządzać zużyciem energii. Nigdy nie musiałem ładować tego smartfona przed końcem dnia. Urządzenie oferuje wsparcie dla funkcji Fast Charging oraz dla ładowania zwrotnego. Po kablu naładujemy je z mocą 40W, natomiast bezprzewodowo (za pośrednictwem ładowarki indukcyjnej) z mocą 27W. To całkiem przyzwoite wyniki. Z zastosowaniem szybkiej ładowarki Green Cell ładowałem P40 Pro do pełna w nieco ponad godzinę.

Podsumowując – czy jest życie bez aplikacji i usług Google?

Huawei P40 Pro to fantastyczny smartfon z najwyższej półki cenowej, który miałby szanse na to, by w bezpośredniej rywalizacji wygrać z prawie każdym, konkurencyjnym sprzętem. No właśnie – miałby szanse. Ale na razie ich nie ma. Urządzeniu nie można odmówić wybornej specyfikacji – chiński gigant postarał się o zastosowanie podzespołów najwyższej jakości. Nie da się jednak nie odczuć problemu braku podstawowych aplikacji w sklepie AppGallery. Nie skorzystamy z usług Google. Nie skorzystamy z aplikacji Microsoftu. Nie zainstalujemy najpopularniejszych aplikacji multimedialnych oraz społecznościowych (Facebook, Messenger, WhatsApp, Instagram, Twitter). Możemy co prawda próbować doinstalować je na własną rękę, ale chyba nie po to płacimy kilka tysięcy złotych za smartfona, żeby zaprzątać sobie głowę takimi sprawami, prawda? Z bólem serca muszę stwierdzić, że nie zamieniłbym mojego wartego kilkaset złotych, używanego na co dzień smartfona na Huawei’a P40 Pro. Dopóki usługi Google nie trafią na powrót na pokład produktów chińskiego koncernu, to nie widzę dla nich przyszłości na naszym kontynencie. Jeśli Waszym zdaniem nie mam racji, to spróbujcie mnie przekonać, że jest inaczej! Czekamy na Wasze komentarze.