SpaceX bije swoje własne rekordy. Starlink rośnie jak na drożdżach
Na Space Coast na Florydzie rozegrał się niedawno imponujący technologiczny dwugłos. SpaceX przeprowadził dwa starty rakiet Falcon 9 w odstępie zaledwie trzech godzin i trzydziestu sześciu minut, ponownie demonstrując tempo operacyjne, które obecnie nie ma sobie równych w branży kosmicznej.
Były to już 145. i 146. misja Falcona 9 wykonane przez firmę w 2025 roku — liczba, która jeszcze kilka lat temu wydawała się nieosiągalna dla jakiegokolwiek podmiotu kosmicznego.
Pierwszy z piątkowych startów odbył się punktualnie o 22:08 czasu wschodniego (03:08 GMT, 15 listopada). Falcon 9 wzbił się w niebo ze słynnej platformy 39A w Centrum Kosmicznym im. Kennedy’ego, niosąc w ładowni 29 satelitów systemu internetowego Starlink. Start przebiegł bez zakłóceń: po około ośmiu i pół minuty pierwszy stopień rakiety pewnie wylądował na autonomicznej barce „A Shortfall of Gravitas” na Atlantyku, a drugi stopień wyniósł zestaw satelitów na docelową niską orbitę okołoziemską niespełna godzinę później.
Niecałe cztery godziny później, już w sobotę o 1:44 czasu wschodniego (06:44 GMT), z pobliskiej stacji kosmicznej Cape Canaveral wystartował kolejny Falcon 9 — również z pakietem 29 satelitów Starlink. Po raz kolejny pierwszy stopień rakiety powrócił na Ziemię, lądując na barce „Just Read the Instructions”, a ładunek miał trafić na orbitę około 65 minut po starcie.
Tak intensywne tempo startów to zasługa ogromnego zapotrzebowania na budowę megakonstelacji Starlink — największej obecnie sieci satelitarnej na świecie. Na niskiej orbicie okołoziemskiej działa już ponad 8900 satelitów tej floty, a SpaceX regularnie dostarcza kolejne partie, często w kilkunastogodzinnych lub nawet kilkugodzinnych odstępach. Choć piątkowy dublet jest imponujący, nie pobił on firmowego rekordu: w sierpniu 2024 roku dwa starty Falcona 9 dzieliło zaledwie 65 minut.
Źródło: space.com
Czytaj też: Satelita SatRev gotowy do startu w misji Transporter-15
Grafika tytułowa: SpaceX / Pexels

