Kierowca F1 żyje dzięki halo
Podczas pierwszego okrążenia wczorajszego Grand Prix Wielkij Brytanii Formuły 1 doszło do bardzo poważnego wypadku, w którym poszkodowany został chiński kierowca Zhou Guanyu.
Prowadzone przez niego Alfa Romeo przewróciło się, koziołkując i szorując po żwirze uderzyło w płot okalający tor.
Z dużym prawdopodobieństwem życie kierowcy uratowało tytanowe urządzenie, tworzące warstwę ochronną wokół kokpitu, zwane halo.
„Jestem cały, wszystko w porządku. Halo mnie dzisiaj uratowało” – napisał w mediach społecznościowych Zhou, zaraz po wypadku, dodając do wpisu selfie. „Dziękuję wszystkim za miłe słowa!” – dodał.
Według CNN samochód Zhou zaklinował się między barierą opony a ogrodzeniem, które ma chronić fanów. Wyciągnięcie go z bolidu zajęło trochę czasu.
George Russell z Mercedesa, który nawiązał kontakt z drużynowym kolegą Kubicy podczas kolizji, natychmiast zatrzymał się, wysiadł ze swojego samochodu i podbiegł, aby sprawdzić, co z nim. Na szczęście pierwszemu Chińczykowi w Formule 1 nic poważnego się nie stało, co potwierdzili lekarze z centrum medycznego.
Tytanową aureolę wprowadzono w F1, pomimo niezadowolenie niektórych kierowców, w 2018 roku, po śmierci kierowcy IndyCar Justina Wilsona.
Uratowała już życie co najmniej kilku zawodnikom. Halo pierwotnie zaprojektowane przez Mercedes-Benz Motorsports, przejęło FIA i po przeprowadzeniu testów wprowadzono jako obowiązkową.
Również Formuła E, czyli wyścigi elektryków wymagają zastosowania kokpitów halo w startujących tam pojazdach.
Czytaj także: Porsche i Audi w Formule 1