Masz stare książki? Uważaj, mogą być trujące!

Okazuje się, że niektóre książki zawierają elementy tak niebezpieczne, że wymagają kontroli przed umieszczeniem na półkach bibliotek publicznych, księgarni, a nawet domów prywatnych.

Poisonous Book Project to wspólny projekt badawczy Winterthur Museum, Garden & Library oraz University of Delaware i poświęcony jest katalogowaniu książek. Ich troska nie dotyczy jednak treści zapisanych na ich stronach, ale fizycznych komponentów samych książek – konkretnie kolorów okładek.

Mark Lorch profesor chemii z Uniwersytetu w Hull zwrócił uwagę, że projekt ten wpłynął niedawno na decyzję o usunięciu dwóch książek z francuskiej biblioteki narodowej. Powód? Ich jaskrawozielone, płócienne okładki wzbudziły podejrzenia, że zawierają arsen.

Okazuje się, że w XIX wieku, gdy książki zaczęły być produkowane masowo, introligatorzy przeszli z używania drogich skórzanych okładek na bardziej przystępne cenowo okładki z materiału. Aby przyciągnąć czytelników, te okładki z materiału były często farbowane na jaskrawe, przyciągające wzrok kolory.

Jednym z popularnych pigmentów była zieleń Scheele, nazwana na cześć Carla Wilhelma Scheele, niemiecko-szwedzkiego chemika, który w 1775 roku odkrył, że z miedzi i arsenu można uzyskać żywy zielony pigment. Barwnik ten był nie tylko tani w produkcji, ale także bardziej żywy niż zielenie węglanu miedzi, które były używane przez ponad wiek – czytamy na portalu.

Zieleń Scheele’a ostatecznie wypadła z łask, ponieważ miała tendencję do blaknięcia do czerni. Jednak nowe barwniki oparte na odkryciu Scheele’a, takie jak zieleń szmaragdowa i zieleń paryska, okazały się znacznie trwalsze. Zostały one szybko zaadaptowane do użytku w różnych przedmiotach, w tym okładkach książek, odzieży, świecach i tapetach. Pigmenty te miały jednak istotną wadę: łatwo ulegały degradacji, uwalniając trujący i rakotwórczy arsen.

Nie tylko zieleń jest „zła”

Zieleń nie jest jednak jedynym kolorem, o który należy się martwić. Czerwony jest również powodem do niepokoju. Wspaniały czerwony pigment vermilion powstał z minerału cynobru, znanego również jako siarczek rtęci. Było to popularne źródło czerwonej farby sprzed tysięcy lat. Istnieją nawet dowody na to, że neolityczni artyści cierpieli z powodu zatrucia rtęcią. Czerwień Vermilion czasami pojawia się na marmurkowych wzorach na wewnętrznej stronie okładek książek.

Żółty kolor również przykuł uwagę projektu trującej książki. W tym przypadku winowajcą jest chromian ołowiu. Jasny żółty kolor chromianu ołowiu był ulubionym kolorem malarzy, nie tylko Vincenta van Gogha, który używał go w swojej najsłynniejszej serii obrazów: Słoneczniki. Dla introligatorów z epoki wiktoriańskiej chromian ołowiu umożliwiał tworzenie szerokiej gamy kolorów, od zieleni (uzyskiwanej przez zmieszanie żółcieni chromowej z błękitem pruskim) po żółcie, pomarańcze i brązy – podaje prof. Mark Lorch.

Zarówno ołów, jak i chrom są toksyczne. Jednak żółte książki są mniej niepokojące niż zielone i czerwone. Chromian ołowiu nie jest szczególnie rozpuszczalny, co utrudnia jego wchłanianie. W rzeczywistości jest to nadal szeroko stosowany pigment.

Jeżeli natkniemy się na książkę z zieloną płócienną okładką z XIX wieku to zapewne nie doznamy nagłego otrucia. Jednak przypadkowa ekspozycja na acetoarsenit miedzi, związek zawarty w zielonym pigmencie, może podrażniać oczy, nos i gardło. Jest to bardziej niepokojące dla osób, które mogą regularnie obchodzić się z tymi książkami. Natomiast każdy, kto podejrzewa, że może mieć do czynienia z książką z epoki wiktoriańskiej w szmaragdowozielonej oprawie, zaleca się noszenie rękawiczek i unikanie dotykania twarzy. Następnie należy wyczyścić wszystkie powierzchnie.

Jak na razie dzięki temu badaniu udało się zidentyfikować ponad 238 wydań książek z arszenikiem.

Źródło: sciencealert.com

Czytaj też: Bakterie lub wirusy z egipskich mumii mogą wywołać zarazę?

Grafika tytułowa: Tom Hermans / Unsplash