Dlaczego awokado znika ze światowych restauracji?
Szefowie kuchni i influencerzy chcą, by konsumenci zdali sobie sprawę z ekologicznych kosztów uprawy pożądanego na całym świecie owocu.
Ostatnia dekada, także w Polsce, była czasem prawdziwego boomu na awokado. Owoc wykorzystywany m.in do guacamole czy sosów do potraw podbijał stoły aż do niedawna, jednak teraz szefowie kuchni na całym świecie próbują zastąpić go innymi składnikami – lub całkowicie usunąć z restauracyjnych menu. Wszystko za sprawą olbrzymich kosztów środowiskowych – w krajach takich jak Chile, które dominują pod względem produkcji awokado na eksport, wyhodowanie jednego owocu może pochłonąć nawet 320 litrów wody oraz doprowadzić do emisji 850 g dwutlenku węgla.
Czytaj też: Dlaczego konsumenci boją się przesiadki do elektryków?
Do tego dochodzą koszty transportu w energochłonnych kontenerach z regulowaną temperaturą – bez nich owoce nie dotarłyby na chłonne rynki europejskie czy amerykański w formie zdatnej do spożycia. W efekcie w ostatnich latach ceny awokado rosły, i to do tego stopnia, że przestały być dostępne dla ludności zamieszkującej tereny w pobliżu upraw w Ameryce Południowej.
Odpowiedzią na etyczne problemy z awokado, jak pisze “The Guardian”, mają być m.in zastępniki, takie jak… bób. To właśnie ten gatunek wykorzystują niektórzy kucharze, specjalizujący się w daniach meksykańskich, do przygotowania alternatywnego guacamole. Świat gastronomii dla zastąpienia awokado wykorzystuje także fermentowany agrest, pistacje, topinambur, cukinię czy pestki dyni.