Za ostatnie ataki na studentów odpowiada Karachan – sprawdźcie czy jesteście ofiarami
Parę lat temu w sieci pojawił się pewien specyficzny sposób wypowiadania się, nazywany „chanmową”. Dziś wyrażenia takie jak inba, anon, piwniczenie i wiele innych mało kogo bywałego w Internecie zdziwią. Jednak nie każdy kto się nimi posługuje zna ich rodowód. Ten bowiem prowadzi nas na tereny, w które przeciętny internauta po prostu nie chciałby się udawać – tereny „chanów”.
Uwaga: kliknięcie każdego zdjęcia w artykule spowoduje otwarcie go w pełnym rozmiarze, w nowym oknie.
Wiedza o tym czym są chany/czany (nazwy tej będę w poniższym tekście używał zamiennie) może nie jest niczym elitarnym, jednak dla tych, którzy nie wiedzą, wyjaśnię pokrótce, że chodzi o fora internetowe, na których wszyscy użytkownicy są anonimowi, nie ma loginów, a jedynie kolejne numery użytkowników z dopiskiem anonymous. Na takich forach siedzą głównie osoby odcinające się od większości społeczeństwa, nazywając przeciętnych ludzi „normikami” jednocześnie gloryfikując, może nawet autoironicznie, swój introwertyczny styl życia – „piwniczenie”.
W swoich społecznościach, anony – bo tak nazywają sami siebie użytkownicy chanów – próbują jakoś zabić czas na tworzeniu kolejnych postów i komentowaniu ich. Posty dotyczą wszystkiego – od zainteresowań (motoryzacja, sport, polityka), przez erotykę, na pewnych… specyficznych wytworach czanowej kultury kończąc. Owe wytwory to chociażby tzw. pasty, czyli humorystyczne opowieści pisane często specyficznym językiem używanym na forum (kto nie zna pasty o ojcu wędkarzu?), a także wszelkie memy, webmy czy utwory muzyczne. Właściwie zadziwiająco duża cześć polskiego trollnetu, z którego do normalnej części sieci przecieka naprawdę wiele rzeczy, to właśnie chany. Mają jednak też swoją mroczna stronę…
O ile bardzo alternatywny, często czarny humor można by było jeszcze wybaczyć (to z polskich czanów wyszła moda na memy z papieżem Janem Pawłem II, czy Michałem Karmowskim), tak wiele z tego co się dzieje na czanach można nazwać wprost: patologią. Anony nie maja żadnych zahamowań i na porządku dziennym jest na czanach ostra pornografia, zdjęcia młodych dziewczyn znajdowane w Internecie lub robione przez anonów z ukrycia, czy tematy o defekacji i innych dewiacjach. Najgorsze jednak je to, że czasem w poszukiwaniu rozrywki, ludzie ci są gotowi przenieść swoje działania poza internet, do prawdziwego życia.
Ten temat skłonił mnie do napisania niniejszego artykułu, by uświadomić znacznej części internautów, jak łatwo można stać się ofiarą ich okrutnych zabaw.
Karachan.org, nazywany również kurakao, kurahen, karabin itp. to najpopularniejszy, a na pewno najbardziej ikoniczny z polskich czanów. Dostęp do niego nie jest jednak łatwy i nie można tam trafić przypadkiem. Przed śmiałkiem chcącym wejść na podana stronę, stoi zadanie pokonania szeregu filtrów blokujących dostęp. Filtry te co jakiś czas zmieniają same anony, ze względu na przecieki pozwalające nieobeznanym z tematem zagłębić się w świat Karachana. Gdyby ktoś chciał, na Youtube można z łatwością znaleźć filmiki instruktażowe, zwykle pod tytułem „Jak wejść na Karachan?” co już samo w sobie stało się inside’owym memem.
Ataki na studentów, czyli jak na własne życzenie wplątać się w spore kłopoty?
Podobne zabezpieczenia nie są niczym dziwnym, biorąc pod uwagę treści o jakich wspominałem. Gdy sam dostałem się na karachan w poszukiwaniu jakichś poszlak dotyczących incydentów ze studenckimi mailami, moim oczom ukazał się post zaczynający się od wyróżnionych słów „KOMPROMITACJE STUDENCKIEGO ŚCIERWA”. Tak, do szerokiej grupy osób znajdujących się na celowniku kurahena, oprócz użytkowników serwisu Wykop.pl, czy tzw „atencjuszek” o których będzie mowa w innej części tekstu, należą również studenci. Nazywani zwyczajowo „studenckim ścierwem”, nie inaczej. Choć przyznam, że do dużej części uniwersyteckiej młodzieży również ja nie pałam sympatią, tak Karachan przegiął. I to ostro.W przytoczonym przeze mnie poście (nazywanym też nitką od ang. słowa thread opisującego temat na forum) znajduje się dokładna dokumentacja ich działań. Wynajdowali oni grupy studentów na Facebooku w celu kradzieży loginów i haseł do maili. Czasem dane te były podane w opisie grupy, czasem trzeba było użyć trollkonta tj. podszyć się pod nieistniejącą osobę, tworząc fikcyjne konto na Facebooku. Po dostaniu się „do środka” wystarczyło zobaczyć przypięty post gdzie zwykle studenci wpisywali loginy i hasła do wspólnego maila czy dropboxa, by każdy członek grupy mógł z nich z łatwością skorzystać. Miód na chanowe serce. Sami widzicie, że takie działanie było bajecznie proste.
To co działo się potem zależało od inwencji danego anona. Podstawową akcją, było pisanie obraźliwych wiadomości do wykładowców, albo perfidne wmanewrowywanie za ich pomocą studentów w trudne do wytłumaczenia sytuacje. Ustawiano na zdjęciu w tle maili treści pornograficzne a nawet zahaczające o pornografie dziecięcą, w slangu chanowym nazywaną ciepłymi plackami od pierwszych liter słów „child porn”.
Na tym sprawa się jednak nie kończyła, jeśli ktoś był tylko trochę złośliwy to zmieniał hasło na maila, w innym przypadku kasował wszystkie materiały znajdujące się na dysku w chmurze przypisanym do konta. Najbardziej jednak bezwzględnym działaniem było wykorzystanie mało rozgarniętych studentów, którzy przypisywali konto Gmail do… swoich osobistych telefonów. Dzięki temu domorosły „haker” mógł zdalnie wykasować wszystkie dane z czyjegoś urządzenia mobilnego.
Wszystkie te działania były relacjonowane w tej nitce, dla zyskania uznania w oczach innych użytkowników Karachana. Anony wyśmiewały naiwnych żaków, dodających nieznane im osoby do swoich grup studenckich. Po każdej akcji zamieszczali zrzuty ekranu na których widać było konsternacje wśród ich ofiar, co niezmiernie bawiło trolli. Licytowali się kto zrobi większe świństwo i poszukiwali nowych ofiar. Lista ukradzionych haseł przekroczyła setkę.
Najgorsze jest to, że Anony czują się całkowicie bezkarnie, bo kto z biednych studentów mógłby podejrzewać, ze to nie wyćwiczeni hakerzy, nie któryś z nich chcący wykręcić reszcie głupi żart, ale grupa sfrustrowanych, przepełnionych nienawiścią, internetowych trolli. Używając TOR-a są niemalże niewykrywalni, ale niektórzy nawet nie podejmowali takich środków ostrożności i chwalili się działaniami – jak to sami określali – „na gołą klatę”. Co najlepsze, to nie jest pierwsza taka akcja – w roku 2015 zrobili to samo, o czym pisał na swoim blogu Niebezpiecznik.
Apelujemy do wszystkich, nie tylko studentów, aby zadbali o swoje bezpieczeństwo w sieci, nie udostępniali publicznie swoich danych osobowych takich jak adres zamieszkania, czy numer telefonu, adres mail. Można znaleźć przykłady wielu osób, którym kurakao.org potrafił uprzykrzyć czy nawet zniszczyć życie. [6,7,8,9,12]
W tym filmiku:
popularna youtuberka Laura Dwulit, znana pod pseudonimem Bazyliszek opisuje swoje przeżycia związane z chanami. Anony, uważając ją za atencjuszkę, czyli dziewczynę która chce skupić na sobie jak największą uwagę, „wynosząc kontent” (oznacza to dzielenie się tym, co wytworzą czany), która na domiar złego ośmieliła się wyśmiewać anonów i pokazać internautom jak wejść na Karachan. Pewien z delikwentów o pseudonimie Cerazy wybił szybę w oknie domu rodziców Laury i porozwieszał szkalujące ją plakaty po rodzinnym mieście.
Innym przykładem z powyższego filmiku jest historia Łukaszka, niepełnosprawnego chłopca który stał się przedmiotem ataków „karaluchów” do tego stopnia, ze oprócz takich „żartów” jak wysłanie mu pocztą ukrytych w pudełku po grze komputerowej karaluchów, dostał on gazem pieprzowym po oczach… Nie wiele trzeba, żeby znaleźć się na celowniku bywalców omawianego forum. Wiele niewybrednych żartów – nie wiem też, czy innych działań, bardzo możliwe – skierowanych było swego czasu również w innych nagrywających filmiki na Youtubie: słynny Tomasz Terka, jeżdżący na wózku „Rolli” (nie znam prawdziwego imienia) i jego otyły przyjaciel Maciej Prządło.
Nie wiadomo, do czego są jeszcze zdolni karachanersi, doświadczenie pokazuje, że do wielu rzeczy. Załączone zdjęcia to prawdopodobnie jedyne screeny dokumentujące zajście ze studentami, gdyż chany maja to do siebie, że po jakimś czasie temat, w którym nikt już nie postuje zostaje automatycznie usunięty.
Apelujemy o rozsądek w dzieleniu się jakimikolwiek danymi na forum publicznym, gdyż może Ty, albo ktoś z Twoich znajomych znajdzie się kiedyś w nitce gdzieś „na kara” i anoni pokusza się o dowiedzenie się gdzie mieszkasz.
Zrzuty ekranu zostały przez nas ocenzurowane, usunięto z nich także dane logowania do studenckich kont.
Źródło: inf. własna