ë-C3 Aircross – pierwszy w pełni elektryczny kompaktowy SUV Citroena!

Gdy wsiadałem za kierownicę tego kompaktowego elektryka i zobaczyłem na zegarach zasięg 285 km, to chciałem wysiąść. Jednak zostałem, a czy żałowałem?

Jeszcze kilka lat temu, gdy rozmawiało się o samochodach elektrycznych, ich zasięg był absolutnie kluczowym tematem. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej i ten parametr przestaje być najważniejszy. Gęsta sieć stacji ładowania w Polsce i całej Europie sprawia, że bez problemu naładujesz auto nawet w małej miejscowości. Przejechałem Polskę wzdłuż i wszerz różnymi „elektrykami”, jeżdżąc po autostradach, drogach ekspresowych, a także przez metropolie i niewielkie wsie. Za każdym razem, gdy zatrzymywałem się na postój, w pobliżu zawsze znajdowałem odpowiednią ładowarkę. Obawa o pojemność baterii po prostu minęła. Dzięki temu możemy wreszcie skupić się na innych, równie ważnych aspektach aut elektrycznych. Dobrym przykładem jest tutaj nowy Citroën ë-C3 Aircross. Chociaż na pierwszy rzut oka jego zasięg może wydawać się skromny (do 302 km w wersji Comfort Range i do 400 km w wersji Extended Range), szybkie przemyślenia wystarczyły, żeby uświadomić sobie, że jest on w zupełności wystarczający do codziennej jazdy, a nawet na dłuższe trasy.

Na co dzień

Moja codzienna trasa do pracy to 17 km w jedną stronę, co daje 34 km dziennie. Przez pięć dni tygodnia pokonuję więc 170 km. Pozostałe 130 km z deklarowanego zasięgu wciąż jest do wykorzystania. Mogę dojeżdżać do pracy przez kolejne 3-4 dni lub przeznaczyć je na weekendowe wycieczki i zakupy. Szybko zrozumiałem, że wbrew powszechnym opiniom, samochody elektryczne nie potrzebują zasięgów rzędu 500 czy 700 km. Zdecydowanie ważniejsza jest efektywność, ponieważ zużycie energii rośnie wprost proporcjonalnie do masy pojazdu. Im większa bateria, tym cięższy samochód, a co za tym idzie – wyższe zużycie prądu. Dlatego, wybierając samochód elektryczny do miasta, warto postawić na lżejszy, bardziej zwrotny i oszczędny model, taki jak Citroën ë-C3 Aircross. Jego mniejsza bateria nie tylko zapewnia wystarczający zasięg na codzienne dojazdy, ale także pozwala na szybsze i bardziej ekonomiczne ładowanie. Dodatkowo, eksploatacja elektryka jest znacznie tańsza niż auta spalinowego i kosztuje o połowę mniej niż zakup paliwa, co już wielokrotnie sprawdzaliśmy.

Przeczytaj też: Skoda Enyaq 85 – Jak przejechałem elektrykiem 680 km w trasie

Solidność i nowoczesność

Nowy Citroën ë-C3 Aircross zrywa z obłymi kształtami poprzednika, prezentując znacznie bardziej dojrzałą i muskularną bryłę. Samochód przyjął formę klasycznego SUV-a, z niemal pionowo poprowadzonym przodem, wysoką maską i solidnie zarysowanymi nadkolami. Jego wymiary – 4,39 metra długości, 1,80 metra szerokości (z lusterkami) i 1,66 metra wysokości – plasują go w sercu segmentu B-SUV, a masa własna w wersji elektrycznej wynosi około 1590 kg. Przód pojazdu zdominowany jest przez nowe, owalne logo marki, z którego rozchodzą się dwupoziomowe listwy, płynnie przechodzące w charakterystyczną sygnaturę świetlną LED w kształcie litery C. To nowoczesne i odważne rozwiązanie nadaje autu unikalnego charakteru. Z boku uwagę przyciąga duży prześwit oraz niemal pozioma linia dachu, zakończona masywnym słupkiem C, co podkreśla jego solidną sylwetkę. Tył również jest spójny stylistycznie – znajdziemy tu podobny motyw świateł w kształcie litery C, połączonych czarną listwą z napisem Citroën, co optycznie poszerza pojazd. Całość sprawia wrażenie samochodu solidnego, bezpiecznego i gotowego na miejskie wyzwania.

Przeczytaj też: Elektryczna majówka z Hondą e:Ny1 Advance – Jak zaplanować podróż elektrykiem

Minimalizm z fantazją

Wnętrze ë-C3 Aircross jest dowodem na to, że oszczędność formy nie musi oznaczać nudy. Kabina jest dość surowa i minimalistyczna, ale projektanci zadbali o miłe dla oka detale. Bardzo fajnie połączono tu tekstylne, miękkie elementy na desce rozdzielczej z twardym, ale dobrze spasowanym plastikowym wykończeniem. Tkanina ociepla atmosferę i sprawia, że wnętrze staje się bardziej przytulne. Kokpit jest niezwykle prosty i skoncentrowany na kierowcy. Zamiast tradycyjnych zegarów znajdziemy tu niewielki, panoramiczny cyfrowy wyświetlacz umieszczony tuż pod szybą, który pokazuje tylko kluczowe informacje, jak prędkość i poziom naładowania baterii. Centralne miejsce zajmuje 10,25-calowy wyświetlacz systemu informacyjno-rozrywkowego, na którym obsługujemy absolutnie podstawowe funkcje dotyczące klimatyzacji, nawiewu i radia. Cała zaawansowana obsługa nawigacji czy multimediów odbywa się przez bezprzewodowe połączenie z Apple CarPlay i Android Auto, co jest rozwiązaniem intuicyjnym i wygodnym. Poniżej ekranu znajdziemy też kilka fizycznych przełączników do najważniejszych funkcji i w zasadzie to wszystko. Fotele w testowanej wersji okazały się całkiem wygodne, choć regulowane były wyłącznie ręcznie i pozbawione podgrzewania. Gołym okiem widać, że jest to dość podstawowa wersja, ale szczerze mówiąc, jeździło mi się nim bardzo dobrze.

Gokart w przebraniu SUV-a

Dzięki kompaktowym wymiarom i niedużej, jak na auto elektryczne, wadze, samochód był bardzo dynamiczny. Błyskawiczna reakcja na wciśnięcie pedału przyspieszenia, typowa dla „elektryków”, w połączeniu ze zwinnym układem kierowniczym sprawia, że jazda po mieście to czysta przyjemność. Auto szybko przyspieszało, łatwo się nim kierowało i skutecznie hamowało. Momentami jazda nim przypominała mi nieco jazdę gokartem po ulicach. Jednocześnie, dzięki podwyższonej konstrukcji i charakterystycznemu dla marki komfortowemu zawieszeniu, nierówności są dobrze tłumione. Pozycja kierowcy jest dużo wyżej niż w klasycznym aucie miejskim, a dzięki temu widoczność zza kierownicy jest po prostu świetna. W codziennych dojazdach do pracy Citroën sprawdził się bezbłędnie, choć w testowanej wersji zabrakło mi dodatkowego wyposażenia. Mocno się zdziwiłem, gdy auto nie zwolniło przed samochodem z przodu i ledwo udało mi się zahamować – okazało się, że na pokładzie jest tylko zwykły tempomat, a nie jego aktywna wersja. Jest to kwestia przyzwyczajenia, bowiem w samochodach testowych zwykle mamy wszystkie dostępne opcje. Zabrakło też podgrzewania foteli i kierownicy, co zimą będzie bardzo bolało. Mimo tych braków, zwinność i szybkość auta w pełni to rekompensowały. Parkowanie przy tych gabarytach jest dziecinnie łatwe, aczkolwiek kamera cofania nie ma funkcji dynamicznie zmieniających się linii, które podążałyby za skrętem kierownicy. Samo ładowanie od 30% do 80% zajęło mi na wolnej, publicznej ładowarce AC około 1 godziny i 20 minut. Niestety nie miałem w tym czasie dostępu do szybkiej ładowarki DC, która według producenta pozwala uzupełnić energię (od 20% do 80%) w zaledwie 26 minut.

Napęd elektryczny i specyfikacja

Sercem Citroëna ë-C3 Aircross jest silnik elektryczny napędzający przednią oś. Generuje on moc 113 koni mechanicznych (83 kW) oraz moment obrotowy wynoszący 124 Nm. Taka specyfikacja zapewnia w zupełności wystarczającą dynamikę do sprawnego poruszania się w warunkach miejskich i podmiejskich. Energia magazynowana jest w akumulatorze litowo-żelazowo-fosforanowym (LFP) o pojemności 44 kWh. Według danych producenta, pozwala to na przejechanie ponad 300 km na jednym ładowaniu w cyklu mieszanym WLTP. Samochód obsługuje szybkie ładowanie prądem stałym (DC) z mocą do 100 kW.

Podsumowanie

Citroën ë-C3 Aircross to niezwykle ciekawa propozycja dla osób szukających swojego pierwszego samochodu elektrycznego lub drugiego auta w rodzinie, przeznaczonego głównie do jazdy po mieście. Jego największymi atutami są odważny, nowoczesny design, zaskakująco przyjemne i dynamiczne właściwości jezdne oraz funkcjonalne, minimalistyczne wnętrze. Kompaktowy rozmiar czyni go idealnym partnerem w miejskiej dżungli, a bardzo dobra efektywność energetyczna pozwala na realne oszczędności. Mimo pewnych braków w wyposażeniu podstawowych wersji, ë-C3 Aircross nadrabia charakterem i radością z jazdy. Na koniec kluczowy argument – cena. W Polsce cennik elektrycznego Citroëna ë-C3 Aircross zaczyna się od 120 800 zł, co czyni go jednym z najtańszych elektrycznych SUV-ów na rynku.