Rosja straszy bronią jądrową! Czy jest się czego bać?
Możliwość użycia przez Rosję broni jądrowej w efekcie agresji na Ukrainę to temat, który jest obiektem szerokich dyskusji od kilku dni. Trudno się jednak temu dziwić. Władimir Putin (który okazał być się zbrodniarzem na miarę Stalina i Hitlera) już w dniu napaści na Ukrainę zaznaczył chcącym się wtrącać w konflikt takimi konsekwencjami, jakich w życiu jeszcze nie widzieli. Wczoraj natomiast, w niewątpliwym akcie desperacji, polecił swoim dowódcom wprowadzić wojska jądrowe w stan specjalnej gotowości. Czy mamy się czego obawiać?
Władimir Putin to szaleniec i zbrodniarz – nie ma nic do stracenia?
Władimir Putin był głupcem myśląc, że podbije Ukrainę w kilka dni. Teraz, gdy jego plan zaczyna się sypać, dyktator Rosji zaczyna sięgać po coraz bardziej radykalne środki, by zastraszyć broniących się Ukraińców oraz Unię Europejską i NATO, które to organizują pomoc dla naszych bohatersko walczących sąsiadów i nakładają jednocześnie na Federację Rosyjską coraz bardziej dotkliwe sankcje.
Putin doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że na skutek wspólnych wysiłków zjednoczonych Europy i USA, Rosja z szanowanego państwa i drugiej potęgi na świecie zamieni się w republikę bananową, z którą nikt nie będzie się liczył. Dlatego zaczyna wygrażać swoim przeciwnikom atomem. Okazało się bowiem, że jego armia, która tak ładnie wygląda na paradach, na co dzień korzysta ze sprzętu bojowego, który po prostu jest złomem i z którym Ukraińcy dzięki wsparciu Zachodu bez problemów sobie radzą.
Z bezsilności Putin wydaje rozkazy niszczenia miast i dokonywania ludobójstwa na cywilach. Te cyniczne, zbrodnicze akty z pewnością zostaną rozliczone przez koalicję Ukrainy i państw zachodnich. Czy jednak owładnięty szaleństwem Władimir zdecyduje się na desperacki krok i użycie broni jądrowej? To wciąż mało prawdopodobny, ale nie nierealny scenariusz.
Jak wygląda potencjał atomowy Rosji?
Władimir Putin musi zdawać sobie sprawę, że wykorzystując broń jądrową wywoła III Wojnę Światową, której skutki dla Rosji będą opłakane. Jak bowiem słusznie zauważyli Francuzi – nie tylko on posiada broń atomową, która z pewnością zostanie wykorzystana w odwecie. Raporty wskazują na to, że Rosja w tej chwili dysponuje ilością 4500 głowic jądrowych. W gotowości bojowej pozostaje 1500 głowic, natomiast 3000 sztuk to rezerwa.
Owe głowice mogą zostać odpalone z ziemi, z nieba lub też z okrętów. Mogą być także przenoszone przez pociski dalekiego zasięgu Iskander-M, którymi w ostatnich godzinach ostrzeliwane są ukraińskie miasta. Warto jednak pamiętać, że są sposoby na to, żeby się bronić przez taką agresją. Służą do tego rozmaite systemy przeciwrakietowe pokroju tych, które Amerykanie rozmieścili w Polsce.
Problem w tym, że Rosja dysponując ogromną ilością głowic może w taki sposób skoordynować atak, by przeciążył on chroniące dany obszar systemy antyrakietowe. Wtedy jednak, przy detonacji sporej ilości głowic na danym obszarze mogłoby dojść do prawdziwej apokalipsy, niczym z filmów katastroficznych bądź z serii gier Fallout.
Podsumowując – póki co śpijmy spokojnie
Putin macha szabelką i straszy zachód. Pamiętajmy jednak, że jedna osoba nie jest w stanie uruchomić arsenału nuklearnego Rosji. Jest on bowiem kontrolowany za pomocą trzech specjalnych walizek – jedna znajduje się u prezydenta, jedna u ministra obrony, a jedna u szefa sztabu. Aby przeprowadzić uderzenie jądrowe konieczne jest potwierdzenie go za pośrednictwem dwóch z nich. Na nagraniu, na którym Putin wczoraj nakazał postawienie wojsk odstraszania jądrowego w stan podwyższonej gotowości widać było nie do końca zadowolone z tego faktu miny ministra obrony i szefa sztabu. Czyżby zdawali sobie sprawę, że z rozumem Putina nie do końca jest dobrze? Miejmy nadzieję, że w chwili próby powstrzymają oni nuklearne zapędy rosyjskiego zbrodniarza.
Póki co możemy spać spokojnie. Warto jednak na bieżąco śledzić informacje związane z konfliktem na Ukrainie. Mam nadzieję, że nie dojdzie do sytuacji, w której bomba atomowa wywoła III Wojnę Światową.