Polska armia artylerią stanie?

Wojna na Ukrainie pokazuje nam, że w 2022 roku, oprócz wojsk pancernych i lotnictwa, kluczową rolę w przypadku działań wojennych pełni artyleria – zarówno ta konwencjonalna, jak i rakietowa. Każdy kraj obawiający się o swoje bezpieczeństwo w odniesieniu do niepohamowanej agresji putinowskiej Rosji musi rozwijać swój potencjał militarny w tym kierunku. Zdają sobie sprawę z tego także polskie władze, które oprócz zakupu amerykańskich wyrzutni HIMARS będzie inwestowało także w polskie armatohaubice „Krab” oraz koreańskie K9 Thunder. Co warto wiedzieć na temat tych konstrukcji?

M142 HIMARS / fot. Sgt Anthony Ortiz

M142 HIMARS – rakietowa pięść polskiej armii

M142 HIMARS to lekka wieloprowadnicowa wyrzutnia rakiet produkcji Lockheed Martin. Jest ona bardzo mobilna ze względu na to, że osadzono ją na kołowym podwoziu. Mowa o pancernej ciężarówce Oshkosh M1140. Załogę pojazdu stanowi trzech żołnierzy – kierowca, operator uzbrojenia i dowódca. Pancerz ciężarówki zapewnia ochronę przed ostrzałem z broni ręcznej i odłamkami pocisków artyleryjskich.

Zestaw waży 16 250 kg. Jego prędkość maksymalna na drodze to 95 km/h. Oczywiście w trudnym terenie pojazd będzie poruszał się o wiele wolniej. M142 HIMARS – jeśli rozmowy zakończą się powodzeniem – zostanie dostosowany do polskich standardów w kwestiach operacyjnych oraz zintegrowany z systemem TOPAZ.

Wyrzutnia może zostać załadowana sześcioma pociskami rakietowymi. Charakteryzuje je kaliber 227 mm. Ponadto bateria może miotać amunicją kierowaną o maksymalnym zasięgu ostrzału 70 kilometrów. Strona polska chce uzyskać możliwość produkowania amunicji do M142 HIMARS na własną rękę.

Jeżeli transakcja związana z zakupem wyrzutni M142 HIMARS dojdzie do skutku, to Polska będzie prawdziwą potęgą, jeśli chodzi o wojska artyleryjskie. W całym NATO będziemy pod tym względem ustępować jedynie Stanom Zjednoczonym. To dobre wieści. Wspomniane wyrzutnie będą straszakiem wobec coraz bardziej agresywnej retoryki putinowskich władz. Biorąc pod uwagę sytuację w regionie – nie możemy oszczędzać na uzbrojeniu.

AHS „Krab” / fot. Ministerstwo Obrony Narodowej

AHS „Krab” – udana, rodzima konstrukcja

AHS „Krab” to polska armatohaubica, która sprawdziła się na froncie wojny ukraińsko-rosyjskiej. Pod względem oferowanych możliwości oraz sprawności bojowej dość mocno przewyższa przestarzałe konstrukcje post-radzieckie. Konstruktorzy serwują tu bowiem wojskowym dostęp do szeregu nowoczesnych rozwiązań stanowiących o przewadze na polu walki.

Pierwotnie „Kraby” miały być konstruowane na bazie podwozia UPG-NG, które jednak wykazało w czasie testów mnóstwo nieakceptowalnych przez wojsko wad. Wystarczy wspomnieć o takich niedociągnięciach, jak mikropęknięcia konstrukcji, niewydolny układ chłodzenia, liczne wycieki płynów eksploatacyjnych czy przerwy w pracy zasilania elektrycznego. Ponadto producent musiałby poszukać nowego silnika dla „Kraba”, gdyż w międzyczasie zaprzestano produkcji pierwotnie wybranych silników polskiej produkcji – S-12U.

Dlatego też zdecydowano się na skorzystanie z podwozi produkowanych w Korei Połudnowej, stanowiących bazę dla pojazdów artyleryjskich K9 Thunder. Osadzane w nich będą natomiast niezawodne, niemieckie silniki MTU. Na podwoziu osadzana jest wieża wyposażona w brytyjskie działo L31A1 kalibru 155 mm o długości 8997 mm. Ładowanie odbywa się w trybie półautomatycznym. Pociski przechowywane są w wieży oraz w kadłubie. W pierwszym z wymienionych magazynów mieści się 29 pocisków oraz 28 ładunków miotających. W drugim natomiast – 11 pocisków i 20 ładunków miotających.

Szybkostrzelność „Krabów” robi wrażenie. Działo może pokrywać pole walki pociskami pracując w jednym z trzech trybów. Pierwszy z nich – seria – pozwala na oddanie 3 strzałów na 10 sekund. Drugi – ogień intensywny – pozwala oddać 6 strzałów w przeciągu minuty. Najbardziej praktyczne jest jednak korzystanie z trybu regularnego, umożliwiającego oddanie dwóch strzałów na minutę. Po oddaniu strzału lub salwy, „Krab” może dość szybko przemieścić się na nową pozycję bojową (w celu uniknięcia wykrycia i unieszkodliwienia). Przygotowanie do zmiany pozycji zajmuje zaledwie 30 sekund. Donośność minimalna pocisków wynosi 4,5 km, maksymalna zaś 40 km.

„Kraby” organizowane są w ramach Dywizjonowych Modułów Ogniowych. W skład takiej grupy wchodzi spora grupa pojazdów bojowych oraz żołnierzy zajmujących się ich obsługą. Pojedynczy Dywizjonowy Moduł Ogniowy to:

  • 24 armatohaubice „Krab”,
  • 2 wozy dowódczo-sztabowe,
  • 9 wozów dowodzenia,
  • 6 wozów amunicyjnych,
  • 1 wóz remontu uzbrojenia i elektroniki.
K9 Thunder / fot. 권순삼, 국방시민연대 (Defense Citizen Network)

K9 Thunder – co warto wiedzieć?

K9 Thunder to koreańska konstrukcja, która pod wieloma względami bardzo przypomina naszego polskiego „Kraba”. Własną konstrukcję Koreańczycy zaczęli rozwijać już jednak w 1989 roku. Postanowiono wtedy o rozwijaniu autorskiego systemu artyleryjskiego wyposażonego w armatę 155 mm. Prace projektowe były już bardzo zaawansowane w 1996 roku, kiedy pierwsze, prototypowe K9 Thunder trafiły na testy do koreańskiej armii.

Konstrukcja sprawdziła się na tyle, że regularne zestawy armatohaubic zaczęły trafiać do służby już w 1999 roku (po licznych udoskonaleniach). K9 Thunder to bardzo wszechstronny sprzęt, który zapewnia żołnierzom ochronę przed amunicją o kalibrze 14,5 mm, odłamkami pocisków artyleryjskich oraz przed minami przeciwpiechotnymi. Armatohaubica została bowiem wykonana w całości ze stali. Jak już zostało wspomniane, uzbrojenie stanowi 155 milimetrowa armata, której maksymalny zasięg wynosi 40 kilometrów.

Armatohaubica K9 Thunder może skutecznie eliminować skupiska wojsk przeciwnika dzięki możliwości prowadzenia ostrzału w trybie MRSI. Polega on na wystrzeleniu 3 pocisków w odstępie 5 sekund – z różnym kątem wychylenia działa. Dzięki temu wszystkie jednocześnie uderzają w cel powodując ogromne spustoszenie w jego otoczeniu. Po wyprowadzeniu takiego ostrzału załoga może szybko i sprawnie przestawić działo dzięki mocnemu silnikowi o mocy 1000 KM.

Dlaczego różne systemy?

Wojna rosyjsko-ukraińska spowodowała wzmożone wydatki na zbrojenia w państwach Europy Środkowej. Muszą one zabezpieczyć się na wypadek rosyjskiej agresji. Dlatego też Polska Grupa Zbrojeniowa musi zintensyfikować działania związane z produkcją armatohaubic „Krab”. Zainteresowanie nimi, wskutek dobrej prasy na froncie jest ogromne. Dlatego też obok nich, w Polsce będą produkowane pojazdy K9 Thunder. PGZ zamierza skorzystać z doświadczeń Koreańczyków przy projektowaniu takich pojazdów.

„Krab świetnie się sprawdza na polu walki w Ukrainie. Koreańczycy mają specyficzne rozwiązania zastosowane w K9. Dzięki wspólnemu wykorzystaniu zdolności, wiedzy inżynierskiej i potencjału obu naszych koncernów możemy opracować produkt najwyższej jakości, bezkonkurencyjny na rynku europejskim i światowym.” – prezes PGZ Sebastian Chwałek

Według zapewnień przedstawicieli PGZ, już za kilka lat możemy spodziewać się zupełnie nowej konstrukcji, która powstanie wskutek połączenia koncepcji AHS „Krab” i K9 Thunder. Polsko-koreańska haubica może być jednym z najlepszych tego typu projektów w skali światowej, na które popłynie sporo zamówień – nie tylko z krajów sojuszniczych. A spore zainteresowanie takim sprzętem może być potężnym bodźcem do dalszego rozwoju polskiego przemysłu zbrojeniowego.

Na zdjęciu głównym AHS „Krab” – fot. Kancelaria Sejmu / Rafał Zambrzycki – „Silni w sojuszach”. Defilada z udziałem Straży Marszałkowskiej, CC BY 2.0