Lamborghini Urus S oficjalnie!
Producenci superluksusowych samochodów sportowych coraz śmielej poczynają sobie w segmencie SUV-ów. Całkiem niedawno prezentowaliśmy Wam Ferrari Purosangue, które ma w poważny sposób poprawić wyniki sprzedaży koncernu z Maranello. Dziś mamy dla Was wieści związane z jego głównym konkurentem. Oto Lamborghini Urus S!
Lamborghini Urus S to potwór!
Już na pierwszy rzut oka widzimy, że Lamborghini Urus S w najnowszym wariancie nie doczekało się poważniejszych zmian na zewnątrz. Producent zdecydował się wyłącznie na nowe detale, które mają podkreślić bardzo agresywny charakter samochodu. Poza tym jest to stary dobry Urus, którego ponadczasowa sylwetka nie zestarzała się przez lata ani trochę. Fani nadal ją uwielbiają. Poprawek wizualnych doczekały się przednie reflektory oraz zderzaki. Są one teraz o wiele bardziej spójne i serwują nam udoskonaloną aerodynamikę.
Odświeżenia doczekało się także wnętrze omawianego SUV-a, które teraz jest jeszcze bardziej luksusowe i funkcjonalne. To, co najważniejsze – skryto jednak pod maską. Umieszczono tam czterolitrowy silnik V8 o mocy 666 KM. Generuje on 850 Niutonometrów momentu obrotowego. Tak zestrojona, podwójnie uturbiona jednostka rozpędza Urusa S do pierwszej setki zaledwie w 3,5 sekundy. Maksymalna prędkość jest natomiast ograniczona elektronicznie do 305 km/h.
Czytaj też: Oto Ferrari Purosangue – piękno w czystej formie!
Cena? Kosmiczna! Na rynku europejskim Urus S ma startować od kwoty 195 tysięcy euro netto. Daje nam to w przeliczeniu na złotówki (bez podatków) 940 tysięcy złotych netto. Oczywiście owa kwota może wzrosnąć w zależności od tego, jak skonfigurujemy nasze Lambo. O zainteresowanie nowością producent raczej nie musi się martwić, biorąc pod uwagę jaką popularnością nadal cieszy się Urus.
Grafika tytułowa: Lamborghini