Jeep Compass Plug-in Hybrid 4Xe – terenówka pełną gębą!

Ten typ totalnie mnie zaskoczył i choć w większości pozytywnie, to jednak nie wszędzie było idealnie. W pewnych kwestiach jest absolutnie wspaniały, ale w kilku innych obszarach pozostawia trochę do życzenia.

Najnowszy Jeep Compass to prawdziwa terenówka, która łączy w sobie klasyczne cechy off-roadowe z miejskim suvem. Wyposażony w napęd na cztery koła, Compass oferuje doskonałą trakcję i stabilność na różnorodnych nawierzchniach, od miejskich ulic po bezdroża. Model ten jest dostępny w kilku wersjach napędowych, w tym hybrydowych plug-in, które łączą moc silnika spalinowego z ekologicznymi zaletami napędu elektrycznego. Dzięki systemowi zarządzania trakcją Selec-Terrain, Jeep pozwala dostosować ustawienia pojazdu do różnych warunków drogowych, co czyni go wszechstronnym wyborem zarówno na codzienne dojazdy, jak i weekendowe wypady za miasto, a tego zwykłe miejskie „terenówki” nie mają.

Pojedzie po wszystkim

Dziś rzadko używamy słowa terenówka, bo miejskie corssovery i suvy to tak naprawdę ich dalecy krewni, tak dalecy, że jedyne co ich łączy z samochodem terenowym to mniej lub bardziej podwyższone zawieszenie i zwiększony prześwit. Te jednak okazały się nader przydatne, bo okazało się, że miejska dżungla pełna jest niebezpiecznie wysokich krawężników, nieprzejezdnych trawników i dzieci, które trzeba wozić do szkół. Jednak w tym sporym gąszczu suvów, czasem można trafić na samochód, który nic nie udaje i jest po prostu sobą. Taki jest właśnie Jeep Compass, w którym znajdziemy Selec-Terrain, który czyni go min. prawdziwym twardzielem, który pojedzie po wszystkim. Mowa o zaawansowanym systemie zarządzania trakcją, który pozwala dostosować ustawienia pojazdu do różnych warunków terenowych. System oferuje kilka trybów jazdy, które można wybrać w zależności od nawierzchni i sytuacji. W trybie Auto system automatycznie zarządza ustawieniami mechanicznymi, aby zapewnić optymalną przyczepność. System dostosowuje rozdział momentu obrotowego w zależności od warunków drogowych. Tryb Snow zmniejsza moc przekazywaną na koła, aby zapewnić płynne ruszanie na śniegu. Moment obrotowy jest równomiernie rozdzielany między przednie i tylne koła.

Przeczytaj też: Testujemy samochód elektryczny Jeep Avenger – SUV roku

Tryb Sand/Mud jest przeznaczony do jazdy po piasku lub błocie. Rekalibruje zarządzanie przepustnicą i rozdział momentu obrotowego, aby zmniejszyć poślizg kół i poprawić trakcję. Tryb Rock, dostępny w wersjach Trailhawk, jest przeznaczony do pokonywania trudnych przeszkód przy niskiej prędkości. Blokuje osie, równomiernie rozdziela moment obrotowy i ma wysokie przełożenie, co pozwala na pokonywanie dużych przeszkód przy maksymalnej przyczepności. Tryb Sport to już bardziej zaprojektowany pod warunki miejskie, skraca czas zmiany biegów i dostosowuje systemy przeciwpoślizgowe oraz układ kierowniczy, aby zapewnić bardziej dynamiczną jazdę.

Ale jak w mieście

Wszystko fajnie, Compass zasłużył na miano terenówki, ale czy nadaje się do codziennej jazdy w mieście? Odpowiedź brzmi tak, bo choć ma bardzo duży prześwit, napęd na 4 koła i specjalne tryby jazdy w terenie, to jest to koniec końców samochód miastowy. W warunkach miejskich Jeep Compass  odnajduje się świetnie, dzięki zastosowaniu napędu hybrydowego. Sam silnik spalinowy o pojemności 1,3 litra i mocy 130 KM, to mało śmieszny żart. Na szczęście razem z silnikiem elektrycznym mamy dostępną moc 190 KM i to już się czuje. Jeep Compass 4Xe to wersja Plug-in Hybrid i prawdę mówiąc, zastanawiałem się, co się stanie, gdy akumulator się wyczerpie. Czy będę zdany tylko na marne 130 KM i wyjący silnik? Na początku spróbowałem wszystkiego po trochu. Compass daje nam możliwość wyboru napędu. Możemy wybrać tylko spalinowy, tylko elektryczny, albo hybrydowy. Warto pojeździć na każdym z nich, żeby wiedzieć, na co możemy liczyć. Na samym elektryku możemy przejechać ok 45 km z maksymalną prędkością 50 km/h, potem, gdy ją przekroczymy, automatycznie włączy się spalinówka. Gdy wybierzemy tylko silnik spalinowy, hmmm, to nie powinno być dozwolone, bo działa to bardzo nieefektywnie. Silnik wyje, wkręcając się na obroty, sześciostopniowa, automatyczna skrzynia biegów długo przetrzymuje na niższych biegach, co powoduje duży dyskomfort. Czasem miałem wrażenie, że przełączyłem niechcący wajchę na zdalną zmianę biegów i zapomniałem wrzucić wyższy bieg. Jednak jazda  wyłącznie na silniku spalinowym ma swoje uzasadnienie. Mimo faktu, że Compass 4xe jest hybrydą plug-in, to sam może się ładować podczas jazdy, podobnie jak w Volvo. Zatem zanim zaczniecie wieszać na nim psy, to pomyślcie, że dzięki temu rozwiązaniu, nie ma potrzeby ładowania z gniazdka. Ba, powiem więcej, ta hybryda działa niemal identycznie jak miękka hybryda, nigdy nie pozwoli nam na pełne rozładowanie.

Przeczytaj też: Volvo V60 T6 Plug-in Hybrid – Szwed pełną gębą

Trzeci rodzaj napędu to hybrydowy i to jest ten najlepszy, jedyny i właściwy. W tym trybie Compass prowadzi się wspaniale. Potrafi bardzo dynamicznie ruszyć ze świateł bez nadmiernego hałasu. Silnik elektryczny nie tylko pcha go do przody podczas ruszania, ale też przy wyprzedzaniu i innych manewrach. Naturalnie stojąc w korkach, odcina spalinówkę, wtedy jest cicho, oszczędnie i zdrowo dla środowiska. Gdy pojeździłem na każdym z trybów z osobna, postanowiłem jeździć na hybrydzie w oczekiwaniu na wyczerpaniu baterii. Ku mojemu zaskoczeniu, system podtrzymuje naładowanie akumulatora na poziomie od 1 do 5%, żeby móc wspomagać silnik spalinowy. To co mnie zaskoczyło, to fakt, że nawet przy tak niskim naładowaniu baterii, Compass zachowywał się tak samo jak w przypadku pełnego naładowania. Jestem pewien, że przy wyższym naładowaniu elektryk daje z siebie więcej, ale uwierzcie mi, przy spokojnej jeździe i „normalnemu” ruszaniu ze świateł, cały czas wyczuwalna jest moc elektryka. Wracając na krótko do zmiany biegów. Biegi w automacie zmieniamy przy pomocy klasycznej, dużej gałki. Jest to wygodne i można ją obsługiwać bezwzrokowo, ale jest też bardzo czuła. Wystarczy ją bowiem delikatnie przytulić w naszą stronę i wtedy przełączy się w ręczny tryb zmiany biegów. Pozwala to na zmiany poszczególnych biegów ruchem do przodu i tyłu. Nieumyślne przestawienie z automatu na manual, może być zabawne.

Nowy wygląd

Na pierwszy rzut oka Jeep Compass mocno przypomina legendarnego Jeep Grand Cherokee ale z lat 2000. Wtedy to właśnie nastąpiła dość drastyczna zmiana w ogólnej bryle Cherokee i wszystkie, te piękne kanciaste rogi i zagięcia karoserii zostały zastąpione zaoblonymi. To były jednak czasy, gdy kanciaste kształty traktowane były bardzo passe. Jak wynalazek poprzedniej epoki, dlatego Jeep, podobnie jak inni producenci poszli w kierunku nowoczesnego designu. Jednak Cherokee w dalszym ciągu, nawet po zmianach stylistycznych prezentował się pięknie. Dziś jego dziedzictwo spłynęło właśnie na Jeep Compass, co uważam za bardzo trafione. Auto prezentuje się nowocześnie, może nie jest największe, ale w środku oferuje wystarczająco dużo miejsca dla czterech pasażerów z bagażem.

W środku klasycznie

Dużym, ale i miłym zaskoczeniem okazało się wnętrze, choć nie obyło się bez małych zgrzytów. Oczywiście centralnie znajduje się dotykowy tablet, jak w każdym nowym aucie, ale na szczęście Jeep pozostał w przeważającej większości przy fizycznych przyciskach i przełącznikach. Wszystkie ważniejsze funkcje mają swoje przyciski i są one w zasięgu ręki. Dzięki temu możemy je obsługiwać szybko, intuicyjnie i bezwzrokowo. Klimatyzacja, sterowanie nawiewem, temperaturą, dźwiękiem, wspomaganie parkowania, wszystko to mamy na wyciągnięcie ręki. Ale jest też kilka smaczków, jak np. fizyczny przycisk do zgaszenia ekranu. Mało który producent oferuje te funkcję, a ja lubię jechać nocą bez świecącego w oczy ekranu wielkości telewizora. Drugi taki rodzynek to przyciski na tyle kierownicy do zmiany głośności, albo stacji radiowej lub utworu. Podobne praktyczne przyciski znajdziemy na tunelu środkowym.

Podsumowanie

Ogólne wrażenia z samej jazdy mam dobre, aczkolwiek Jeep Compass Plug-in Hybrid 4Xe jest tak wysoki i ma tak duży prześwit, że jadąc powyżej 120 km/h buja się srogo. O ile w mieście i na bezdrożach sprawuje się świetnie, to zdecydowanie nie jest to samochód na autostrady. Spalanie w mieście miałem podczas testów na poziomie 7l/100 km, ale po wyczerpaniu akumulatora. Przy naładowanym i jeździe w korkach spalanie waha się w okolicy 2 do 3 l/100km. Zakładając, że mamy gdzie ładować auto w nocy, Jeep może okazać się bardzo ekonomiczny. Muszę trochę pomarudzić na niektóre plastikowe elementy, które są tu zupełnie nie potrzebne i psują czar Jeepa. Drzwi od połowy w dół zostały pokryte twardym tworzywem sztucznym, a obudowa tunela środkowego pracuje całym swoim „ciałem” na boki, choć liczę na to, że to kwestia do skręcenia. Zasięgowo Compass oferuje w okolicy 500km, ponieważ akumulator zabiera miejsca bakowi paliwa. Ostatnim słabym ogniwem jest system audio w testowanym modelu, który oferował przeciętny dźwięk. Ale finalnie oceniam Jeep Cpmpass Plug-in Hybrid 4Xe na solidną piątkę.

Cena: od 200 000 zł