Razer Wolverine V3 Tournament Edition – ergonomiczny i szybki gamepad dla wymagających

Razer od lat przyzwyczaił graczy do sprzętu, który łączy precyzję, agresywny design i funkcje skrojone pod esport. Nowy Razer Wolverine V3 Tournament Edition idzie jednak o krok dalej – to pad stworzony z myślą o tych, którzy naprawdę lubią rywalizować. Od pierwszego kontaktu czuć, że to sprzęt klasy premium – lekki, perfekcyjnie wyważony i niesamowicie responsywny. Nie jest to zwykły kontroler do kanapowego grania – to narzędzie, które ma dać przewagę na wirtualnym polu bitwy. Czy spełnia pokładane w nim nadzieje? Postanowiłem to sprawdzić!

Zawartość zestawu i jakość wykonania

W pudełku z Razer Wolverine V3 Tournament Edition znajdziemy relatywnie standardowy zestaw akcesoriów. Oprócz samego kontrolera są to: odpinany pleciony przewód o długości 2 metrów, dokumentacja oraz zapasowe nakładki na analogi (wysoka i niska wersja) pozwalające na wygodną zmianę stylu gry. To raczej minimalistyczne wyposażenie, ale w pełni adekwatne do segmentu esportowego sprzętu – nie ma tu zbędnych dodatków, co sugeruje, że producent stawia przede wszystkim na funkcjonalność.

Już od pierwszego kontaktu z Wolverine V3 Tournament Edition czuć solidność wykonania. Plastikowa obudowa sprawia wrażenie sztywnej, pozbawionej irytujących luzów, a wszystkie przyciski mają zdecydowany skok i dobrze wyczuwalny opór. Razer chwali się, że kontroler jest „najlżejszym przewodowym kontrolerem esportowym” (waży 198 g) – projektanci zadbali o smukłą formę i ergonomiczny design, by zminimalizować zmęczenie dłoni przy długich sesjach z komputerem lub konsolą.

Bogaty zestaw funkcji

Razer Wolverine V3 Tournament Edition oferuje zestaw funkcji, który naprawdę robi różnicę w mniej lub bardziej profesjonalnych rozgrywkach. Na pokładzie mamy technologię 8000 Hz HyperPolling. Oznacza to ultra­niskie opóźnienia przy połączeniu z PC (nawet osiem razy mniejsze, niż w przypadku standardowych padów), co jest kluczowe w esporcie. Do tego dochodzą magnetyczne analogi TMR z wymiennymi nakładkami. W zależności od preferencji można dobrać krótsze dla szybkich ruchów lub wyższe dla większej precyzji.

Sprytnych rozwiązań nie brakuje też w przypadku triggerów. Razer zastosował tu technologię Pro HyperTriggers, które pozwalają przełączać tryb ich skoku w zależności od aktualnych potrzeb. Przyciski akcji to natomiast zaawansowane Mecha-Tactile Action Buttons zbudowane z mikro­przełączników i gumowej membrany, co daje przyjemne odczucia podczas gry oraz szybką reakcję na działania gracza. D-pad ma konstrukcję 8-kierunkową i został przez producenta zaprojektowany w taki sposób, by zwiększać dokładność chociażby przy skokach.

Kontroler Razer Wolverine V3 Tournament Edition został też wyposażony w sześć dodatkowych, konfigurowalnych przycisków. Po odpowiednim zmapowaniu pod pod kątem własnych potrzeb i gier, z którymi spędzamy najwięcej czasu, przyciski te mogą dać realną przewagę podczas rozgrywki. Nie od dziś wiadomo, że elastyczność w rozkładzie sterowania to niezwykle pożądana przez graczy cecha. Oprogramowanie Razer Synapse 4 pozwala zapisać do czterech customowych profili, dzięki czemu zawsze będziemy przygotowani do zabawy i rywalizacji w ramach ulubionych tytułów.

Ergonomia i komfort użytkowania

Razer ma już dość spore doświadczenie w projektowaniu padów i to widać od razu. Wolverine V3 Tournament Edition został po prostu dobrze przemyślany pod względem ergonomii. Obudowa jest lekko profilowana, dzięki czemu kontroler pewnie leży w dłoniach i nie wymaga mocnego chwytu. Uchwyty pokryto matową powłoką, która nie ślizga się nawet przy dłuższych sesjach. To niby drobiazg, ale w praktyce robi ogromną różnicę – zwłaszcza kiedy emocje w grze rosną, a dłonie zaczynają się lekko pocić. Waga też została dobrze wyważona. Pad nie jest ani zbyt lekki, ani przesadnie ciężki – po prostu taki „w sam raz”. Przyciski rozmieszczono intuicyjnie, więc sięganie do nich nie wymaga żadnego wysiłku. Można grać bez patrzenia, instynktownie.

Jak Razer Wolverine V3 Tournament Edition sprawuje się na co dzień?

Pierwsze wrażenie po kilku godzinach grania? Ten pad naprawdę robi robotę. Od razu czuć, że Razer postawił na maksymalną precyzję i błyskawiczną reakcję. Każde wciśnięcie przycisku jest sprężyste, wyraźne i daje satysfakcję. W grach akcji kontroler reaguje natychmiast – bez żadnych mikro-opóźnień czy niepewnych ruchów. Przy strzelankach czy bijatykach to ogromna różnica, bo można dosłownie wyczuć moment, w którym sprzęt współgra z ruchem dłoni.

Na dłuższą metę pad sprawdza się świetnie także w mniej intensywnych grach. Triggery są przyjemnie wyprofilowane, analogi działają płynnie, a ich opór jest dobrze wyważony – nie za lekki, nie za mocny. Dzięki wymiennym nakładkom można też dopasować je pod własny styl gry, co przy dłuższych sesjach daje sporą wygodę. Co ciekawe, nawet po kilku godzinach nie ma mowy o uczuciu zmęczenia dłoni, co doceni każdy, kto lubi wieczorne maratony z ulubionymi produkcjami.

Trzeba też przyznać, że wrażenia wizualne mają tu znaczenie – Wolverine V3 Tournament Edition po prostu wygląda świetnie. Subtelne podświetlenie RGB nadaje mu charakteru, a sam kształt kontrolera jest zgrabny i przemyślany. Nic nie wystaje, nic nie przeszkadza. Całość sprawia wrażenie dopracowanej, lekkiej, ale jednocześnie solidnej konstrukcji. Nawet dźwięk kliknięć przycisków brzmi przyjemnie – krótko, wyraźnie, po „razerowemu”.

Nie jest jednak idealnie. Po kilku dniach użytkowania da się wyczuć drobne wady tego kontrolera. Przede wszystkim przewód mógłby być lepiej zabezpieczony, bo przy częstym zwijaniu trochę się skręca. W pewnej perspektywie czasu może zacząć zrywać łączność ze wzgledu na zużycie. Poza tym wibracje też nie zawsze są tak subtelne, jak można by oczekiwać w tej klasie sprzętu – momentami są zbyt intensywne i potrafią wybijać z rytmu podczas intensywnej rozgrywki. Nie każdemu też przypadnie do gustu bardziej kompaktowy kształt urządzenia. Osoby z większymi dłońmi mogą odczuwać pewien dyskomfort.

Na szczęście są to drobiazgi, które nie psują obrazu całości – bo w praktyce to naprawdę sprzęt, którego aż chce się używać na co dzień.

Kompatybilność i personalizacja

Pod względem kompatybilności Razer Wolverine V3 Tournament Edition wypada naprawdę dobrze. Pad współpracuje bez żadnych problemów z komputerami PC oraz konsolami Xbox Series X|S, więc jeśli grasz na obu platformach, nie musisz sięgać po różne kontrolery. Wystarczy przepiąć kabel i gotowe – system od razu rozpoznaje urządzenie. Nie ma tu żadnych kombinacji z konfiguracją czy dodatkowymi sterownikami. To duży plus, bo nie każdy przewodowy pad potrafi działać tak bezproblemowo od pierwszego podłączenia.

Prawdziwa zabawa zaczyna się jednak w momencie skorzystania z oprogramowania Razer Synapse 4. To tam można dostosować dosłownie wszystko – od czułości analogów, przez mapowanie przycisków, po profile pod konkretne gry. Każdy z sześciu dodatkowych przycisków można zaprogramować według własnych potrzeb, a konfiguracje da się zapisać w pamięci kontrolera. Cały system personalizacji sprawia, że Wolverine V3 Tournament Edition nie jest tylko „kolejnym padem”, ale narzędziem, które można przystosować dokładnie pod siebie – i to w sposób naprawdę prosty i przyjemny.

A może modele od konkurencji?

Na rynku nie brakuje solidnych kontrolerów, które mogą stanowić alternatywę dla Wolverine V3 Tournament Edition, a jednym z ciekawszych jest Nacon Revolution X. To pad, który zdobył uznanie graczy za dobre wyważenie i szerokie możliwości konfiguracji, ale trzeba przyznać – w bezpośrednim starciu z Razerem widać różnicę w precyzji. Wolverine V3 działa bardziej „instynktownie” – szybciej reaguje, ma ostrzejszy klik i lepiej przekłada ruch dłoni na realne akcje w grze. Revolution X jest za to „spokojniejszy” – świetny do gier sportowych czy przygodowych, ale w esporcie nie daje takiego pozytywnego „kopa”. Razer sprawia wrażenie bardziej agresywnego, wręcz zbudowanego pod gracza, który lubi pełną kontrolę.

Z kolei Victrix Gambit to zupełnie inna historia – to pad, który imponuje wyglądem i możliwościami dostosowania. Ma swój styl, bardzo gamingowy, wręcz turniejowy, ale w praktyce potrafi być trochę zbyt lekki i nieco „plastikowy” w dotyku. Wolverine V3 daje lepsze wrażenie solidności – czujesz, że trzymasz sprzęt, który wytrzyma naprawdę intensywne sesje. Victrix może się podobać osobom, które lubią eksperymentować z konfiguracją i wyglądem, ale pod względem stabilności i szybkości reakcji to Razer wychodzi na prowadzenie. W codziennym użytkowaniu to po prostu sprzęt, który działa tak, jak oczekujesz – bez niespodzianek.

Czytaj też: Razer Kishi V3 – mobilna rewolucja w gamingu stała się faktem

Dlaczego warto kupić Razer Wolverine V3 Tournament Edition?

Trzeba przyznać, że Razer Wolverine V3 Tournament Edition to pad, który ma w sobie naprawdę sporo zalet – jest szybki, precyzyjny i świetnie leży w dłoniach. Reakcja przycisków to czysta przyjemność, a ergonomia sprawia, że nawet długie sesje nie męczą. Do tego dochodzi solidne wykonanie i świetna jakość materiałów, które dają wrażenie obcowania ze sprzętem z wyższej półki. Z drugiej strony, przewód mógłby być bardziej elastyczny, a wibracje – delikatniejsze. Nie każdemu też spodoba się kompaktowy kształt, który przy większych dłoniach bywa mniej wygodny. Mimo to trudno nie uznać, że to jeden z tych padów, które po prostu chce się mieć – bo łączy w sobie szybkość, niezawodność i ten charakterystyczny, „turniejowy” pazur Razera.

Cena: 469 zł

Grafika tytułowa: Razer