Nie tylko Elden Ring: Shadow of the Erdtree – 5 gier, w których z frustracji zjesz swoje buty

Elden Ring wraca właśnie na usta graczy za sprawą długo wyczekiwanego dodatku. Shadow of the Erdtree z pewnością będzie niemałym wyzwaniem, szczególnie, że dostępu do zawartości tego rozszerzenia broni dwóch bossów… których większość posiadaczy gry dotąd nie pokonała. Trudne gry nie kończą się jednak na Elden Ring. Dla miłośników samobiczowania i rzucania padami po ścianach, ale też ogromnej satysfakcji z każdego najmniejszego sukcesu, przygotowaliśmy zestawienie 5 gier, które potrafią doprowadzić do szewskiej pasji.

I znów branża gier żyje tylko jedną produkcją. Nie żeby dotąd tego nie było – wszak dzieje się tak z niemal z każdą naprawdę dużą premierą. Tak było z Diablo IV, tak było i z Call of Duty: Modern Warfare 3  i Starfield. I nieważne, że wszystkie te produkcje mierzyły się później z mniejszą bądź większą krytyką. Szum medialny zrobił swoje. No bo czy jest ktoś kto choćby o tych tytułach nie słyszał?

Z Elden Ring jest podobnie, choć nie da się ukryć, że ten tytuł przez ostatnie 2 lata urósł do miana niemalże legendy pośród soulslike’ów. Czy słusznie? Pewnie tak, patrząc choćby na niesamowity klimat tej produkcji, ogólny design i to z jakim namaszczeniem twórcy z FromSoftware podeszli do projektów poszczególnych bossów. Jeśli jednak ktoś myśli, że Elden Ring to szczytowe osiągnięcie pośród gier rzucających nam wyzwanie i tytuł, którego poziom trudności wywołuje płacz i zgrzytanie zębów to czujemy się w obowiązku wyprowadzić takie osoby z błędu.

Elden Ring: Shadow of the Erdtree

Trudne gry dla kochających duże wyzwania

Trudnych gier obecnie nie brakuje – ot, pokłosie sukcesu serii Dark Souls. Zdarzają się jednak pośród nich i takie, w których z frustracji poziomem stawianych przed nami wyzwań można pogryźć nie tylko kontroler, ale i komputer czy konsolę. I żeby nie było – to nie są złe gry. No bo czy ktoś nazwałby tak Sekiro: Shadows Die Twice? Mówcie co chcecie, ale to właśnie ta produkcja dzierży, i to nie tylko dla nas, tytuł najtrudniejszego souslike’a od FromSoftware.

Ale oczywiście „trudny” nie musi od razu oznaczać wyłącznie kolejnego klona „Dark Soulsów i spółki”. Moda na naprawdę wymagające gry trwa obecnie w najlepsze sięgając już daleko poza typowe RPG akcji. I piątkę takich właśnie trudnych, różnych gatunkowo tytułów ostatnich lat przedstawiamy Wam poniżej. Jeśli więc przejście Elden Ring było dla Was kaszką z mleczkiem, a dodatek Shadow of the Erdtree jawi się jako spokojny spacerek po parku, spróbujcie którejś z poniższych gier. Wierzcie lub nie, ale każda z nich potrafi nieźle sponiewierać.

Morze łez, frustracji i niesamowitej satysfakcji, czyli Sekiro: Shadows Die Twice

Darkest Dungeon 2

Pierwsze Darkest Dungeon z 2016 roku potężnie nas wymęczyło. Ten turowy erpeg utrzymany w wyjątkowo mrocznych klimatach fantasy miał na siebie świetny pomysł. Niby klasyk – drużyna prowadzonych przez nas śmiałków raz za razem schodzi do lochów, by oczyścić je z wszelkiego plugastwa. Walczyliśmy tu jednak nie tylko z potworami, ale i narastającym stresem naszych bohaterów i ich psychicznym wycieńczeniem. A że śmierć postaci była tu ostateczna to i nerwy graczy napięte były do granic możliwości, bo i gra z nami się nie cackała, tylko waliła z grubej rury.

Darkest Dungeon 2 idzie w tym jeszcze dalej dorzucając do znanych już rozwiązań (i turowego systemu walki) kilka sporych nowości. Teraz to już nie zapuszczanie się do lochów, a podróż dyliżansem przez mroczny, postapokaliptyczny świat, w którym każda nasza decyzja ma znaczenie. Do tego bardzo istotne stały się relację między członkami drużyny – wystarczy, że ktoś do kogoś będzie miał pretensje i już „zabawa” mocno się komplikuje dostarczając nam kolejnych siwych włosów na głowie. Innymi słowy, nawet jak na roguelike’a poziom trudności Darkest Dungeon 2 jest wyjątkowo wysoki. Ba, momentami potrafi ocierać się wręcz o frustracje.

Aliens: Dark Descent

Z czym kojarzy się Wam Obcy? Jeśli z gęstym, mrocznym klimatem, grozą i uczuciem narastającego przerażenia to grając w Aliens: Dark Descent będziecie zachwyceni. O ile oczywiście wytrzymacie dłużej niż 30 minut, bo ten gatunkowy miszmasz potrafi nieprzyjemnie zaskoczyć wyśrubowanym poziomem trudności. Pod płaszczykiem klimatycznego, taktycznego erpega dostajemy tu bowiem wymagające niezłego kombinowania połączenie strategii czasu rzeczywistego, survivalu, skradanki i zarządzania zasobami.

Twórcy Aliens: Dark Descent zaczerpnęli co nieco także ze wspomnianego już wyżej Darkest Dungeon, bo nie dość, że nasi Marines, otoczeni przez przeważające liczebnie Ksenomorfy potrafią się stresować (co wpływa na ich efektywność), to jeszcze śmierć każdego żołnierza oznacza jego definitywną utratę. Dodajcie do tego brak możliwości szybkiego zapisu (gra „sejwuje” się automatycznie w konkretnych punktach) oraz wymagającą rozgrywkę już na poziomie „easy” i już macie kolejnego kandydata na grę, która spędzi Wam sen z powiek i odbije się na żywotności Waszych myszek i gamepadów.

Cuphead

Jeśli gra wygląda jak film rysunkowy dla dzieci to chyba nie może być trudna, prawda? A nie, bo może! I to jeszcze jak! Nie dajcie się zwieść pozorom – Cuphead tylko tak niewinnie wygląda. Ta wzorowana na słynnych kreskówkach Walta Disneya zręcznościowa platformówka to gra dla prawdziwych hardcore’owców, która niejednego nieświadomego gracza doprowadziła do rozpaczy.

Jak to możliwe, zapytacie? Ano twórcy tej wyjątkowej produkcji postarali się, by strzelankowo-zręcznościowej formule towarzyszyły wymagające, kilkuetapowe potyczki z różnymi arcyciekawymi bossami. I każda taka walka wymaga od nas nie tylko niemałego refleksu czy gibkich palców, ale też błyskawicznego ogarnięcia jej zasad. W przeciwnym wypadku fruwające w powietrzu gamepady i rwanie włosów z głowy mamy tu jak w banku.

Blasphemous 2

Z pozoru to nic nowego – soulslike’i 2D obecne są przecież w świecie elektronicznej rozrywki od dobrych kliku lat. No bo czy ktoś nie słyszał o takich perełkach jak choćby Salt and Sanctuary czy Hollow Knight? Wiem, co teraz sobie myślicie – skoro mamy w tym gatunku tak znane hity czemu w naszym zestawieniu wylądował niszowy Blasphemous 2?

No cóż, mimo mocnych akcentów metroidvanii mamy tu soulsy w czystej postaci – z mocno zręcznościową, bardzo wymagającą walką, odnawiającymi się przeciwnikami i bossami, którzy potrafią doprowadzić do szewskiej pasji. Tak, poziom trudności w tej mocno unikalnej i klimatycznej grze jest wysoki. Do tego rośnie tak nieprzewidywalnie, że dla niektórych amatorów wymagającej rozgrywki może to być jak zderzenie z betonową ścianą. Czujcie się więc ostrzeżeni!

Lies of P

W zasadzie to jedyny “typowy” soulslike w naszym zestawieniu. Ba, można wręcz powiedzieć, że nieomal wzorcowy, bo twórcy Lies of P tak mocno zapatrzyli się w legendę tego gatunku – kultowego Bloodborne’a, że podobieństw jest tu aż nadto. Na szczęście, za sprawą nietypowej fabuły i niektórych mechanik udało im się stworzyć coś faktycznie unikalnego. Co najważniejsze jednak ten tytuł potrafi mocno zaskoczyć, jeśli chodzi o poziom trudności. Z początku nic nie zwiastuje bowiem tego jak mocno Lies of P da nam popalić.

Najwyraźniej twórcy uznali, że pierwsza połowa gry idealnie nadaje się na samouczek. Wraz z odkryciem drugiego dna całej opowieści sytuacja znacznie się tu bowiem komplikuje. Nagle bossowie, do tej pory raczej łatwi do pokonania, kończą z taryfą ulgową co rusz dając nam srogiego łupnia. Jeśli nie przeraża Was zatem wizja wycierania Wami podłogi przez wrogów, a do tego lubicie ponadprzeciętne wyzwania to Lies of P to tytuł, który jest w stanie dostarczyć Wam niemałą ilość satysfakcji. A przy tym to naprawdę udana i arcyciekawa produkcja.

A jakie naprawdę trudne gry Wy polecacie?

Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że 5 tytułów, choćby nie wiem jak świetnych, nie wyczerpuje tematu trudnych gier. Dlatego gorąco zachęcamy do komentowania i zgłaszania Waszych propozycji gier, które na równi nas frustrują wyśrubowanym poziomem trudności i sprawiają niemałą satysfakcję z każdego, nawet z pozoru najmniejszego sukcesu.

Grafika tytułowa: Namco Bandai Games