Telewizja odchodzi do lamusa? Czy skończy jak magnetowidy?

Telewizja odchodzi do lamusa? Czy skończy jak magnetowidy i odtwarzacze płyt CD?

Gdy wchodziliśmy w XXI wiek, pozycja telewizji była niezachwiana i chyba nikt nie spodziewał się, że wystarczą tylko dwie dekady, by potężnie zatrząść medium, które – jak się wydawało – jest nie do ruszenia. Czy tradycyjna telewizja jest już u schyłku?

1928 – 2020?

Wynalazek, który pochłonął nas bez reszty, niebawem będzie obchodził swoje setne urodziny. Patrząc na zmieniające się na rynku nastroje, zaczynam wątpić, że poczciwy jubilat dożyje swojego święta w dobrym zdrowiu. Jasne, wciąż będzie miał ogromne pokłady zaufania społecznego i będzie bardzo wpływowym medium, jednak wiele wskazuje na to, że telewizja w swoim obecnym kształcie swoje najlepsze lata ma za sobą.

Aby dobrze zrozumieć genezę problemu, z jakim właśnie zmaga się grono osób skupione wokół niej, trzeba cofnąć się w czasie do dekady, która trwała gdzieś między rokiem 1985 a 1995. Słowo klucz to milenialsi. Pierwsze pokolenie, które dorastało w erze intensywnej, zmieniającej się niemal co rok, epoce cyfrowej. 

Jako reprezentant tego pokolenia, pamiętam wszystkie te wielkie rewolucje, jakie zmieniały i moje życie. Pierwsze – jeszcze „wdzwaniane” – połączenia z internetem, telefony komórkowe, które następnie wygryzły smartfony czy pierwsze szeroko dostępne komputery i konsole do gier.

Świat mojego pokolenia kurczył się bardzo szybko. Kiedyś, by móc posłuchać ulubionego albumu, trzeba było nosić ze sobą walkmana, później discmana. Nie minęło więcej niż kilka lat, a wszystkie ulubione piosenki mieściły się już na urządzeniu niewiele większym od zapalniczki. Kolejne przykłady można mnożyć.

Świat dla osób, które lubią mieć wpływ na otoczenie

Trwająca era cyfryzacji wprowadziła jeszcze jedną ciekawą innowację. Wydaje mi się, że to właśnie ta nowość sprawiła, że osobom starszym – obecnym 50 latkom – tak trudno było znaleźć dla siebie miejsce w sieci, gdy ta dopiero wchodziła do Polski na szeroką skalę. Chodzi o bardzo duży wybór w niemal każdej dziedzinie życia.

Telewizja – a zwłaszcza ta, która funkcjonowała w Polsce Ludowej – dawała bardzo ograniczone możliwości wyboru. Telewizja komercyjna nieco go poszerzyła, jednak prawdziwy wolny wybór od zawsze był domeną internetu. Nie chcesz oglądać jakiegoś filmu na YouTube czy na platformie VOD? No to przełącz. Masz parę tysięcy alternatyw. 

Ten sam przykład dotyczy mediów społecznościowych. W społeczeństwie tradycyjnym trudno się od kogoś w pełni odseparować. W internecie gdy ktoś nas drażnił, od razu mogliśmy go zbanować lub usunąć z listy kontaktów. Paradoksalnie, te wszystkie rzeczy wpłynęły na obecne pokolenie osób, które teraz wychowują dzieci, a więc i nowe pokolenie odbiorców.

Telewizja się zmienia, ale niezbyt szybko

Zanim pomyślicie, że wieszczę tutaj upadek telewizji, a sam pewnie siedzę przykuty do ekranu i trudno mi się od niego oderwać, muszę Was rozczarować. W moim domu telewizor to narzędzie do oglądania VOD. Tylko i wyłącznie.

Już jakiś czas temu zgodziliśmy się z żoną, że tradycyjna wersja tego medium nie oferuje nam zbyt wiele. Nie powiem, jako fan Liverpoolu od ponad dwóch dekad, chciałem zachować dostęp do spotkań mojego ulubionego klubu. Jeszcze rok temu oznaczało to konieczność wykupienia pakietu sportowego u dostawcy sieci.

Na szczęście, coraz więcej przedsiębiorstw zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że idzie nowe. Od kilku miesięcy – za niezbyt wygórowaną opłatą – mogę oglądać stację, która nadaje mecze Liverpoolu przez internet. To świetne, a zarazem bardzo wygodne rozwiązanie, z którego na dodatek mogę zrezygnować w każdej chwili. 

Kolejny przykład to premiery filmowe. Wiele usług dostępnych w Polsce zaczyna eksperymentalnie udostępniać nowe odcinki swoich seriali najpierw w sieci. Praktyką staje się równoczesne udostępnienie odcinka w tradycyjnej telewizji i w internecie. 

Firmy, które tworzą media, do których mamy w Polsce dostęp, widzą ten trend. Muszą też pamiętać o losie papierowych czasopism, które już kilka lat temu musiały dopasować się do nowych realiów. Gazety wciąż można kupić, to fakt. Trudno jednak nie dostrzec, że rynek subskrypcji i abonamentów sieciowych ma się bardzo dobrze i zapewne odpowiada za sporą część przychodów, jaką generują tradycyjne „gazety papierowe”. 

Muzeum technologii jest pełne świetnych rozwiązań

Trudno nie docenić ogromnej roli telewizji w rozwoju ludzkości. Pierwsze kroki Neila Armstronga na księżycu mogliśmy podziwiać właśnie dzięki tej technologii. Był to przełom, który dość dobrze pokazał, jak bardzo zmienia się świat i obieg informacji w nim.

Medium miało – i nadal ma – inną przewagę nad starszymi kolegami: radiem i gazetami. Jako pierwsze angażowało tak dużą ilość zmysłów w tym samym czasie. Pozwoliło to na o wiele lepsze przykucie uwagi odbiorcy i skupienie jego całej uwagi na audycji lub reklamie. 

Mimo tego, że idea z założenia jest cudowna, to bez chwili zawahania się można wskazać wiele równie ciekawych pomysłów, które dzisiaj oglądamy w muzeach techniki. Przenośne odtwarzacze płyt CD, stare generacje konsol, a nawet tradycyjne książki to ofiary szerokopasmowego dostępu do sieci, streamingu i naturalnej ewolucji.

Nic nie wskazuje na to, aby technologia, która debiutowała w 1928 roku, miała być wyjątkiem. Oczywiście, w ciągu najbliższych kilku dekad telewizja raczej nie zniknie. Można raczej założyć, że płynnie ewoluuje. Firmy, które ją współtworzą, są zbyt zdeterminowane i zbyt bogate, by z dnia na dzień uśmiercić ten model przekazu i w pełni przejść do sieci.

Jak długo będzie istniał popyt, tak długo będzie podaż. Zatem, gdy ostatni człowiek będzie miał w dłoni leciwego pilota do starego telewizora, to najpewniej będzie umieć znaleźć w nim jakiś program. Może publicystyczny, może film lub serial, a może będzie to już tylko jeden wielki blok reklamowy. Trudno powiedzieć.

Telewizja powoli staje się memem?

Nie wiem jak Wy, ale ja już od pewnego czasu nie potrafię znaleźć dla siebie sensownego programu, który przekonałby mnie do tego, żeby wybrać to medium, a nie internet. Publicystyka? Można nad tym długo dyskutować, ale nie zaryzykuję. Szkoda mojego zdrowia i nerwów. 

Seriale? Te same albo lepsze propozycje mam w sieci na platformach VOD. Od czasu, gdy mogę kibicować Liverpoolowi, oglądając mecze przez sieć za miesięczną opłatą, ostatni argument upadł. A z reklam o pewnych chorobach i bardzo typowych dolegliwościach „do kolacji” krążą legendy, które milenialsów śmieszą. A jeśli coś nas śmieszy, to jest słabe, czyli niewarte naszej uwagi i pieniędzy.

Oczywiście, sieć też jest pełna śmieciowych treści. Kto wie, może nawet dla części z Was będzie nią ten felieton. Tutaj jednak macie bardzo prosty wybór: możecie wyłączyć Conowego.pl. Jeśli jednak zostaniecie, to macie gwarancję, że w najciekawszym momencie naszej recenzji czy artykułu, nie uruchomi się Wam długi blok reklamowy. Wybór. Może i nie idealny, ale jednak wybór. 

Kanał w telewizorze też można zmienić, to fakt. Mimo wszystko zakładam jednak, że zgodzicie się ze mną w tym, że w tradycyjnym medium, gdzie jesteśmy tylko odbiorcami, a wejście w głębszą interakcję jest dość trudne, ucieczka od reklam i dopasowanie programu idealnie pod siebie, jest o wiele trudniejsza, prawda?

A Wy jak uważacie? Telewizja ma jeszcze przed sobą dobre lata? A może i Wy należycie do pokolenia, które odpuściło tradycyjne media i w pełni skupia się na sieci, personalizując treści pod siebie? Dajcie nam znać w komentarzach 🙂