Szefowie koncernów samochodowych krytykują szybkie zmiany
Szef BMW Oliver Zipse, podczas wizyty w UA wyraził pogląd, że zakaz rejestracji samochodów spalinowych spowoduje, że staną się one nieosiągalne dla wielu nabywców. To, z kolei będzie miało bardzo niebezpieczne konsekwencje.
Podobne zdanie już wcześniej wyrazili szef Renault Luca de Meo oraz prezes koncernu Stellantis Carlos Tavares.
Prezes niemieckiego BMW odwiedził Karolinę Południową w związku z inwestycjami w elektromobilność. Firma chce zainwestować w Stanach niemal dwa miliardy dolarów. Zipse ostrzegał Stany przed wprowadzeniem zdecydowanego zakazu rejestracji samochodów spalinowych.
Zdaniem szefa BMW szybkie przejście na auta elektryczne miałoby daleko idące skutki społeczne i polityczne. Zabrałoby dostęp do w miarę tanich aut mniej zamożnych klientów.
„Wolnemu narodowi oferujemy wybór, nie ograniczenia” – przekonywał.
Prezydent USA Joe Biden chce, by w 2030 roku połowa sprzedawanych w USA nowych aut wyposażona była w napęd elektryczny.
Jak dotąd w USA na wprowadzenie zakazu rejestracji aut spalinowych zdecydowały się wyłącznie władze Kalifornii. Tam, podobnie jak w Unii Europejskiej – datę graniczną określono rok 2035.
W kuluarach motoryzacyjnego salonu paryskiego, szef Renault de Meo przypomniał dziennikarzom, że osiem lat temu branża spodziewała się, że w perspektywie pięciu lat koszt wyprodukowania kilowatogodziny baterii spadnie o 100 dolarów. Nic takiego nie nastąpiło. Ceny kobaltu wzrosły w pół roku o 100 procent. Dziś aż 80 proc. ceny akumulatora stanowią ceny surowców.
Unijny zakaz ostro krytykował też ostatnio Carlos Tavares. Podobnie jak Zipse, prezes francuskiego przedsiębiorstwa zwrócił uwagę, że tak szybkie tempo przejścia na pojazdy elektryczne oznacza dla społeczeństwa gigantyczne konsekwencje.
Czytaj także: Niemiecka elektromobilność w cieniu kryzysu energetycznego