Rosjanie wyprzedzą Muska i Cruise’a i nagrają pierwszy film w kosmosie

Mimo sukcesu rosyjski przemysł kosmiczny jest już bladym odbiciem dawnej potęgi.

Po prywatnych wyprawach miliarderów, Jeffa Bezosa i Richarda Bransona, przyszła kolej na kolejną odsłonę współczesnych gwiezdnych wojen – tym razem jest to wyścig o tytuł pierwszego filmu nagranego w przestrzeni kosmicznej. Do rywalizacji stanęły, dość tradycyjnie, Stany Zjednoczone i Rosja. Amerykanie ogłosili prace nad projektem w ubiegłym roku – aktorem, którego zobaczymy w kosmicznej scenerii ma być Tom Cruise, reżyserem – Doug Liman, twórca „Na skraju jutra”, a za realizacją filmu mają stać m.in. NASA i SpaceX Elona Muska.

Wygląda jednak na to, że Rosjanie po raz kolejny będą dzierżyć palmę pierwszeństwa (tak jak m.in. w przypadku pierwszego człowieka czy satelity w kosmosie), bo z kosmodromu w Kazachstanie wysłali na Międzynarodową Stację Kosmiczną aktorkę Yulię Peresild i reżysera Klima Szypienkę.  Spędzą oni 12 dni w kosmosie, wraz z rosyjską załogą stacji, której członkowie mają odegrać niewielkie role w przygotowanym przez Szypienkę filmie.

Jak przypomina agencja AFP, mimo prawdopodobnego zwycięstwa w tej rywalizacji rosyjska pozycja w dzisiejszym przemyśle kosmicznym jest marginalna – do czego przyczyniły się skandale korupcyjne, nieudane starty, a także priorytetowe traktowanie wydatków na cele militarne w czasie panowania Władimira Putina. Jednocześnie rosną także ambicje innych krajów, na czele z Chinami. Na dodatek wysłanie astronautów na MSS przez SpaceX w ubiegłym roku przełamało dotychczasowy monopol Rosjan, dlatego Elon Musk nie musi czuć goryczy porażki w związku z kręconym właśnie w przestrzeni kosmicznej filmem.