NASA śledziła kometę SWAN. Przy okazji pobiła rekord nagrania
NASA fotografowała kometę C/2025 R2 (SWAN) co cztery minuty przez prawie 40 dni, co oznacza najdłuższy czas śledzenia jakiejkolwiek komety z taką częstotliwością.
Nie tyle sama kometa, co sposób jej obserwacji stał się prawdziwą sensacją. Przez niemal 40 dni sonda NASA rejestrowała kometę C/2025 R2 (SWAN) co cztery minuty, tworząc najdłuższy w historii niemal ciągły zapis ruchu komety z tak wysoką częstotliwością. To bezprecedensowy „film” z życia komety w czasie rzeczywistym, który otwiera nowe możliwości badania wiatru słonecznego i ewolucji ogonów kometarnych.
Za niezwykły timelapse odpowiada misja PUNCH, której zadaniem jest badanie zewnętrznych warstw atmosfery Słońca i przestrzeni międzyplanetarnej. Tym razem instrumenty skierowano nie tylko na koronę słoneczną, ale także na wędrującą przez wewnętrzny Układ Słoneczny kometę. Efekt: prawie sześć tygodni zdjęć wykonywanych co cztery minuty – skala monitoringu, jakiej wcześniej nie stosowano wobec żadnej komety.
Wcześniej podobne obiekty fotografowano zwykle raz dziennie lub nawet rzadziej. Tu różnica jest dramatyczna: naukowcy mogą śledzić drobne zmiany kształtu ogona niemal klatka po klatce i obserwować, jak wiatr słoneczny modeluje plazmę i pył w czasie rzeczywistym.
Kometa C/2025 R2 (SWAN) została po raz pierwszy dostrzeżona we wrześniu przez ukraińskiego miłośnika astronomii Władimira Bezugłego, który analizował publiczne obrazy z obserwatorium SOHO – wspólnego projektu NASA i ESA monitorującego Słońce. Zaledwie dobę po odkryciu obiekt minął punkt peryhelium, zbliżając się do Słońca na około 75 milionów kilometrów.
Już pierwsze obserwacje pokazały charakterystyczną, niebiesko-zieloną otoczkę, powstającą, gdy lód w jądrze komety gwałtownie odparowuje pod wpływem promieniowania słonecznego. Uwolniony gaz i pył zostały natychmiast „zdmuchnięte” w przeciwnym kierunku, formując jasny, dynamiczny ogon.
W połowie września śpiączka komety przybrała nietypowy, trójkątny kształt przypominający młot. Astronomowie wiążą takie deformacje z możliwym rozpadem jądra – gdy obiekt pęka, wiele aktywnych fragmentów zaczyna jednocześnie wyrzucać gaz, rozciągając normalnie symetryczną chmurę wokół komety.
W tym samym fragmencie nieba pojawił się inny niezwykły gość: międzygwiezdny obiekt 3I/ATLAS, który na końcu sekwencji timelapse przemyka pod trajektorią SWAN. Co ciekawe, na nagraniu kometa wydaje się „cofać”. To złudzenie optyczne: w rzeczywistości to jej ogon jest stale wypychany w tym samym kierunku przez wiatr słoneczny, dzięki czemu zachowuje się jak naturalny wskaźnik warunków panujących w heliosferze.
Właśnie tu znaczenie 40-dniowego zapisu staje się kluczowe. Tak gęsty i długotrwały zestaw danych pozwala po raz pierwszy obserwować, jak zmiany w aktywności Słońca bezpośrednio i niemal natychmiast odciskają ślad w strukturze ogona komety. To realne narzędzie do badania tzw. pogody kosmicznej, która wpływa nie tylko na sondy i satelity, ale także na astronautów oraz infrastrukturę na Ziemi.
Pod koniec października kometa minęła Ziemię w odległości około 40 milionów kilometrów, osiągając jasność bliską granicy widoczności gołym okiem i stając się łatwym celem dla lornetek i niewielkich teleskopów.
Największą gwiazdą tej historii pozostaje jednak nie sama kometa, lecz rekordowy, 40-dniowy timelapse. To pierwszy raz, gdy ludzkość mogła obserwować zachowanie komety z taką ciągłością i precyzją – niemal tak, jakbyśmy oglądali kosmiczny film klatka po klatce.
Źródło: space.com
Czytaj też: ArianeGroup wykonała pierwszy lot rakiety SyLEx
Grafika tytułowa: Gerd Altmann / Pixabay

