Misja Hera zorganizowana przez ESA w połowie drogi do układu Didymos

Wystrzelona jesienią 2024 roku misja Hera to jeden z najciekawszych projektów Europejskiej Agencji Kosmicznej ostatnich lat. Sonda, która ma zbadać układ planetoid Didymos i jego mały księżyc Dimorphos, jest właśnie w połowie swojej długiej podróży. Jej głównym zadaniem będzie przyjrzenie się skutkom uderzenia amerykańskiej misji DART z 2022 roku – pierwszego w historii testu zmiany trajektorii asteroidy.

Pierwszy rok misji był naprawdę pracowity. Po udanym starcie Hera skierowała się w stronę Marsa, by w marcu 2025 roku wykonać manewr w jego pobliżu. Ten przelot nie tylko skorygował kurs sondy, ale też pozwolił inżynierom przetestować jej instrumenty w praktyce. Wkrótce potem rozpoczęto trening systemów obrazowania, dzięki którym Hera już w przyszłym roku ma zobaczyć Didymosa po raz pierwszy. Jak mówi Sylvain Lodiot z ESA, sonda okazała się wyjątkowo elastyczna i dobrze reagująca na polecenia z Ziemi. To ważne, bo w dalszej części misji czeka ją nie lada wyzwanie – nawigacja w trudnym, praktycznie nieznanym środowisku asteroidalnym.

Kluczową technologią na pokładzie Hery jest system autonomicznego przemieszczania się. To rozwiązanie, które pozwoli sondzie samodzielnie utrzymywać asteroidę w polu widzenia kamery, bez konieczności odbierania poleceń z Ziemi. ESA testowała ten system wspólnie z firmami OHB i GMV zarówno na Ziemi, jak i podczas lotu – przy starcie oraz przelocie obok Marsa. Testy były podobno najbardziej złożone w historii europejskich misji kosmicznych, ale zakończyły się sukcesem, co daje nadzieję, że podczas zbliżenia z Didymosem wszystko pójdzie zgodnie z planem.

Warto też wspomnieć, że Hera nie leci sama. Towarzyszą jej dwa małe CubeSaty – Milani i Juventas – które po dotarciu do celu zostaną rozmieszczone w pobliżu planetoid. Ich zadaniem będzie prowadzenie szczegółowych badań z bliska, co jest prawdziwym technologicznym wyzwaniem. Ze względu na znikomą grawitację nawet światło słoneczne może wpływać na ich trajektorię. Na Ziemi trwają przygotowania do obsługi tych mini-sond – specjalne centrum kontroli CubeSatów powstaje w belgijskim ośrodku ESA, a w projekt zaangażowane są też zespoły z Włoch, Luksemburga i Francji.

Obecnie Hera znajduje się po drugiej stronie Słońca i do końca października nie ma kontaktu z Ziemią. Potem rozpocznie się etap, w którym inżynierowie będą musieli zadbać o równowagę między temperaturą wewnętrznych systemów a ilością energii słonecznej docierającej do paneli. W planach są też testy komunikacji z antenami japońskiej agencji JAXA – to ważne, bo w przyszłości Japonia może wspierać przekaz danych między sondą a Ziemią. Kolejny kluczowy moment nastąpi w lutym 2026 roku, kiedy Hera wykona manewr przygotowujący ją do spotkania z Didymosem.

Źródło: ESA

Czytaj też: Astronomowie odkryli podejrzanie trudny do zobaczenia obiekt. Czy to czarna materia?

Grafika tytułowa: NASA Hubble Space Telescope / Unsplash