Naukowcy mogą właśnie odkryć „ciemne karły” – tajemnicze gwiazdy zasilane ciemną materią!

Zespół naukowców pod kierownictwem dr Djuny Croon z Durham University przedstawił fascynującą hipotezę, która może odmienić nasze rozumienie kosmosu. Badacze z Wielkiej Brytanii, Hawajów i Liverpoolu wskazują na możliwość istnienia nowego typu obiektów astronomicznych, które ukrywają się w sercu Drogi Mlecznej. Te tajemnicze byty, nazwane „ciemnymi karłami”, mogą być nie tylko nową klasą gwiazd, ale także unikalnym tropem w poszukiwaniach ciemnej materii – niewidzialnego składnika, który według szacunków stanowi nawet 85% materii we wszechświecie.

W odróżnieniu od znanych nam gwiazd, które świecą dzięki syntezie jądrowej, ciemne karły czerpałyby energię z procesu anihilacji cząstek ciemnej materii. Zdaniem badaczy, takie zjawisko mogłoby występować w brązowych karłach – małych i słabo świecących obiektach, które nie osiągnęły masy wystarczającej do pełnoprawnego zapłonu jądrowego. Jeśli cząstki ciemnej materii zostałyby wchłonięte przez te ciała, mogłyby wewnętrznie się unicestwiać, emitując przy tym stabilną energię przez miliardy lat.

To właśnie ta nietypowa forma zasilania mogłaby sprawić, że ciemne karły świeciłyby niemal wiecznie. Co więcej, ich obecność miałaby największe szanse w centrum galaktyki, gdzie zagęszczenie ciemnej materii teoretycznie osiąga maksimum. Oznacza to, że te zagadkowe obiekty mogą już istnieć, skryte w gęstwinie Drogi Mlecznej, czekając na moment, kiedy ludzkie technologie będą wystarczająco zaawansowane, by je wykryć.

Kluczem do rozpoznania ciemnych karłów może być lit – pierwiastek, który w typowych gwiazdach szybko ulega zniszczeniu. W przypadku ciemnych karłów powinien jednak pozostać nietknięty, stanowiąc swoisty chemiczny odcisk palca. Jeśli teleskopy przyszłości, jak Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, wykryją obecność litu w miejscach, gdzie teoretycznie nie powinno go być, może to być przełomowy dowód na istnienie tych egzotycznych obiektów.

Choć koncepcja ciemnych karłów pozostaje w sferze teorii, jej potwierdzenie miałoby gigantyczne znaczenie dla astrofizyki. Znalezienie jednego takiego obiektu mogłoby nie tylko potwierdzić nieznaną dotąd klasę gwiazd, ale także po raz pierwszy dać naukowe potwierdzenie istnienia ciemnej materii. To krok, który przybliżyłby ludzkość do odpowiedzi na jedno z największych pytań współczesnej nauki – z czego naprawdę zbudowany jest nasz wszechświat?

Źródło: Durham University

Czytaj też: Robot kroczący zamiast łazika? ESA testuje Olympusa w warunkach mikrograwitacji!

Grafika tytułowa: Timon Reinhard / Pexels