Nowy sposób na przewidywanie trzęsień ziemi?

Pod kierunkiem badaczy Instytutu Fizyki Jądrowej Polskiej Akademii Nauk w Krakowie międzynarodowy zespół naukowców napisał w najnowszym numerze czasopisma „Journal of Atmospheric and Solar-Terrestrial Physics” ciekawą korelację między trzęsieniami ziemi, a promieniowaniem kosmicznym.

Odkycie może potencjalnie pomóc w przewidywaniu trzęsień ziemii, których skutki mogą prowadzić do wielu ofiar śmiertelnych. Korelacja wykazuje także właściwości okresowe wymykające się jednoznacznej fizycznej interpretacji.

Na pierwszy rzut oka pomysł o istnieniu powiązania między trzęsieniami ziemi a promieniowaniem kosmicznym, w pierwotnej postaci docierającym do nas głównie ze strony Słońca oraz z głębi Wszechświata, może się wydawać dziwny. Jego podstawy fizyczne są jednak w pełni racjonalne – podkreśla dr hab. Piotr Homola (IFJ PAN i AstroCeNT CAMK PAN), koordynator CREDO.

W skrócie chodzi o to że w ciekłym jądrze naszej planety płyną prądy wirowe, odpowiedzialne za generowanie ziemskiego pola magnetycznego. Ono odchyla tory naładowanych cząstek pierwotnego promieniowania kosmicznego.

Gdyby więc duże trzęsienia ziemi wiązały się z zaburzeniami przepływów materii napędzających ziemskie dynamo, to zaburzenia te zmieniałyby pole magnetyczne, co z kolei wpływałoby na tory cząstek pierwotnego promieniowania kosmicznego w sposób zależny od dynamiki zaburzeń we wnętrzu naszej planety. W rezultacie detektory naziemne powinny zauważyć pewne zmiany w liczbach rejestrowanych cząstek wtórnego promieniowania kosmicznego – czytamy na portal rmf24.pl.

Niestety okazuje się, że korelacje między zmianami natężenia promieniowania kosmicznego a trzęsieniami ziemi nie są widoczne w analizach dotyczących konkretnych lokalizacji. To może oznaczać, że w zmianach natężenia promieniowania kosmicznego widać zjawisko, któremu nasza planeta ulega jako całość.

W świecie nauki przyjmuje się, że o odkryciu można mówić wtedy, gdy poziom statystycznej ufności potwierdzających je danych sięga pięciu sigma, czyli odchyleń standardowych. My dla zaobserwowanej korelacji otrzymaliśmy więcej niż sześć sigma. To oznacza, że szansa iż  korelacja jest dziełem przypadku jest mniejsza niż jedna na miliard. Mamy zatem bardzo dobre podstawy statystyczne by twierdzić, że odkryliśmy rzeczywiście istniejące zjawisko. Pytanie tylko, czy na pewno takie, którego się spodziewaliśmy? – zastanawia się dr Homola.

Globalny charakter zaobserwowanego zjawiska a takżę pietnastodniowe wyprzedzenie aktywności sejsmicznej, widoczne w promieniowaniu kosmicznym, to niejedyne ciekawe zagadki związane z odkryciem. Dużym zaskoczeniem jest wielkoskalowa cykliczność korelacji – zjawisko, którego nikt się nie oczekiwał.

Czytaj też: Misja BepiColombo to nowa wiedza na temat Merkurego!

Niezależnie od źródła obserwowanych cykliczności, na tym etapie badań najważniejszy jest fakt, że wykazaliśmy powiązanie między promieniowaniem kosmicznym rejestrowanym przy powierzchni naszej planety a jej sejsmiką – i jeśli czegoś możemy być pewni to tego, że nasza obserwacja wskazuje na zupełnie nowe, ekscytujące możliwości badawcze – podsumowuje dr Homola.

Źródło: rmf24.pl, Mat. Pras. IFJ PAN.

Grafika tytułowa: NASA / Unsplash