Wojny winylowe: nowa płyta Adele opóźni premiery innych wydawców
Giganci tłoczą rekordowe nakłady, a mniejsi wydawcy muszą poczekać nawet do 2023 roku.
Dla obserwatorów rynku muzycznego to żadna nowość, ale sprzedaż płyt winylowych od co najmniej dekady konsekwentnie rośnie. Serwisy streamingowe nie zaszkodziły temu formatowi – tylko w Stanach Zjednoczonych w pierwszej połowie roku sprzedało się o 94% winyli niż rok wcześniej. Po raz pierwszy od lat 80. czarne płyty przyniosły więcej zysków niż CD. Taka popularność przekłada się na powszechne w dzisiejszej gospodarce konsekwencje – tłocznie są zarezerwowane z wyprzedzeniem, brakuje surowców i rąk do pracy, a płyty trafiają do słuchaczy z opóźnieniem. Okazuje się, że lista głównych winowajców takiego stanu rzeczy jest dosyć krótka.
Czytaj też: W tym roku Boże Narodzenie będzie szczególnym wyzwaniem dla branży logistycznej
W ubiegłym tygodniu ujawniono informację, że nowy album Adele, który ma ukazać się za tydzień, doczeka się imponującego winylowego nakładu – przed świętami do fanów artystki na całym świecie powinno trafić nawet pół miliona takich płyt. Premiera “30” została zaplanowana z rozmachem i długim wyprzedzeniem – wg doniesień prasowych materiał został przekazany do tłoczni już w maju, co odbiega od standardów, w których wytwórnie panicznie boją się wcześniejszego wycieku materiału do internetu. To jednak nie wystarczyło szefom niezależnych labeli, którzy postanowili protestować przeciwko zawłaszczaniu rynku.
Egoizm zarzuca się także wydawcom Eda Sheerana czy Abby. Sam Sheeran opowiadał niedawno, że “na świecie są trzy fabryki produkujące płyty winylowe”, które zostały zarezerwowane przez Adele i o które walczyli też inni popularni artyści – jak Taylor Swift czy Coldplay. Dla nich najważniejsze to zdążyć z produkcją przed sezonem świątecznym – tymczasem artyści działający na mniejszą skalę już dziś ostrzegają, że na wytłoczenie płyt muszą czekać nawet do 2023 roku.