TOP 10 niekonwencjonalnych filmów, które przeszły bez większego echa
Prezentuję Wam moją subiektywną listę 10 najlepszych nietuzinkowych filmów, które zachwycają swoją formą lub zawartością, a które nie są produkcjami powszechnie znanymi, docenianymi lub nagradzanymi. Są to propozycje budzące często skrajne emocje u widzów – można je kochać lub nienawidzić, ale każdemu widzowi niemal na pewno zapadną w pamięć. Mam nadzieję, że będzie to pozytywne wspomnienie.
Standardowo do każdego filmu znalazłem zwiastun. Mam jednak gorącą prośbę: nie skreślajcie z miejsca filmów wyłącznie ze względu na ich trailery. To między innymi przez kiepskie zwiastuny wiele osób rezygnuje z oglądania dzieł, które potem okazują się ciekawe.
Zachęcam do dzielenia się w komentarzach innymi propozycjami filmów utrzymanych w podobnych klimacie. W końcu gusta są różne! Wielu z Was może uznać listę produkcji za dość oczywistą – pamiętajcie jednak, że nie każdy Polak jest zagorzałym kinomaniakiem. Pewne tytuły są doskonale znane… w bardzo wąskich kręgach. 🙂
1. Swiss army manOto zwycięzca Nagrody Reżyserskiej na tegorocznym festiwalu filmowym Sundance. Już sam zwiastun filmu prezentując fabułę wywołuje u widza niemały grymas zdziwienia i zaskoczenia. Zagubiony na odludziu, na malutkiej wysepce, mężczyzna o imieniu Hank (Paul Dano) znajduje wyrzucone na plażę zwłoki (Daniel Radcliffe). Nieboszczyk staje się ostatnią siłą napędową (dosłownie i w przenośni, serio) mężczyzny, który stopniowo odzyskuje wiarę w ocalenie, a także… zaczyna akceptować samego siebie. Film jest bardzo ciekawą alegorią i można go albo polubić, albo znienawidzić – ja zaliczam się do pierwszej grupy osób. Jedno jest pewne: film budzi skrajne emocje i jest doprawdy nietuzinkowy. Moją uwagę w utworze dodatkowo zwróciła doskonała muzyka, która w postaci soundtracku dostępna jest na Spotify. Film nie miał swojej premiery w polskich kinach. Bez problemu go jednak znajdziecie w sieci.
2. Początek (I origins)Nie oceniajcie tego filmu na podstawie trailera, który jest nudny, miałki i zniechęcający. Dzieło filmowe wyreżyserowane przez Mike’a Cahilla wygrało Nagrodę Specjalną na festiwalu filmowym Sundance w 2014 roku. Zauważacie już pewną prawidłowość? Tak: często zachwycają mnie filmy nagradzane właśnie na tym festiwalu. I Origins porusza tematykę związaną z reinkarnacją, odpowiadając historię biologa molekularnego, który u progu przełomu naukowego, podróżuje do Indii w poszukiwaniu dziewczyny, która może obalić lub potwierdzić jego teorię. Film za pośrednictwem różnych środków wyrazu roztacza wkoło siebie iście magiczną atmosferę. Wyjątkowo piękna jest tu muzyka, poruszający wątek romantyczny (naprawdę ładnie zaprezentowany) i intrygujące odniesienia do przeplatającego się przez cały film numeru 11.
3. The LobsterW bliżej nieokreślonej przyszłości samotni ludzie są aresztowani i przenoszeni do Hotelu, gdzie mają czterdzieści pięć dni na odnalezienie partnera. Gdy nie uda im się nikogo znaleźć zostają przemienieni w zwierzęta, na które polują inni goście tajemniczego przybytku. Nie jest to może film zupełnie niedoceniony (zgarnął dwie nagrody na festiwalu w Cannes, nagrodę BIFA oraz dwie nagrody Europejskiej Akademii Filmowej), ale na pewno w pewien sposób niszowy. Uwagę zwraca bardzo charakterystyczne, sztuczne zachowanie postaci w filmie, doskonale odgrywanych m.in. przez Colina Farrella oraz Rachel Weisz.
4. MarvellousOto brytyjski film nie tylko dla fanów piłki nożnej, który urzekł mnie swoją prostotą, bijącym od siebie ciepłem, pozytywnym, pięknym przesłaniem oraz tym, że… został oparty od początku do końca na faktach! Marvellous to opowieść o niezwykłym kibicu angielskiej drużyny Stoke City, imieniem Neil Baldwin. Swoją postawą życiową pokazywał innym jak, pomimo pewnych ograniczeń i negatywnego odbioru przez społeczeństwo, kroczyć przez życie z uśmiechem na ustach i być szczęśliwym. Jeżeli znajdujecie się obecnie w dołku i droga w życiu biegnie mocno pod górę, z pewnością powinniście obejrzeć tę produkcję. Mi swego czasu mocno pomogła.
5. Co robimy w ukryciu (What We Do in the Shadows)Oto dokumentalizowany film o życiu… wampirów. Stylizowana na reportaż produkcja przedstawia życie codzienne Viago, Deacona i Vladislava – wampirów żyjących w nowożytnych czasach. Dzieło ogląda się zaskakująco dobrze – jest to w końcu lekka komedia z elementami horroru i swoistej groteski, która nie epatuje na szczęście humorem niskich lotów. Znajdziemy tu mnóstwo odniesień do mitów związanych z tymi stworzeniami rodem z powieści z pogranicza fantasy i science-fiction, jednakże przedstawionych w sposób ciekawy i inteligentny.
6. HesherFilm Hesher to dzieło z 2010 roku, zupełnie pomijane przy okazji wszelkiego rodzaju konkursów filmowych. Otrzymał on zaledwie jedną nominację, w kategorii Główna Nagroda Jury w konkursie na najlepszy dramat na Festiwalu filmowym Sundance, a jakże. No i właśnie… film jest dramatem, choć znajdziemy w nim kilka komediowych elementów. Każdorazowo jednak będziemy się zastanawiać, czy… aby na pewno stosownym jest się śmiać w tym właśnie momencie? W roli wiodącej serwuje się nam tu postać tajemniczego Heshera (Joseph Gordon-Levitt) – aspołecznego wykrzywieńca, którego zachowanie stawia na głowie świat TJ’a – nastolatka, który nie otrząsnął się jeszcze po śmierci matki. Społecznie nieakceptowalne zachowania Heshera paradoksalnie… przywracają do normalności życie w rozbitej rodzinie chłopca. W filmie pojawia się także Natalie Portman w roli Nicole – obiektu westchnień TJa i zainteresowania Heshera.
PS to jeden z tych zwiastunów, które z miejsca zachęciły mnie do obejrzenia filmu.
7. Bogowie ulicy (End of Watch)Taylor (Jake Gyllenhaal) i Zavala (Michael Peña) – dwóch młodych policjantów, patroluje niespokojne ulice południowego Los Angeles. Podczas rutynowego patrolu wpadają na trop makabrycznej zbrodni. Stojący za nią gang narkotykowy wydaje na nich wyrok. Nie mogę się nadziwić, że tak świetnie poprowadzony i zagrany przez aktorów film przeszedł na świecie w zasadzie bez echa. Aktorzy grający główne role wspinają się na absolutne wyżyny swoich zdolności aktorskich, a sam scenariusz filmu jest niezwykle wciągający. Nie jest to może film w pełni nietuzinkowy, ale jest w nim pewien ciekawy element w postaci pokazywania części ujęć z perspektywy kamerek dokumentujących pracę policji.
8. LockeMieliśmy już film rozgrywający się niemal w całości w budce telefonicznej. Locke to film, którego akcja toczy się w całości w samochodzie. Ivan (Tom Hardy) opuszcza pracę na budowie w Birmingham i udaje się do Londynu. Podczas podróży samochodem prowadzi rozmowy telefoniczne, które diametralnie odmieniają jego życie. Przez cały czas trwania filmu na ekranie widzimy tylko jednego aktora. Myślicie, że taki film nie może trzymać w napięciu i być emocjonujący? Przekonajcie się o tym, ze jesteście w błędzie.
9. Czas na miłość (About Time)Oto film będący miksem komedii romantycznej, dramatu i filmu science-fiction. Samym wstępem zniechęciłem zapewne wielu z Was, zwłaszcza Panów – nie zniechęcajcie się jednak! To jeden z tych filmów, które warto moim zdaniem obejrzeć bez względu na Wasze uprzedzenia. Kończąc 21 lat Tim Lake (Domhnall Gleeson) odkrywa, że może podróżować w czasie. Jest jedno „ale”: Tim może podróżować wyłącznie do tych wydarzeń, które kiedyś już przeżył. Postanawia więc uczynić świat lepszym, znajdując sobie dziewczynę, której do tej pory znaleźć nie potrafił. Los wpycha go na na Mary (w tej roli urocza Rachel McAdams). Podczas seansu czeka na Was dobra gra aktorska, ciekawa fabuła i fabuła, która często zmusza do refleksji nad własnym życiem i postępowaniem. Jeśli macie w sobie coś z romantyka – na pewno się Wam spodoba, jeśli nie… kto wie, może obudzicie w sobie nutę takiej właśnie osobowości?
10. K-PaxKevin Spacey i przełom dwóch stuleci to nie tylko film American Beauty. To także film K-Pax, bazujący na podstawie świetnej książki Gene Brewera, który zajął dopiero 51. miejsce na liście Box Office w 2001 roku. Prot (Kevin Spacey), pacjent szpitala psychiatrycznego, wierzy, że pochodzi z odległej planety K-PAX. Doktor Mark Powell (Jeff Bridges) stara się mu udowodnić, że nie jest to możliwe, ale wkrótce sam zaczyna mieć wątpliwości. Finalnie nawet widzowie nie wiedzą gdzie leży prawda, a na temat zakończenia filmu w sieci po dziś dzień toczone są liczne dyskusje. Świetny scenariusz, wspaniałe zdjęcia Johna Methiesona (znanego z Gladiatora) oraz ciekawe postaci sprawiają, że film zapada w pamięć. Kevin Spacey przygotowując się do swojej roli odwiedzał szpitale psychiatryczne w poszukiwaniu pacjentów, którzy profilem psychologicznym i zachowaniem odpowiadali postaci Prota. Wszystko po to, by obserwować jeszcze lepiej ich zachowania i finalnie w sposób absolutnie bezbłędny odegrać swoją rolę.