Rynek tabletów 2.0
Tablet zdobył szturmem rynek IT niemal 10 lat temu. Spowodował bardzo duże zamieszanie i choć praktycznie zniknął po kilku latach równie szybko jak się pojawił, zostawił po sobie rodzaj spadku. Przyczynił się do popularyzacji hybryd i do gigantycznych spadków cen kości pamięci. Gdy już się wydawało, że tablet był gwiazdą jednego sezonu, po kilku latach wrócił do łask – sprzedaż tych produktów rośnie w szybkim tempie. Czy znowu na chwilę?
Komputer osobisty jest niepisanym synonimem błyskawicznego rozwoju. Żaden inny produkt nie starzał się i nie taniał tak szybko. Z drugiej jednak strony – z punktu widzenia konstrukcji – pecet jest niewiarygodnie konserwatywnym i nudnym produktem. Owszem, w poprzednich dekadach moc obliczeniowa komputerów rosła w szybkim tempie, ale stosowane w nich rozwiązania były niezmienne. Obudowa ATX – obowiązkowy standard wielkiej, szarej skrzynki funkcjonował przez ponad 20 lat! Miniaturowe konstrukcje NUC czy SFF przez wiele lat pozostawały rozwiązaniami niszowymi, ATX nie miał konkurencji. Powszechne do dziś monitory w rozdzielczości HD są stosowane od ponad 10 lat. W przeszłości stacje dyskietek 1,44 MB były montowane jeszcze kilka lat po tym, jak przestały być używane, podobnie jak ich następca – napęd optyczny. To przykłady świadczące o tym, że komputer osobisty choć zrewolucjonizował świat, to sam w sobie taki rewolucyjny nie jest. Nawet wspomniany ciągły wzrost wydajności sprzętu nie był taki potrzebny, o czym świadczy choćby masowe zastępowanie komputerów stacjonarnych przenośnymi na początku XX w. gdy moc obliczeniowa notebooków była dużo niższa, niż desktopów.
Anatomia rynku
Wbrew pozorom proces rozwoju sprzętu komputerowego był i jest bardzo powolny i tym bardziej przewidywalny. Oczywiście łatwo jest pisać takie tezy patrząc wstecz na minione kilkadziesiąt lat, zwłaszcza biorąc pod uwagę ostatnią dekadę ostatniego i pierwszą nowego tysiąclecia. Jedyna radykalna zmiana w tym czasie, to wspomniany boom na notebooki, który rozpoczął się w połowie pierwszej dekady nowej ery. Jej konsekwencją i nieodwracalną cezurą, która przesądziła o dominującej roli sprzętu przenośnego było wprowadzenie w połowie 2006 r. procesorów w architekturze iCore. Od tego momentu jednostki projektowano dla notebooków, a na ich bazie powstawały następnie dekstopowe, czyli odwrotnie, niż wcześniej.
Ewolucja pewnie dalej pewnie trwałaby w podobnej formule, a użytkownicy dzieliliby się jedynie na takich, którzy wolą „słusznej wagi” laptopy typu desktop replacement z ekranem 15,6 cala i preferujący aspekt mobilny sprzętu, czyli rozwiązania ważące poniżej 2 kg z mniejszym ekranem. Ale na początku minionego już dziesięciolecia na rynek wdarł się przebojem tablet, który – mówiąc w uproszczeniu – choć pojawił się i zniknął, to zostawił po sobie nieodwracalne piętno. Spowodował bowiem spadek sprzedaży notebooków, wygaśnięcie praktycznie zainteresowania netbookami, a następnie przyczynił się do popularyzacji rozwiązań hybrydowych. A gdy użytkownicy odwrócili się od tabletów i dostawcy radykalnie zmniejszyli ich produkcję, fabryki pamięci zostały z gigantycznymi zapasami niesprzedanych kości, dzięki czemu ich ceny spadły. Dzięki temu z kolei potaniały dyski SSD oraz wróciła moda na dużo RAM-u.
Jak dokładnie wyglądała produktu, który ryzykownie można nazwać bękartem w rodzinie komputerów? Zapraszamy do lektury artykułu pt. Nieobliczalny i krnąbrny tablet.
Moda na tablety trwała zaledwie kilka lat, ale produkt ten miał znaczny wpływ na rozwój i kształt rynku komputerowego. Tablet błyskawicznie stał się bardzo popularny, stał się częściowo alternatywą dla notebooków, a na pewno dla netbooków przyczyniając się do spadku sprzedaży tych pierwszych i praktycznie wymarcia drugich. Po czym niemal zniknął ale na tym nie kończy się historia zamieszania, jakie wprowadził do świata IT. To tablet przetarł ścieżki notebookom hybrydowym. To nagły spadek popytu na tablety spowodował gigantyczną nadprodukcję kości pamięci, w konsekwencji czego spadły ceny zarówno RAM jak i SSD.
Rys historyczny
Dla kontekstu przypomnijmy krótko historię tego nietypowego urządzenia komputeropodobnego, jego odmiany i czas świetności. Pierwsze tablety pojawiły się na początku minionej dekady i w latach 2012 – 2013 zainteresowanie nimi rosło bardzo szybko. Producenci prześcigali się w oferowaniu najróżniejszych konstrukcji. Na początku były to najczęściej urządzenia markowych dostawców jak Samsung czy Lenovo z ekranami o przekątnej 8 lub 10 cali. Później do gry weszli lokalni dostawcy, w Polsce popularne były marki takie jak Manta, Modecom czy NTT. Na początku dominowała platforma zarządzana systemem Android, następnie zwiększyła się oferta sprzętu z Windowsami. Jeszcze w 2014 r. słupki przedstawiające sprzedaż tabletów ciągle rosły, ale już w 2015 r. popyt wyhamował, by w rok później spaść na łeb na szyję. Z czasem sprzedaż stawała się coraz mniejsza, a gdy wydawało się, że produkt zupełnie zniknie z półek sklepowych, w 2018 r. znowu zaczął nieśmiało zyskiwać popularność, która utrzymała się też rok później, by zdecydowanie wystrzelić w 2020 r.
Dlaczego?
Tak, jak trudno odpowiedzieć na pytanie, czemu tablet zawdzięczał swoją popularność, tak trudno powiedzieć, czemu klienci odwrócili się od niego tak szybko, jak wcześniej polubili. Jak wspomnieliśmy, po latach łatwo jest oceniać i komentować, dlatego pozwolimy sobie na własną opinię. Dlaczego tablety zyskały popularność? Bo były ogniwem pośrednim między dobrze znanymi notebookami, a będącymi jeszcze w początkowej fazie rozwoju smartfonami. Rynek chętnie przyjął nowy produkt w dobie imperatywu mobilności. Ponadto był również postrzegany jako alternatywa dla typowego notebooka – nie każdy przecież potrzebował „pełnokrwistego” komputera o dużej mocy obliczeniowej. Pamiętać należy, że wówczas już coraz więcej aplikacji można było uruchamiać bezpośrednio z poziomu przeglądarki internetowej. Dlaczego tablety się nie przyjęły? Wiele wskazuje na to, że użytkownicy zniechęcili się do nich za sprawą dość wysokiej awaryjności konstrukcji lokalnych dostawców, którzy kusili niską ceną produktu. Okazało się, że gwarantujące wysoką jakość i funkcjonalność urządzenia markowe kosztują nie mniej, niż coraz lepsze notebooki, których ceny jednocześnie spadały. Ponadto tablety były wypierane przez coraz bardziej funkcjonalne smartfony.
Teraz pozostaje jedynie pytanie – skoro w wyżej wymienionych powodów tablety straciły na atrakcyjności, czemu znowu ją odzyskują? Jak wspomnieliśmy, na wcześniejsze pytania można odpowiedzieć z perspektywy czasu, tak jak nietrudno jest trafić szóstkę w loterii, która już się odbyła. Dlatego potrzeba czasu by się okazało, czy notowane obecnie wzrosty są również chwilowe, czy rozpoczynają nowy, stały trend. Można jedynie spekulować, że użytkownicy przyjaznym okiem patrzą na tablety dlatego, że notebooki nie są już tak tanie, jak kilka lat temu, a nie każdy potrzebuje kontaktu ze światem za jego pośrednictwem.