Wiedźmin: Rodowód krwi totalną klapą?

W ostatnich miesiącach mamy do czynienia z bardzo gorącą atmosferą wokół uniwersum Wiedźmina kreowanego przez serwis Netflix. W oczekiwaniu na trzeci sezon serialu dowiedzieliśmy się, że z udziału w nim zrezygnował genialny odtwórca głównej roli – Henry Cavill. Brytyjczyk zostanie zastąpiony przez miałkiego Liama Hemswortha. W międzyczasie okazało się, że spin-off serialu – Wiedźmin: Rodowód krwi – okazał się totalną klapą.

Nowy serial miażdżony przez fanów!

„Akcja serialu „Wiedźmin: Rodowód krwi” rozgrywa się w erze elfów, czyli 1200 lat przed przygodami Geralta, Yennefer i Ciri. To historia siódemki nieznajomych, którzy łączą siły, aby stawić czoła wszechmocnemu imperium.” – opis serialu na Netflix

Już kilka tygodni temu wspominaliśmy Wam o tym, że przedpremierowo nowy, czteroodcinkowy serial Netflixa był bardzo krytykowany. Niestety po wczorajszej premierze produkcja jest szeroko komentowana – niestety w bardzo negatywny sposób. Widzowie i fani twórczości Sapkowskiego są oburzeni, że Netflix wykorzystuje tak wspaniałą markę, jaką jest Wiedźmin, do promowania serialu co najmniej miernego, o niespójnej z Sagą fabule.

Przez wiele osób, które próbowały zaliczyć podejście do tego tytułu został on uznany za totalną klapę, jeden z najgorszych seriali roku a nawet wszechczasów. Trudno się jednak temu dziwić. Netflix udowodnił, że nie lubi trzymać się materiałów źródłowych, że przesadza z polityczną poprawnością oraz że stworzone przez niego uniwersum fantasy nie dorasta do pięt tym stworzonym przez Amazona czy HBO.

Czytaj też: Koniec z dzieleniem się Netflixem!

Czy fatalne przyjęcie przez fanów spin-offu Wiedźmin: Rodowód krwi oraz odejście Henry’ego Cavilla z obsady głównego serialu będzie początkiem końca wiedźmińskiego uniwersum od Netflixa? To całkiem możliwe. Szkoda, bo jeszcze kilka lat temu ogłoszenie przez giganta VOD projektu bazującego na prozie Andrzeja Sapkowskiego budziło ogromny entuzjazm. Niestety wielki potencjał został zmarnowany.

Grafika tytułowa: Netflix