Atak hakerski na Ubera
Organy ścigania we współpracy z firmą przewozową prowadzą dochodzenie w sprawie incydentu związanego z cyberbezpieczeństwem, po tym jak firma została zhakowana.
„Obecnie reagujemy na incydent związany z cyberbezpieczeństwem” – poinformował Uber w oświadczeniu na Twitterze. „Jesteśmy w kontakcie z organami ścigania i opublikujemy tutaj dodatkowe aktualizacje, gdy będą dostępne”.
Jak podaje New York Times haker przejął kontrolę nad wewnętrznymi systemami Ubera. Miało to miejsce po włamaniu na konto Slack pracownika, który twierdzi, że komunikował się bezpośrednio z atakującym. Slack jest usługą przesyłania wiadomości w miejscu pracy, używana przez wiele firm technologicznych i startupów do codziennej komunikacji.
Po naruszeniu wewnętrznego systemu Ubera, haker uzyskał dostęp do innych wewnętrznych baz danych. W jednej z wiadomości, którą zamieścił na Slacku napisał: „Ogłaszam, że jestem hakerem, a Uber doznał naruszenia bezpieczeństwa danych”. Pracownicy początkowo uważali atak za żart i odpowiadali na wiadomości od domniemanego hakera za pomocą emotikonów i GIF-ów,
Według Washington Post haker włamał się dla zabawy i może ujawnić kod źródłowy firmy w ciągu kilku miesięcy.
Wiadomość o ataku pojawia się w momencie, gdy były szef ochrony Ubera, Joe Sullivan, staje przed sądem. Ma to związek z podobnym naruszeniem z 2016 roku, w którym skradziono rekordy 57 milionów użytkowników i kierowców. W 2017 roku firma przyznała się do ukrycia ataku. Rok później zapłaciła 148 milionów dolarów w ugodzie z 50 stanami USA.
Czytaj także: Skandal: nielegalne metody ekspansji Ubera!