Oczyszczacz powietrza poprawia nawet oceny. Zbadano wpływ takiego sprzętu na zdrowie dzieci
Dzieci mogą mniej chorować, a konkretnie mogą znacznie rzadziej zarażać się w szkołach i przedszkolach. Sekretem wcale nie jest nauczanie zdalne. Chodzi o dodatkowy element wyposażenia.
Ten sprzęt to oczyszczacz powietrza. W wielu polskich domach są takie urządzenia, więc efekt ich działania jest znany. Powietrze jest trochę inne, dzięki nim mamy mniej kurzu na półkach i szybciej znikają zapachy kuchenne. W przestrzeni publicznej też oczywiście są obecne – w placówkach medycznych i naukowych, rzadziej w biurowcach i gastronomii… a w szkołach? To rzadkość, a bardzo by się tam przydały. Urządzenia filtrujące powietrze w klasach mają widoczny, korzystny wpływ na dzieci. Dzięki nim rzeczywiście rzadziej opuszczają lekcje. Do tego lepiej się uczą!
Oczyszczacz powietrza w klasie to same korzyści
W szkołach podstawowych w Mediolanie przeprowadzony został eksperyment, mający ocenić wpływ oczyszczaczy powietrza na zdrowie uczniów, oszacować korzyści i koszty. Warto wiedzieć, że Mediolan z czystego powietrza nie słynie. Nie należy do światowej czołówki, ale Włosi martwią się regularnie przekraczanymi normami WHO.
Badanie polegało na wstawieniu do losowo wybranych klas z pięciu dużych szkół odpowiednio potężnych urządzeń filtrujących. W tym czasie w 95 klasach ze sprzętem oraz w klasach kontrolnych pracowały także czujniki jakości powietrza, regularnie wykonujące pomiary. Jak to w szkole, obecność i oceny uczniów również były zapisywane.
Czytaj też: Samsung BESPOKE RB38C7B6D22 EF – lodówka, na której wygląd możesz mieć wpływ!
Autorzy badania wykorzystali sprzęt z filtrami ULPA klasy U15. Usuwają one co najmniej 99,99% cząstek większych niż 0,026 mikrona. Takie urządzenia są w stanie zatrzymać na filtrach bakterie, niektóre wirusy (niestety nie SARS-CoV-2) oraz pył i aerozol, na których patogeny mogą się przenosić w pomieszczeniu. W klasach w których postawiono na filtrowanie powietrza było znacznie mniej potencjalnych źródeł alergii. Stężenie pyłu zawieszonego PM2,5 w powietrzu zostało zmniejszone o 32% – to kolejna korzyść, bo tak małe cząsteczki mają zgubny wpływ na nasze zdrowie, w szczególności płuca.
Uczniowie odczuli korzyści na własnej skórze, czasami dosłownie – szczególnie dzieci i młodzież o słabszej odporności, ze skłonnościami do alergii i bardziej wrażliwe. W ankietach zgłaszali oni mniej objawów ze strony układu oddechowego, rzadziej mieli zatkany nos czy katar. Mniej nieobecności i lepsze samopoczucie pomogły dzieciom także w nauce.
Zimą oczyszczacze powietrza w klasie nie dały wyników istotnych statystycznie, przy czym w innych miejscach na świecie będzie inaczej. Mediolan jest ciepły, latem wręcz upalny, ale relatywnie wilgotny. Nie ma tam tak wysokich potrzeb grzewczych, za to bywają pory bardzo korzystne dla rozwoju czynników chorobotwórczych.
Średnia absencja uczniów spadła o 12,5% – to jakby każdy z nich opuścił szkołę o 1,3 mniej dnia w ciągu roku szkolnego. Czy to mało, czy dużo? Wszystko zależy od tego, kogo pytać. Młodsze dzieci potrzebują więcej opieki, więc ich rodzice biorą wolne. Czasami zaraża się cała rodzina, więc gorzej mają te liczniejsze. Oczywiście uczniowie też chorują różnie.
Analiza wykazała, że w przeliczeniu na koszt absencji ucznia koszt nie był wysoki. Uniknięcie jednej nieobecności kosztowało 11 euro. Dobrze jest porównać tę kwotę z kosztami, jakie są ponoszone przez służbę zdrowia i z powodu nieobecności rodziców chorych dzieci. Raport mówi, że inwestycja w oczyszczacze powietrza zwróciła się 9,6-krotnie.
Źródło: European Institute on Economics and the Environment (EIEE), Mediolan. Grafika otwierająca: Philips