E-cykliści we Francji bogatsi o 4 tys. euro
Rząd Francji proponuje 4 tysiące euro dla każdego, kto zrezygnuje z samochodu na gaz i przesiądzie się na e-rower.
Wysokość zależy od dochodów: im mniejsze dochody, tym większa dotacja – maksymalnie 4 tysiące euro na osobę.
To rozwiązanie zostało wprowadzone nad Sekwaną już w zeszłym roku. Teraz limit został podwyższony, aby dorównać takim państwom jak Holandia, Niemcy i Dania. Porównując: tylko 3% Francuzów korzysta często z roweru, podczas, gdy w Holandii ten odsetek dochodzi do 27%.
Polityka francuskiego rządu jest wzorowana na udanym programie na Litwie. Tam obywatele kwalifikują się do dotacji w wysokości do 1000 euro na zakup nowego roweru elektrycznego, skutera, motoroweru, motocykla, a nawet kredytów na transport publiczny, po rezygnacji z samochodu.
Rząd Emmanuela Macrona zapowiedział także, że zainwestuje 250 milionów euro, aby Paryż był całkowicie przystosowany do jazdy na rowerze.
Burmistrz stolicy Francji, Anne Hidalgo, wygrała w zeszłym roku ponownie wybory, obiecując dodanie kolejnych 130 kilometrów bezpiecznych dla rowerów ścieżek. Mają powstać w ciągu najbliższych pięciu lat.
Tymczasem miłośnicy dwóch kółek ze Stanów Zjednoczonych złorzeczą na swojego prezydenta Joe Bidena. Podpisując ogromną ustawę podatkową i klimatyczną, całkowicie zignorował on w niej rozwiązania obejmujące ulgi w korzystaniu z elektrycznych rowerów.
Czytaj także: E-rowery w walce z rosyjskim najeźdźcą