Polacy przerażeni! Płyn Lugola znika z aptek!
Dziś rano dotarły do nas informacje o nocnym ataku sił rosyjskich na elektrownię atomową znajdującą się w pobliżu miasta Energodar. To największy tego typu obiekt w Europie. Na szczęście na skutek ostrzału nie zostały uszkodzone reaktory elektrowni. Mimo wszystko atak wzbudził panikę przywodząc na myśl katastrofę elektrowni atomowej w Czarnobylu. Polacy tłumnie ruszyli do aptek po płyn Lugola.
Wszyscy pamiętamy o Czarnobylu
Po katastrofie elektrowni atomowej w Czarnobylu zalecano spożywanie płynu Lugola, który miał chronić naszą tarczycę przed wchłonięciem radioaktywnego izotopu jodu. Po latach uznano, że podawanie owej substancji nie było do końca rozsądną decyzją ze względu na skutki uboczne, które mógł on wywoływać w organizmach niektórych osób.
Nocne wydarzenia w Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej nie przełożyły się na uszkodzenie jej reaktorów. Zniszczone zostały jedynie dwa sąsiadujące z nią budynki. Państwowa Agencja Atomistyki zapewniła nas dziś, że obecnie nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia ludności na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej wynikającego z ataku na ukraińską elektrownię.
Mimo to Polacy ruszyli do aptek by kupić wspomniany wcześniej płyn Lugola. Jak jednak informują specjaliści – w tej kwestii powinniśmy być bardzo powściągliwi. Nie warto kupować i przyjmować specyfiku na zapas. Poniżej stanowisko Szymona Suwały, specjalisty endokrynologii, opublikowane na jego Facebooku:
Nieuzasadnione stosowanie płynu Lugola (jak i też innych preparatów jodu) może za to w ramach efektu Wolffa-Chaikoffa spowodować lub pogarszać przebieg niedoczynności tarczycy, w ramach efektu Jod-Basedow indukować (przewrotnie) również rozwój nadczynności tarczycy. Jod może też wywoływać lub nasilać postęp choroby Hashimoto. W aktualnej sytuacji bilans potencjalnych zysków i strat przeważa zdecydowanie w stronę strat – zatem podkreślam, nie warto martwić się na zapas i biec do apteki po płyn Lugola!
Czytaj też: Bayraktar – dron budzący postrach wśród Rosjan!
Miejmy nadzieję, że ukraińskie elektrownie atomowe są zabezpieczone w taki sposób, że w czasie wojny nie będą stanowiły dla nas zagrożenia. W tej chwili nie ma powodów do paniki. Jeśli pojawi się jakieś niebezpieczeństwo, na pewno zostaniemy o tym powiadomieni.
Grafika tytułowa: Håkon Grimstad / Unsplash