Podróż na lotnisko może być traumatyczna. Uber chce to zmienić

To ma być pierwszy kwartał w historii firmy, w której odnotuje ona zysk, a nie stratę. Oto jeden ze sposobów na zdobycie klientów.

Nawet wiele lat doświadczeń w podróży samolotem nie uchroni nas na 100% od problemów ze zdążeniem na nasz lot – to po prostu prawo człowieka, by przynajmniej raz w życiu na odprawę wpaść w ostatniej chwili. Wiedzą o tym także w Uberze, a wraz z powrotem regularnych lotów po pandemii aplikacja chce wygrać z taksówkami i stać się pierwszym wyborem dla pasażerów podróżujących samolotem. Pomóc ma w tym szereg udogodnień w ramach Uber Reserve.

Dzięki nowym usługom, dostępnym na razie przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, Uber oferuje m.in. rezerwację przejazdu z nawet 30-dniowym wyprzedzeniem, co w przypadku podobnych przewoźników jest opcją na wagę złota. Bez niej oczekiwanie na wolny samochód, nawet gdy wydaje nam się, że do odlotu zostało jeszcze sporo czasu, może okazać się przygodą mrożącą krew w żyłach. Gdy skorzystamy z rezerwacji, będziemy też proszeni o dostarczenie informacji na temat lotu, dzięki czemu otrzymamy m.in. alerty na temat opóźnień. Uczenie maszynowe ma z kolei pomóc w usprawnieniu przejazdów niezarezerwowanych.

Serwis The Verge, który poinformował o testach, zwraca uwagę, że informacje na temat innowacji zbiegły się z doniesieniami o coraz lepszej kondycji finansowej Ubera, który do tej pory nie był rentowny. Po raz pierwszy ma się to zmienić w czwartym kwartale tego roku – firma sądzi, że zamiast prognozowanej straty wynoszącej 100 milionów dolarów uda się wygenerować zysk przekraczający 25 milionów. Zysków nie przynosi nadal Uber Eats, choć wyspecjalizowana w dostawach jedzenia aplikacja też jest na dobrym kursie do zmiany tego stanu rzeczy – w pierwszym kwartale 2021 roku liczba zamówień w aplikacji wzrosła o 166%.