vivo X300 Pro – flagowiec kompletny?
Smartfony z najwyższej półki od lat wymieniają się ciosami w walce o palmę pierwszeństwa. Ale vivo X300 Pro to ten typ zawodnika, który po prostu wchodzi na ring i robi swoje. Elegancki, spokojny z wyglądu, a jednocześnie zaskakująco bezkompromisowy w tym, co potrafi. To urządzenie, które nie próbuje udowodnić przewagi sloganami, lecz konkretnymi rozwiązaniami. To smartfon, który na papierze wygląda świetnie, ale prawdziwa historia zaczyna się dopiero wtedy, gdy bierzesz go do ręki i zaczynasz używać na co dzień.

Design i jakość wykonania
Smartfona vivo X300 Pro zdecydowanie nie da się pomylić z tańszymi konstrukcjami. Producent postawił tu na doskonale przemyślaną konstrukcję. Już sama obudowa sprawia wrażenie dopracowanej w każdym detalu. Jej krawędzie są miękko poprowadzone, a spora wyspa aparatów wygląda jak element świadomie zaprojektowany, a nie „doklejony” w ostatniej chwili. Telefon jest duży, ale proporcje są zachowane tak, że przez większość czasu nie czuć jego gabarytów w dłoni. Materiały są solidne, a całość sprawia wrażenie urządzenia, które ma przetrwać lata, a nie dwa sezony.
Ta elegancja ma jednak swoją cenę. Telefon nie należy do najlżejszych. Może więc trochę ciążyć w kieszeni spodni. Poza tym – jeśli zdarza się Wam upuszczać smartfona – dobrze postawić na jakieś eleganckie etui. Warto bowiem zaznaczyć, że vivo X300 Pro raczej stłucze się po upadku na twarde podłoże. A powierzchnia obudowy jest tu dość gładka i zdradliwa. Sam nosiłem go w etui dołączonym do zestawu. Jest ono dość estetyczne. Smartfon jest wodoodporny (IP68/IP69) co oznacza, że niestraszne mu np. opady deszczu.

Wyświetlacz i wrażenia z użytkowania ekranu
Ekran w vivo X300 Pro robi świetne wrażenie już tuż po uruchomieniu. To panel LTPO AMOLED 6,78″ o wysokiej jasności, który potrafi zachować czytelność nawet wtedy, gdy słońce świeci dość mocno. Kolory są nasycone, ale nie „cukierkowe”, jak w niektórych flagowcach. W codziennym użytkowaniu przewijanie jest płynne, reakcje natychmiastowe, a treści – od zwykłych wiadomości po zdjęcia w mediach społecznościowych – wyglądają po prostu dobrze.
Oczywiście, jak to zwykle bywa, nie wszystko jest idealne. Panel, choć bardzo jasny, potrafi nieco podbić kontrast w automatycznym trybie, co sprawia, że w niektórych sytuacjach obraz wygląda zbyt agresywnie. Krawędzie są płaskie, co dla części osób może być plusem użytkowym, a dla innych – minusem estetycznym. Ja taką zmianę w stosunku do poprzednika oceniam pozytywnie. Łatwiejsze będzie m.in. zabezpieczenie ekranu szkłem hartowanym. W ogólnym rozrachunku ekran X300 Pro jest jednym z tych elementów, o których po prostu nie myślisz – działa tak, jak powinien, i to jest największy komplement.


Wydajność i płynność działania
Już na wstępie trzeba zaznaczyć, że vivo X300 Pro to telefon, który w codziennym użytkowaniu po prostu robi co do niego należy. Nie trzeba się tu zastanawiać, czy aplikacja się otworzy, czy przełączenie między zadaniami będzie płynne. Wysokiej klasy procesor Dimensity 9500 i szybka pamięć RAM sprawiają, że wszystko działa jak dobrze naoliwiony mechanizm. Nie oznacza to jednak, że nie ma tu żadnych kompromisów. Przy bardzo intensywnym obciążeniu czuć, że temperatura lubi lekko podskoczyć, szczególnie w okolicach modułu aparatu. To nie jest poziom nagrzewania, który parzy dłoń, ale jest zauważalny. Smartfon jednak nie ogranicza w takich sytuacjach przesadnie wydajności. Nadal można pozwolić sobie na długie sesje z ulubionymi grami, czy na nieprzerwane nagrywanie wideo w wysokiej rozdzielczości. I dobrze. Na płynności działania w przypadku vivo X300 Pro po prostu można polegać.
Aparaty i jakość zdjęć
































W vivo X300 Pro widać, że producent traktuje fotografię nie jako element „do odhaczenia”, ale centrum całego projektu smartfona. Główny aparat ma świetną charakterystykę tonalną i naturalną kolorystykę, co jest rzadkością w czasach, gdy większość telefonów lubi przesadzać z nasyceniem i kontrastem. Zdjęcia z X300 Pro wyglądają po prostu „prawdziwie” – bez sztucznego ocieplania skóry, bez przesadnego wyostrzania detali. Telefon radzi sobie bardzo dobrze zarówno na zewnątrz, jak i w pomieszczeniach, gdzie światło bywa niejednorodne. Szczególnie dobrze wypada dynamika obrazu – czernie nadal pozostają głębokie, ale nie giną w nich detale, a jasne partie kadru nie są przepalone.
Wszystko to nie wynika tylko z dobrych obiektywów. Ważną rolę odgrywa tu autorski chip obrazowania vivo V (w tym modelu nowsza generacja VS1), który pracuje jak dodatkowy, wyspecjalizowany procesor poświęcony wyłącznie przetwarzaniu obrazu. Jego zadaniem jest analizowanie sceny w czasie rzeczywistym – jak pada światło, gdzie są kontrasty, jakie kolory są naturalne. Dzięki temu telefon podejmuje bardziej precyzyjne decyzje o tym, jak danemu kadrowi nadać głębię i charakter. Efekt jest taki, że zdjęcia często wyglądają jakby wyszły z aparatu z dużą matrycą – nie przez rozmycie tła, ale przez sposób, w jaki światło i tekstury układają się w obrazie.
Teleobiektyw to kolejny mocny punkt. Nie jest tu wyłącznie narzędziem do cyfrowego powiększania, ale pełnoprawnym obiektywem, którego naprawdę chce się używać. Portrety wypadają miękko, naturalnie i bez sztucznego „wycinania” postaci z tła. Zoom też daje realną wartość – można sięgnąć po detale architektury, złapać artystę na scenie z dalszych rzędów, czy sfotografować roślinę bez podchodzenia do niej na centymetry. Stabilizacja działa bardzo skutecznie, co ułatwia robienie zdjęć bez statywu nawet przy dłuższych czasach naświetlania. W wideo kolory pomiędzy obiektywami pozostają spójne, co zawsze jest dobrym znakiem.
Najszerszy obiektyw to chyba jedyny element, który wypada po prostu poprawnie, a nie wybitnie. W dobrym świetle działa świetnie. Zdjęcia mają dobrą ostrość i przyjemne kolory. Ale gdy warunki się pogarszają, widać spadek szczegółów i większy szum przy krawędziach kadru. Autofokus również potrafi czasem złapać zadyszkę przy zdjęciach z bardzo bliska, choć po jednym, dwóch drobnych ruchach aparatem sytuacja zwykle wraca do normy. To nie są duże wady. Bardziej drobiazgi, które przypominają, że perfekcja w fotografii mobilnej wciąż ma swoją cenę.
Wideo w vivo X300 Pro trzyma poziom, którego oczekuje się od flagowca. Stabilizacja jest płynna i nie wprowadza efektu „galaretki”. Przejścia między obiektywami nie powodują natomiast dużych skoków kolorystyki czy ekspozycji. Telefon dobrze radzi sobie zarówno w ujęciach dziennych, jak i nocnych. Te drugie mają minimalnie więcej ziarnistości, ale nie rozmazują szczegółów tak agresywnie, jak w wielu konkurencyjnych modelach. Bardzo dobrze wypada też dźwięk. Mikrofony są w stanie oddzielić głos od tła w hałaśliwym otoczeniu, co sprawia, że X300 Pro nadaje się nie tylko do szybkich ujęć, ale i nagrania materiałów „na poważnie” – vlogów i dłuższych form na YouTube.
Szkoda, że nie miałem możliwości skorzystania z dedykowanych akcesoriów fotograficznych od vivo. Mam nadzieję, że uda się to nadrobić w przyszłości.
Bateria i czas pracy
Bateria o pojemności 5440 mAh w vivo X300 Pro jest dokładnie taka, jakiej oczekuje się od flagowca – można na niej polegać w 100%. Przy typowym użytkowaniu telefon spokojnie wytrzymuje pełny dzień, bez nerwowego zerkania na procenty co dwie godziny. Oczywiście, przy dłuższym nagrywaniu wideo lub podczas grania procenty lecą szybciej – to naturalne przy tej klasie podzespołów. Równoważy to jednak szybkie ładowanie 90 W. Kilkanaście minut pod kablem wystarcza, by telefon mógł dalej pracować przez wiele kolejnych godzin. Ładowanie bezprzewodowe działa pewnie i wygodnie, choć wolniej, co też jest standardem. Koncern vivo stawia tu na przewidywalność i spokój. To bateria, która nie zmusza do zmiany nawyków. Po prostu dotrzymuje tempa dnia.


Oprogramowanie
System OriginOS 6 w vivo X300 Pro jest zaskakująco dojrzały. Nie próbuje na siłę kopiować czystego Androida, ale też nie przytłacza efektami. Interfejs jest lekki wizualnie, animacje płynne, a układ ustawień po kilku dniach staje się intuicyjny. Widać tu częściową inspirację filozofią Liquid Glass od Apple. Najciekawsze jest jednak to, jak telefon wykorzystuje funkcje AI. Transkrypcja rozmów, tłumaczenia w locie, inteligentne streszczanie treści czy możliwość generowania odpowiedzi na wiadomości to narzędzia, które realnie oszczędzają czas. System potrafi też sam zasugerować działania kontekstowe – np. zapisanie biletów z ekranu, podpowiedzenie numeru przesyłki z SMS-a czy automatyczne uporządkowanie zdjęć po wydarzeniach. Jednocześnie trzeba powiedzieć uczciwie – niektóre z funkcji AI mogą nie być jeszcze dostępne w pełnym zakresie w każdym regionie i nie wszystko działa tak samo sprawnie w każdej aplikacji. W praktyce – jeśli ktoś lubi, gdy system po prostu pomaga, a nie przeszkadza, OriginOS 6 będzie dla niego czymś świetnym.


Konkurenci i pozycja na rynku
Nowy vivo X300 Pro wchodzi na rynek w momencie, gdy najwyższa półka smartfonów jest bardzo mocno obsadzona. Po jednej stronie ma Samsunga Galaxy S25 Ultra – telefon, który stawia na ogromny ekran, rysik, bardzo długie wsparcie aktualizacjami i rozbudowany ekosystem. Samsung jest idealny dla tych, którzy lubią mieć jak najwięcej funkcji pod ręką i chcą, by telefon był centrum pracy, rozrywki i współpracy z komputerem. W praktyce jednak jego zdjęcia potrafią być bardziej nasycone, agresywnie wyostrzane. Często bardzo efektowne, ale nie zawsze naturalne. Tu vivo X300 Pro prezentuje inne podejście. To fotografia, która wygląda bardziej realistycznie, z miękką plastyką obrazu i większą spójnością kolorów w różnych warunkach.
Z kolei Xiaomi 15 Ultra jest rywalem, który próbuje przebić wszystko, co się da. Największa matryca, najjaśniejsza optyka, najbardziej imponujące rozwiązania fotograficzne. Ale jednocześnie jego aparaty czasem przesadzają z efektami. vivo X300 Pro jest mniej spektakularny na papierze, ale bardziej harmonijny w praktyce. I to jest w nim najciekawsze – nie walczy o uwagę krzykliwością, tylko konsekwencją i kulturą działania.
Czytaj też: vivo X200 Pro – flagowiec z aparatem klasy premium i potężną wydajnością!
Dla kogo jest vivo X300 Pro?
Smartfon vivo X300 Pro to urządzenie, które nie próbuje imponować krzykliwymi sloganami. Udowadnia swoją wartość wtedy, gdy naprawdę się z niego korzysta – podczas fotografowania w trudnym świetle, przełączania aplikacji w biegu czy szybkiego ogarniania planu dnia. To telefon dla kogoś, kto lubi, kiedy urządzenie pracuje razem z nim, a nie wymaga ciągłej atencji. Dla kogoś, kto doceni miękką plastykę zdjęć, realistyczne kolory, sprawną stabilizację, płynność systemu i brak chaosu w interfejsie. To smartfon, który dojrzewa z użytkownikiem. Im dłużej się go używa, tym bardziej widać, że projektowano go z myślą o codzienności, nie o prymie w tabelkach. Jeśli fotografia mobilna ma być przyjemnością i jeśli chcesz telefonu, który realnie wspiera, a nie tylko robi wrażenie – to jest bardzo dobry wybór.
Cena: 5999 złotych

Grafika tytułowa: vivo

