UE chce dobrze dla środowiska. AGD może przez to podrożeć

Unia Europejska planuje wprowadzić opłatę od wszystkich niezebranych do recyklingu odpadów elektronicznych. Kraje członkowskie miałyby płacić za lądujące na wysypiskach urządzenia od – drobiazgów elektronicznych aż po duże AGD. Opłata ma motywować kraje wspólnoty do lepszego zbierania i segregowania zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. Im skuteczniejszy jest kraj w tym zakresie, tym niższy rachunek dostaną.

Przy okazji jest to niezły pomysł na zapewnienie dodatkowych dochodów do budżetu UE. Komisja Europejska ma nadzieję zebrać 15 miliardów euro rocznie, plan został przewidziany na lata 2028-2032. W powietrzu czuć jednak zwątpienie, bo może właśnie o pieniądze tu chodzi?

Pieniądze ważniejsze od elektrośmieci

Producenci AGD i innych urządzeń są tym pomysłem oburzeni. Ich zdaniem Komisja Europejska chce jedynie nabijać sobie kiesę i nie ma to nic wspólnego ze zbieraniem, sortowaniem i przetwarzaniem elektrośmieci. Wspólnie przygotowali list otwarty do władz Unii Europejskiej, gdzie krytykują pomysł i protestują przeciwko wdrożeniu takiej opłaty. W liście wzywającego komisarza ds. budżetu Piotra Serafina i komisarz ds. środowiska Jessikę Roswall do wycofania wniosku. Podpisały go stowarzyszenia reprezentujące także producentów urządzeń grzewczych, oświetleniowych, elektroniki użytkowej i elektronarzędzi

W tym kontekście znacząca jest wypowiedź Pascala Leroya, dyrektora generalnego WEEE Forum – międzynarodowego stowarzyszenia non-profit, reprezentującego interesy producentów i podmiotów zajmujących się zbieraniem i odzyskiem zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. Decyzję KE skomentował:

Jest to ubrane w zestaw instrumentów promujących obiegu zamkniętego […] Ale w rzeczywistości ma na celu zebranie 15 miliardów euro.

WEEE Forum to jeden z sygnatariuszy listu otwartego.

Czytaj też: Drugie życie sprzętu po naprawie. Beko ma plan doskonały

Sygnatariusze listu zaznaczają, że pomysł opiera się na nierzetelnych danych, a formuła użyta do obliczenia opłat jest arbitralną konstrukcją prawną. Cały projekt nie odzwierciedla ich zdaniem dokładnie ilości e-odpadów wytworzonych w danym roku. W projekcie zaś została wyznaczona stawka wysokości 2 euro za kilogram, co czyniłoby opłatę niezwykle wysoką. Możliwe, że koszty zostałyby rozłożone, na przykład mogłaby wzrosnąć cena urządzeń AGD… w zależności od ich wagi, a nie proporcji realnie wykorzystanych materiałów, możliwości odnowienia sprzętu bądź odzyskania zasobów.

Sygnatariusze listu wręcz obawiają się, że opłata może stanowić zachętę do działalności przestępczej, w zależności od tego, w jaki sposób kraje UE przeniosą ten koszt na poziom krajowy. Projekt ma jednak sporo luk, gdzie zmieszczą się działania patologiczne. Ostatecznym rezultatem byłoby zapewne osłabienie konkurencji na rynku. Niesie też znaczne ryzyko, że kraje wspólnoty i działające w nich firmy odwrócą się od inicjatyw związanych z obiegiem zamkniętym, a przecież nie o to chodzi.

Źródło: Euractiv, zdjęcie wiodące: Vlad na Pexels