The Sims: Średniowiecze

Pierwsze chwile spędzone z najnowszą odsłoną serii Sims nadają nowe znaczenie określeniu „Tam gdzie król chodzi piechotą.” I nie mamy tu wcale na myśli drewnianego przybytku dumania z rozkosznym serduszkiem w drzwiach, a raczej charakter całej rozgrywki. Średniowieczne Simsy to pakiet dość luźno powiązanych ze sobą zadań, w których chodzimy, chodzimy i …. chodzimy.
No dobra, lekko przesadzamy. Nowa odsłona Simsów, o dziwo, spokojnie może zainteresować, i to z pewnością na dłużej niż 5 minut, nawet największych malkontentów. Przeniesienie akcji  tej serii w mroczne czasy średniowiecza nie był może przysłowiowym strzałem w dziesiątkę, ale wreszcie przyniósł wielce oczekiwany powiew świeżości. A zmian na lepsze jest tu całkiem sporo.

Do tej pory Simsy kojarzone były z bezcelową rozgrywką przypominającą zabawę w domek dla lalek, w której najważniejsza jest swoboda i ogrom możliwości. Nowa, średniowieczna odsłona serii nareszcie zrywa z tym kretyńskim modelem zabawy oddając nam do dyspozycji nie tylko ukierunkowaną rozgrywkę z szeregiem ciekawych scenariuszy, ale również całą masę, intrygujących misji i kilkoma różnymi  profesjami . To z nich wywodzą się nasi bohaterowie. Oczywiście najważniejszym jest monarcha, z którym spędzimy pierwsze kilka godzin zabawy. W ten sposób poznajemy też  wszystkie niuanse zmienionego systemu rozgrywki –począwszy od unikalnych cech naszych simów, poprzez system obowiązków, aż po zajmowanie ról (przechodzenie między bohaterami) i zapisy na misje.

Te ostatnie, wzorem gier fabularnych możemy wykonywać na różne sposoby. W zależności od wybranej ścieżki nie tylko inny może być skład naszej drużyny, ale również inaczej może wyglądać jej przebieg. Nie mówiąc już o końcowym rezultacie i otrzymanych punktach doświadczenia. Wszystko zależy tu jednak od wiodącego bohatera czyli głównej dla naszej misji postaci. O ile jednak same zadania są ciekawe i bardzo różnorodne, o tyle sposób ich opisania może czasami doprowadzić nas do szewskiej pasji. Brak konkretnych wytycznych w krótkim, wręcz zajawkowym opisie wymaga od gracza nie tyle sporej dawki wyobraźni co uporu, aby w końcu odgadnąć o co tak naprawdę chodziło twórcom gry.

Niestety, Ci którzy liczyli na mocniejsze zbliżenie się nowych Simów do gatunku RPG srogo się zawiodą. Oprócz wspomnianych wyżej wielowarstwowych misji , systemu rozwoju naszych bohaterów i średniowiecznego, nieco bajkowego klimatu to nadal są Simsy. Choć świetnie opracowanego systemu kreacji własnych postaci z pewnością nie powstydziłaby się żaden komputerowy erpeg.

Zatwardziali miłośnicy komputerowego tamagochi (co jak co ale Simsy można tak nazwać) z pewnością będą narzekać na nową odsłonę swojej ulubionej  serii. A to za brak możliwości budowania własnych budynków, a to za ograniczone dekorowanie wnętrz istniejących już budowli czy nawet za spore uproszczenia w mechanice rozgrywki i systemie potrzeb naszych podopiecznych. O dziwo jednak nieco inne spojrzenie na Simsy wyszło grze na dobre. Średniowieczne klimaty potraktowane z mocnym przymrużeniem oka bawią rewelacyjnym humorem, całym mnóstwem absurdalnych misji i niezłą oprawą graficzną. I tylko trochę szkoda, że twórcy bali się zbyt daleko odejść od głównego nurtu swojej serii przenosząc na nowy grunt sporą ilość wad poprzedników, wśród których najpoważniejszą jest szybko wkradająca się nuda. A tak niewiele brakowało…

Plusy:Minusy:
– oryginalna zmiana koncepcji Simsów
– ciekawie skonstruowane i różnorodne misje
– możliwość wcielenia się w kilku różnych bohaterów (profesje)
– ogromna dawka humoru
– to nadal Simsy z większością wad tej serii
– frustrujące mało konkretne opisy misji
– nieco przekombinowany interfejs
– mało porywającą rozgrywka
– szybko się nudzi
Grafika: 7,5/10
Dźwięk: 7/10
Grywalność: 7/10

Ocena końcowa: 7/10

Cena sugerowana: 149,90 zł
Najtaniej w sieci: ok.50 zł za sam klucz (allegro.pl)