Sharkoon PureWriter TKL – recenzja ultralekkiego mechanika dla graczy i do biura

Kompaktowe klawiatury mechaniczne mają w sobie coś, co dla pewnego grona osób stanowi zaletę, a co zniechęca do nich resztę użytkowników. Tym czymś jest brak bloku numerycznego, którego absencja wydaje się stanowić wadę dla większości graczy, podczas gdy z tej sekcji klawiatury nie korzysta chyba niemal nikt. Dla profesjonalnych graczy brak bloku numerycznego to ogromna zaleta.Sharkoon PureWriter TKL recenzjaSharkoon PureWriter TKL, którego użytkowałem ponad miesiąc, to zupełnie niepozorna klawiatura dla graczy, ale i pracowników biurowych (przełączniki Red / Blue), która jest jednym z najlepszych wyborów dla osób, które często podróżują. Pełnowymiarowe klawisze, brak bloku numerycznego i szkielet docięty do linii zakończenia sekcji klawiszy sprawiają, że urządzenie jest tak kompaktowe, jak tylko się da (355 x 127 x 35 mm!). Do tego dochodzi absurdalnie wręcz niska waga… 503 gramy waży klawiatura, gdy odepniemy od niej kabel. W zestawie znajdziemy dwa przewody o długości 50 centymetrów i 150 centymetrów – do wyboru, do koloru.Sharkoon PureWriter TKL recenzjaSharkoon PureWriter TKL sprzedawany jest w atrakcyjnej, jak na podświetlaną klawiaturę mechaniczną, cenie 299 złotych. W sprzedaży znajdują się dwa warianty klawiatury, korzystające z przełączników Kailh Blue (niebieskich, wyraźnie klikających, o sile aktywacji 55 g) oraz Kailh Red (czerwonych, liniowych, aktywacja 45 g, cichych, stworzonych z myślą o graczach). Przełączniki te to jedne z najpopularniejszych po Cherry MX przełącznikach, sprawdzone w boju w konstrukcjach innych producentów.Sharkoon PureWriter TKL recenzjaŻywotność switchy szacowana jest na 50 milionów kliknięć. Warto nadmienić, że Sharkoon PureWriter TKL to klawiatura niskoprofilowa, jednak nie z gatunku tych o całkowicie płaskim profilu (wysokość klawiszy wynosi 6.2 mm) – można z niej naprawdę wygodnie korzystać w pracy biurowej, bez obawy o to, że prędkość pisania spadnie. Urządzenie oferuje rzecz jasna anty-ghosting i n-key rollover, dzięki czemu nacisnąć można równocześnie do 10 klawiszy, bez obawy o to, że funkcja któregoś z nich nie zostanie poprawnie odczytana.Sharkoon PureWriter TKL recenzjaKlawiatura jest najlżejszą z dotychczas testowanych przeze mnie klawiatur i aż trudno uwierzyć, że została wykonana tak solidnie. Górna obudowa wykonana jest z anodyzowanego aluminium, co dodaje jej sporo elegancji. Klawisze są matowe i prezentują się fenomenalnie. Sharkoon PureWriter TKL w niczym nie przypomina krzykliwych produktów gamingowych, które często cechują się nieco jarmarcznym designem. Tutaj jest subtelnie, minimalistycznie, wręcz elegancko.Sharkoon PureWriter TKL recenzjaPureWriter TKL przywodził mi skojarzenia z klawiaturami do tabletów. Cóż, zakupiony osobno adapter OTG pozwala podpiąć klawiaturę do smartfona lub tabletu, więc… Oczywiście klawiatura nie jest w żadnym razie AŻ tak cienka – klawisze mają w końcu 35 milimetrów wysokości, co pozytywnie wpływa na jakość pracy. 10 milimetrów mniej i szybkie na nich pisanie byłoby dużo mniej wygodne.Sharkoon PureWriter TKL recenzjaRównie pozytywne wrażenie co konstrukcja robi niebieskie podświetlenie, którego koloru zmienić nie można, ale którego natężenie regulować można 5-stopniowo, za pomocą skrótów klawiszowych. Klawiatura własnego oprogramowania niestety nie posiada.Sharkoon PureWriter TKL recenzjaCo jednak jest niezwykle ciekawe, umożliwia indywidualne programowanie podświetlenia dowolnej liczby klawiszy – konfiguracji dokonuje się z poziomu klawiatury, co nie jest rzecz jasna nazbyt intuicyjną czynnością. Funkcje multimedialne aktywowane są wraz z klawiszem Fn, umieszczonym obok prawego klawisza Alt.Sharkoon PureWriter TKL recenzjaTestowana przeze mnie wersja z czerwonymi przełącznikami spisywała się bez zarzutu w grach takich jak CS:GO, Overwatch, Destiny 2 oraz Battlefield 1. Zaawansowani gracze narzekali będą na brak obsługi makr, ale klawiatury TKL nie powstają z myślą o grach MMO i produkcjach o skomplikowanej klawiszologii.

PureWriter sprawdzi się doskonale jako klawiatura przenośna, którą gracz może wziąć ze sobą na turniej, zabrać w dłuższą podróż, czy też umieścić w wyjątkowo wąskiej szufladzie biurka. Znam kilka osób, które brak bloku numerycznego traktują także jako zaletę w kontekście miejsca na biurku i możliwości zastosowania większej podkładki pod mysz, ustawioną na bardzo niską czułość DPI.Sharkoon PureWriter TKL recenzjaSharkoon PureWriter TKL przy wszystkich swoich zaletach pozbawiony jest istotnych wad, choć oczywiście kilka potknięć można mu wytknąć. Jedni wskażą brak bloku numerycznego (co jest absurdalne, bo w klawiaturze TKL chodzi o to, żeby go nie było), inni brak podświetlenia RGB (co jest zbyteczne), a jeszcze inni całkiem słusznie zarzucą problematyczną obsługę zaawansowanych funkcji ze względu na brak dedykowanego oprogramowania. Ach, no i cena. Sharkoon nie jest jeszcze marką zakorzenioną w świadomości polskich graczy, więc niektórzy mogą mieć obiekcje przed wydaniem na klawiaturę tego producenta kwoty 299 złotych. Ja mówię Wam: nie lękajcie się, bo nie ma czego. PureWriter TKL to naprawdę udana konstrukcja i powinny na nią zwrócić uwagę nie tylko gracze, ale także osoby uskuteczniające pracę biurową (na wersję z przełącznikami Kailh Blue), dla których problemem nie jest brak bloku numerycznego.

Mocne strony:Słabe strony:
———-
– ultrakompaktowe rozmiary
– zdumiewająco niska waga
– elegancki, subtelny wygląd
– ładne podświetlenie
– czerwone i niebieskie przełączniki do wyboru
– niezła cena jak na podświetlanego mechanika
– dwa odpinane przewody USB w zestawie
– współpracuje także ze smartfonami i tabletami
– cicha praca (przełączników czerwonych)
– niewygodna konfiguracja podświetlenia
– utrudniona obsługa multimediów
– tylko jeden kolor podświetlenia
– brak dedykowanego oprogramowania

Sharkoon PureWriter TKL recenzja