Pocketbook Basic Touch – test e-czytnika książek
Dzisiaj przygotowaliśmy dla Was test bardzo ciekawego modelu – Basic Touch od Pocketbooka. Słówko „podstawowy” w nazwie sugerować by mogło, że jest to urządzenie ułomne, mało funkcjonalne, a przynajmniej z perspektywy bardzo wymagającego klienta. Nic bardziej mylnego. Jak się okazało, jest to w pełnoprawny e-czytnik, który znakomicie sprawdza się w swoim zastosowaniu. A przy tym, ze względu na drobne „cięcia”, o których napiszemy sobie za chwilkę, kosztuje on naprawdę niewiele. Gdyby tak jeszcze tylko Komisja Europejska zdecydowała się obniżyć obowiązującą na e-książki stawkę VAT-u, to byłoby już w ogóle świetnie, a zainteresowanie tego typu gadżetami byłoby sporo wyższe. Nie jest to jednak koncert życzeń a recenzja, zatem przejdźmy do rzeczy, a konkretnie zacznijmy od tego co zawsze – od specyfikacji technicznej.
- Ekran: 6-calowy (15,24 cm), typu E-Ink Pearl,
- Rozdzielczość ekranu: 800 x 600 pikseli, 166 ppi
- Podświetlenie: BRAK
- Panel dotykowy: TAK (pojemnościowy z multitouch)
- CPU: 1000 MHz (All winner A13)
- RAM: 256 MB
- Akcelerometr: BRAK (ręczna zmiana orientacji)
- System: Linux 2.6
- Przestrzeń na dane: 4 GB (3 GB dostępne dla użytkownika)
- Łączność i komunikacja: Wi-Fi, microSD, microUSB
- Obsługiwane formaty: EPUB DRM, EPUB, PDF DRM, PDF, FB2, FB2.ZIP, TXT, DJVU, HTM, HTML, DOC, DOCX, RTF, CHM, TCR, PRC (MOBI)JPEG, BMP, PNG, TIFF
- Bateria: 1300 mAh
- Wymiary: 174,4 x 114,6 x 8,3 mm
- Waga: 175 g
Pierwszy rzut oka na powyższe parametry wywołuje stosunkowo dobre pierwsze wrażenie. Jak być może zauważyliście, na pokładzie tego cacka znalazł szybszy procesor niż w przypadku flagowego modelu 623 Touch Lux, jak również dwukrotnie większa ilość RAM-u. Zapowiada się więc nieźle.
Pierwsze wrażenia
Jeżeli mieliście kiedykolwiek okazję testować inny e-czytnik firmy Pocketbook, to zakładam, że wasze pierwsze wrażenia – jakiekolwiek by ono nie było – towarzyszyłoby również i temu przedstawicielowi rodziny. W gruncie rzeczy e-czytniki tej firmy są do siebie bardzo podobne pod względem obudowy, ale bynajmniej nie powinno to być odbierane jako jakakolwiek ujma.
Wygląd zewnętrzny, ergonomia pracy, czy wreszcie jakość spasowania całości stoi zwyczajnie na więcej niż zadowalającym poziomie. Co zaś się tyczy rozmieszczenia poszczególnych elementów: przód został zagospodarowany 6-calowym ekranem, natomiast pod nim znajduje się, charakterystyczny dla Pocketbooków, zbiór klawiszy i logo producenta. Pierwszy z czterech klawiszy to – nazwijmy to – „przycisk Home”, dwa kolejne służą zmianie stron, a aktywowanie ostatniego uruchamia panel opcji i różnych ustawień. Od razu w tym miejscu zaznaczę, że interfejs obsługuje się także (a nawet – przede wszystkim) za pośrednictwem ekranu dotykowego. Niemniej biorąc i to pod uwagę, Pocketbook najwyraźniej postanowił nieco usprawnić klawiaturę – w tym modelu skok klawiszy jest zdecydowanie lepiej odczuwalny niż w poprzednich. Ot, taki drobiażdżek.
Konstrukcja urządzenia jest w gruncie rzeczy niezwykle prosta; pozostałe „interesujące” elementy umieszczono jedynie na dolnej jego krawędzi. Znajdziemy tam przycisk do wybudzania ze stanu uśpienia, port micro USB i gniazdo kart microSD.
Pocketbook Basic Touch świetnie leży w dłoni. Wpływa na to zarówno faktura obudowy (plastik nie zbiera odcisków palców i zapewnia pewny chwyt), jak i przycisków, które wykonano z materiały przypominającego gumę. Do tego na tylnej części umieszczono drobny „grzbiet” pod palce, dzięki któremu trzymanie czytnika w dłoniach jest zwyczajnie wygodniejsze. Całość jest w dodatku bardzo lekka (zaledwie 175 gramów wagi) i poręczna (grubość to ok. 8.3 mm).
No dobrze – ustaliliśmy już, że Basic Touch ma zgrabną obudowę, nieźle zaprojektowany wygląd i generalnie ergonomia pracy wypada na plus. Jakkolwiek ważna jest to cecha w przypadku wyboru e-czytnika, tak są ważniejsze kwestie.
Ekran i płynność działania
Pocketbook nie jest „świeżakiem” na rynku e-czytników. W dorobku tego producenta, o czym już sobie wspomnieliśmy, znajduje się całkiem pokaźny katalog urządzeń i wszystkie, a przynajmniej te stosunkowo niedawno wypuszczone do sprzedaży, łączy kilka cech. Przede wszystkim, co wynika z moich obserwacji i nie jest poparte materiałem źródłowym, producent stosuje ten sam panel ekranu typu E-Ink Pearl, który po prostu jest bardzo dobry. Wyświetlacz zapewnia optymalny kontrast widzenia, a cecha ta w przypadku e-czytników, ma znaczenie decydujące. Muszę jednak przyznać, że wciąż ekrany e-czytników z serii Kindle pod względem jakości i czytelności wciąż pozostają niedoścignione. Pocketbookom wiele nie brakuje, ale różnica jest zauważalna gołym okiem.
E-czytniki Pocketbooka słyną również z bardzo przyjemnego w obsłudze, czytelnego, a przede wszystkim – funkcjonalnego i stabilnie działającego interfejsu. Sposób wybierania i katalogowania książek jest po prostu intuicyjny. Preinstalowany system zapewnia kompletny zestaw opcji, których mogliby wymagać użytkownicy e-czytnika. Czcionki ebooków można zmieniać na wiele sposobów, podobnie jak i orientację obrazu (brak akcelerometru), marginesy i inne parametry wyświetlanego tekstu. Do tego ekran dotykowy zdaje się w aktywowaniu ustawień jedynie pomagać, a nie przeszkadzać, jak ma to miejsce w przypadku wielu innych urządzeń.
Ekran Basic Toucha jest pojemnościowy i obsługuje multitouch. W rezultacie można go swobodnie i komfortowo obsługiwać wyłącznie za pomocą palców. Obsługiwane są ponadto różnego rodzaju gesty. Szczególnie interesującym jest tzw. gest szczypnięcia i rozsunięcia palców na powierzchni wyświetlanego tekstu (ebooka). Powoduje on odpowiednio zmniejszenie lub zwiększenie czcionki, co jest o tyle wygodne, że nie trzeba się przeklikiwać przez panel ustawień.
System działa stabilnie i sprawnie. Powodów do narzekań nie przysparza również ogólna płynność pracy – ustawienia, kolejne strony i inne elementy, są ładowane i wyświetlane bez szczególnych przestojów, wywołujących jedynie irytację. Jedynie nieco szybciej mogłoby się odbywać uruchamianie ebooków. Na rozruch większych plików (np. PDF-ów) trzeba nieraz poczekać dobre kilkanaście sekund. Ale chyba się trochę czepiam, prawda?
W formie dygresji dodam, że niniejszy e-czytnik nie dysponuje podświetleniem ekranu, co z mojego punktu widzenia postrzegane jest jako spore „cięcie”. Funkcja ta, przy okazji testów wielu innych e-czytników, okazała się niezwykle przydatna. Jeżeli macie zamiar czytać po zmroku (czyli zasadniczo o dowolnej porze jesiennego dnia), to zachęcam zainteresować się modelami wyposażonymi w lampki LED. Są one jednak sporo droższe, a zatem brak tego elementu nie będzie traktowany w ostatecznej ocenie tego modelu jako wada i nie wpłynie na jej wysokość (podświetlenie nie jest w końcu podstawowym elementem wyposażenia, a jedynie przydatnym dodatkiem).
Łączy z Internetem, ale nie śpiewa
Ustaliliśmy już, że zakres podstawowych funkcji w Basic Touchu został poprawnie dobrany i zrealizowany. Warto jednak wspomnieć o uzupełniających je elementach. Weźmy na przykład kwestę dźwięku – współcześnie powieści występują w końcu nie tylko w postaci słowa pisanego, ale i… czytanego. Audiobooki mają swoje grono odbiorców, podobnie jak podcasty, czy po prostu inne ścieżki dźwiękowe. Na Pocketbooku zwyczajnie nie da się ich odtworzyć – zabrakło wbudowanego głośnika, ale i nawet wyjścia słuchawkowego. Nie każdy może jednak postrzegać ten stan rzeczy jako wada. Mój e-czytnik dysponuje wprawdzie i głośnikiem i wyjściem słuchawkowym, ale w praktyce nie zdarzyło mi się korzystać z żadnego z tych elementów. Podcasty wolę odtwarzać na smartfonie lub tablecie, a audiobooków zwyczajnie nie zwykłem słuchać.
Basic Touch ani dla Was nie zagra, ani też nie zaśpiewa. Połączy Was za to z Internetem. Wprawdzie korzystanie z tego dobrodziejstwa np. za pośrednictwem przeglądarki internetowej to masochizm w czystej postaci (ekran odświeża się w końcu bardzo wolno), ale połączenie to można wykorzystać np. do synchronizacji książek z dyskiem w chmurze – Dropboksem. To jest już wymierna korzyść, z której skorzysta zapewne niejeden użytkownik. Zwyczajnie pobrane na pececie ebooki można przenosić do Dropboksa, a te natychmiast zostaną przesłane do pamięci e-czytnika. W rezultacie niekonieczne staje się podpinanie w tym celu urządzenia do portu USB komputera. Tylko w ten sposób możliwe jest jednak jego ładowanie, a zatem Basic Touch nie do końca jest taki „bezprzewodowy”.
Funkcje dodatkowe – gry i inne aplikacje
Testowany e-czytnik pozwala na więcej, niż tylko odtwarzanie ebooków. Jakkolwiek błędne jest założenie, że w dzięki temu umożliwi on zastąpienie w codziennej pracy tabletu czy smartfona, tak część dodatków naprawdę się przydaje. W panelu „aplikacje” interfejsu znajdziemy następujące pozycje:
Czytnik RSS – przed wyjściem z domu, upewnijcie się, że e-czytnik ma włączone Wi-Fi. W takim wypadku możliwe stanie się pobranie wszystkich najnowszych wpisów ze stron, które zasubskrybowaliście w aplikacji poświęconej kanałom RSS. Bardzo przydatne, a zarazem ukazuje, w jaki inny sposób można wykorzystać e-czytnik – właśnie do czytania artykułów ze stron internetowych.
Dropbox – o tej funkcji już wspominałem. Nałogowo korzystać z niej będzie każdy dotychczasowy użytkownik Dropboksa. Niestety, urządzenie nie oferuje synchronizacji z innymi dyskami.
Szachy, Sudoku, Pasjans – proste, acz wciągające mini-gry, które w żadnym wypadku nie tracą swojego uroku tylko przez to, że odtwarzane są na e-czytniku z E-Inkiem. Jest to standardowy zestaw, który znajdziemy też w innych modelach tego producenta.
Do tego wszystkiego warto też dodać standardowy kalkulator, zegar, kalendarz, czy też aplikację do odtwarzania zdjęć i przeglądarkę internetową. Użyteczność dwóch ostatnich jest wprawdzie bliska zeru, ale w awaryjnych przypadkach można uznać je za pomocne.
Bateria
Pocketbook wyposażył niniejszy e-czytnik w baterię o większej pojemności niż w przypadku podświetlanego Touch Luksa. Mowa o 1300 mAh, które – zdaniem producenta – pozwolą na ok. miesiąc czytania. Jest to wprawdzie mało precyzyjne określenie, ale generalnie świadczy o tym, że problem częstego ładowania właściwie nie istnieje. I rzeczywiście, kolejne procenty zużycia baterii spadają w bardzo powolnym tempie. Spokojnie na jednym naładowaniu da się przeczytać kilka książek. Wynik, jaki udało się osiągnąć modelowi Touch Basic, nie odbiega od standardów reprezentowanych przez inne, flagowe e-czytniki, a nawet może uchodzić za ponadprzeciętny.
Podsumowanie
Ostatecznie Pocketbook Basic Touch wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Jest to urządzenie, które znakomicie sprawdza się w swoim podstawowym zastosowaniu – mianowicie w odtwarzaniu ebooków, a zarazem kosztuje bardzo niewiele. Sugerowana cena wynosi 399 zł.
Za te pieniądze otrzymujemy e-czytnik o bardzo dobrym ekranie – chodzi mi tu zarówno o jakość wyświetlanego obrazu, przede wszystkim kontrast, jak i walory związane z obsługą dotykiem. Do tego całość opiera się na funkcjonalnej i stabilnej platformie systemowej, a jakość wykonania, jak i ogólny design, oceniać można jedynie pozytywnie. Jest zatem naprawdę dobrze.
Brak wsparcia pewnych funkcji (w tym np. oświetlania ekranu, odtwarzania plików dźwiękowych) nie traktowałbym przy tym jako wadę, a co najwyżej słabą stronę, wynikającą głównie z konieczności utrzymania poziomu ceny na optymalnym, niskim poziomie. Nikt w końcu nie powie, że wadą Fiaty Pandy jest brak 600-konnego silnika, czy dedykowanego schowka na kije golfowe.
Mocne strony:
- Bardzo dobra jakość wykonania i ergonomia użytkowania
- Ekran, który nie odstaje od standardów segmentu
- Płynność i stabilność działania
- Funkcjonalny i prosty w obsłudze interfejs Pocketbooka
- Dodatkowe aplikacje
- Cena – a konkretnie: stosunek ceny do jakości
- Gniazdo na karty microSD i Wi-Fi
Słabe strony:
- Brak możliwości odtwarzania plików dźwiękowych
- Brak podświetlenia ekranu
OCENA: 7,5/10
Za użyczenie urządzenia do testów dziękujemy sklepowi Czytio.pl