MyPhone Hammer – recenzja telefonu z Biedronki

Testowany przeze mnie nie tak dawno temu telefon typu rugged – Caterpillar B100, pozostawił za sobą raczej kiepskie wspomnienia. Telefon był dość toporny w obsłudze oraz zaskakująco drogi (630 złotych). Podczas zakupów w Biedronce wypatrzyłem jakiś czas temu urządzenie, które wchodząc na polski rynek wywołało niemałe poruszenie. W gablotce, pośród produktów żywnościowych, spoczywał pstrokaty, pomarańczowo-czarny, telefon MyPhone Hammer. Hammer sprzedawany w cenie 179 złotych, podobnie jak Caterpillar B100, zaliczany jest do telefonów rugged, czyli urządzeń odpornych na uszkodzenia mechaniczne i na zalanie (certyfikat IP67). Jak widać, produkt marki MyPhone jest trzy razy tańszy od CATa B100. Jako że poszukiwałem taniego telefonu, który pełniłby rolę słuchawki służbowej, nie zastanawiałem się długo nad zakupem. Dodam, że zaledwie kilka godzin wcześniej oddałem do sklepu Nokię 220 (cena identyczna), która to nie dość, że wykonana była marnie (to akurat da się przełknąć, w końcu to tani telefon), oferowała żenująco słabą jakość połączeń. Jak się wkrótce miało okazać, decyzja o zakupie Hammera i zwróceniu Nokii 220 była jedną z najlepszych decyzji zakupowych mojego życia. Nie, to nie jest tekst sponsorowany.

Moje oczekiwania odnośnie MyPhone Hammera były niewygórowane, aby nie powiedzieć: zerowe. Zależało mi jedynie na co najmniej dobrej jakości połączeń, w końcu telefon tego typu ma służyć głównie do dzwonienia. Obsługa dwóch kart SIM (pełnowymiarowych), oferowana przez produkt od MyPhone był bardzo miłym, choć nie niezbędnym, dodatkiem.
MyPhone hammer sprzedawany jest w bardzo schludnym pudełeczku, którego nie powstydziłyby się kilkukrotnie droższe smartfony z ofert czołowych producentów. Wewnątrz opakowania, oprócz telefonu, znajdziemy kluczyk ułatwiający odkręcanie tylnej pokrywy obudowy, kabelek USB z długą końcówką, ładowarkę sieciową, zestaw słuchawkowy z prostym pilotem oraz zagiętą o 90 stopni koncówką jack 3,5 mm, kartę gwarancyjną, starter sieci tu Biedronka (brand T-Mobile) oraz… najlepszą instrukcję obsługi, jaką do tej pory widziałem. Serio. Polska instrukcja obsługi wydana została w formie niewielkiej książeczki, drukowanej na niezłym jakości papierze. Wewnątrz nie zabrakło kolorowych obrazków i instrukcji krok po kroku, związanych z absolutnie każdą czynnością, jaką można wykonać na Hammerze. Cały podręcznik ma aż 86 stron i okaże się nieocenioną pomocą dla osób starszych lub niezaznajomionych z obsługą telefonów. Uwierzcie mi, takie osoby istnieją. Najsłabszym punktem zestawu są słuchawki, wykonane są z przeciętnej jakości plastiku, lecz paradoksalnie nie grają źle. Gwoździem programu jest jednak telefon.

Urządzenie sprzedawane jest w dwóch wersjach kolorystycznych: czarnej oraz pomarańczowej z czarnymi akcentami. Zdecydowałem się na zakup modelu pomarańczowego. Po wyjęciu Hammera z pudełka i jeszcze przed jego uruchomieniem należało zamontować akumulator o pojemności 1700 mAh. Tylną, odpowiednio uszczelnioną, pokrywę zdejmuje się poprzez odkręcenie dwóch śrub mocujących, podobnie z resztą jak miało to miejsce w CAT B100.

Już teraz zdradzę, że rozmawiając kilkanaście minut dziennie i pisząc każdego dnia kilka smsów, zapomniałem o ładowarce na… 12 dni! Bateria w MyPhone Hammerze jest po prostu imponującą. To zdecydowanie najlepsze słowo, które ją opisuje. Pod tylną klapką znajdziemy miejsce na dwie karty SIM oraz kartę pamięci w standardzie micro SD.Telefon przy wymiarach 119 x 53 x 20 mm waży 302 gramy. Czarne wstawki na obudowie nadają mu masywnego charakteru i dzięki nim sprawia on wrażenie prawdziwego twardziela. Pomijając aspekty wizualne, elementy te, dzięki gumopodobnemu materiałowi, z którego zostały wykonane, powodują, że Hammer świetnie leży w dłoni. Niezależnie od tego jak trzymałem urządzenie, byłem absolutnie pewny, że się z niej przypadkowo nie wyślizgnie.Obudowa wykonana jest z plastiku, jednak ten wywołał u mnie pozytywne odczucia. Nie jest to plastik najgorszego sortu, który byłby choćby odrobinę podobny do wykorzystywanego w tanich Nokiach. Na pomarańczowej powierzchni nie widać odcisków palców, co więcej, przez niecały miesiąc korzystania z urządzenia nie doszukałem się na jego powierzchni żadnych zabrudzeń.Jeszcze lepsze wrażenie robią plastikowe przyciski fizyczne. Są odpowiednio twarde, a ich skok jest odczuwalny. Każdorazowemu naciśnięciu przycisku towarzyszy dość głośne kliknięcie. Osoby pragnące pisać smsy w sposób dyskretny będą zawiedzione. Klawiatura sprawia wrażenie bardzo trwałej. Dookoła klawiatury oraz nad wyświetlaczem znajduje się łącznie 6 śrubek typu torx, które skręcają ze sobą dwie części obudowy.MyPhone Hammer wyposażono w 2-calowy ekran QCIF, wyświetlający 262 tysiące kolorów i przywołujący na myśl telefony z początku XXI wieku. Korzystanie z niego nie przysparza jednak najmniejszych problemów. Ekran jest dostatecznie jasny, nawet w słoneczny dzień, a kąty widzenia nie są złe (jak na tego rodzaju wyświetlacz rzecz jasna). Nad ekranem znajduje się głośnik do rozmów. Jest naprawdę… głośny, a dźwięki płynące z niego podczas rozmów nie są w żaden sposób zniekształcone. Każdorazowo słyszałem swojego rozmówcę w sposób odpowiednio donośny, nawet wtedy, gdy znajdowałem się na gwarnej ulicy, a zewsząd dobiegał hałas. W szkolnej skali ocen głośnik w MyPhone Hammer otrzymuje ode mnie piątkę.Gniazdo słuchawkowe i port micro USB, znajdują się po lewej stronie wyświetlacza, schowane za uszczelnioną zaślepką. Gniazdo na kabelek USB jest głębokie, przez co w zestawie producent umieścił kabel z odpowiednio długim wtykiem. Wejście słuchawkowe samo w sobie uszczelnione nie jest.Z tyłu urządzenia znajdziemy oko kamery o rozdzielczości… 0,3 Mpix. Jakość zdjęć o rozdzielczości 640×480 pikseli jest marna, jednak nie sądzę, aby ktokolwiek korzystał z urządzenia do tych właśnie celów. Po obu stronach obiektywu aparatu umieszczono donośny głośnik zewnętrzny. Niemal ogłuchłem, gdy po raz pierwszy wydobył się z niego sygnał nadejścia połączenia. O to chodzi, prawda? Jego głośność można ściszyć za pomocą przycisków ulokowanych po prawej stronie wyświetlacza.

Kilka funkcji MyPhone Hammera nie działa bez uprzedniego włożenia karty pamięci. Niemożliwe jest na przykład wykonywanie zdjęć oraz wgrywanie do pamięci wewnętrznej własnych dzwonków. Oprogramowanie urządzenia nie sprzyja też surfowaniu po sieci – GPRS klasy 12 to trochę za mało, aby móc korzystać w pełni z zasobów Internetu. Próżno szukać tu także WiFi. Najbezpieczniej jest traktować myPhone Hammera jako narzędzia do wykonywania połączeń, pisania SMSów, a po włożeniu karty micro SD, także do słuchania muzyki. Do tych zastosowań nadaje się idealnie. Wierzcie lub nie, jednakże nie odczułem wielkiej przepaści pomiędzy prowadzeniem rozmów telefonicznych za pomocą MyPhone Hammera i Sony Z1 Compact. Nie świadczy to źle o urządzeniu Sony, świadczy natomiast bardzo dobrze o niepozornym telefonie MyPhone.
Oprogramowanie telefonu nie jest przesadnie bogate. Znajdziemy dialer do wykonywania połączeń, skrzynkę wiadomości, książkę kontaktów, praktyczny terminarz, menadżera plików, aparat, przeciętną przeglądarkę internetową (strony przegląda się powoli, niewygodnie i nawet nie ma sensu tego robić), radio FM (bardzo miły dodatek) i odtwarzacz muzyczny i wideo. Niesamowicie praktycznym dodatkiem jest latarka, która w MyPhone Hammerze faktycznie jest latarką, a nie diodą doświetlającą aparat. Żarówkę umieszczono na górnej części obwódki otaczającej telefon. Producent zadbał nawet o oddzielny fizyczny przycisk, dedykowany latarce. Bardzo praktyczne i przydatne rozwiązanie. W zakresie funkcji telefonu warto też nadmienić o obecności Bluetooth w wersji 2.0. Łączności WiFi zabrakło.

Przyznam się, że nie znęcałem się zanadto nad Hammerem. Moje testy ograniczyły się do standardowych działań, które wykonałem też w przypadku CATa B100. Telefon leżał więc przez 30 minut w wodzie, mroził godzinkę w zamrażarce oraz zaliczył kilka upadków na drewnianą podłogę, z wysokości około metra. Żadne piętno na słuchawce odciśnięte nie zostało, wyświetlacz nie zaparował, a obudowa nie pękła (ba, nie uległa nawet zarysowaniu), co pozwala mi przypuszczać, że trzeba się naprawdę bardzo postarać, aby urządzenie uszkodzić.
Podsumowanie
MyPhone Hammer nie jest dobry dlatego, że jest przeładowany funkcjami. Wręcz przeciwnie: posiada zaledwie kilka podstawowych możliwości. Jego największą zaletą jest to, że podstawowe zadania realizuje perfekcyjnie. Hammer to urządzenie odporne na uszkodzenia i niekorzystne warunki atmosferyczne, proste w obsłudze i intuicyjne. Jakość połączeń stoi na bardzo wysokim poziomie, co jest z pewnością zasługą dobrej jakości wbudowanej anteny. Głośnik odpowiedzialny za rozmowy odtwarza dźwięki w sposób donośny i wolny od zakłóceń. Bateria o pojemności 1700 mAh to kolejne zaskoczenie – podczas normalnego użytkowania telefon wytrzyma bez ładowarki przez 10 do 14 dni. To doprawdy rzadko spotykany wynik. Wszystkie te rzeczy otrzymamy w cenie 179 złotych. Ach, zapomniałem o obsłudze dwóch kart SIM. Idealny, prosty telefon do rozmów w tak niskiej cenie? Nic tylko brać!Mocne strony:
– świetna jakość połączeń (ŚWIETNA!)
– doskonała, obszerna, ilustrowana instrukcja obsługi (przydatna zwłaszcza dla osób starszych)
– niebywały czas pracy na baterii (10-14 dni!)
– odporność na uszkodzenia (potwierdzona testami)
– dedykowany przycisk latarki
– radio FM
– telefon kosztuje zaledwie 179 złotych
Słabe strony:
– w tej cenie telefon nie ma poważnych wad, ale gdybym miał wskazać kilka, to byłyby nimi…
– …wiele funkcji niedostępnych bez dodatkowej karty micro SD (aparat, dodatkowe dzwonki)
– …kiepski aparat
– …brak WiFi
– …mierna przeglądarka internetowa

Ocena ogólna: 9/10